1. Fort Boyard to legendarna czołówka. Tutaj czołówki w zasadzie nie ma. Program zaczyna się, trudno powiedzieć czym. P rostu w pewny momencie kamera pokazuje grupkę pstrokato ubranych ludzików, które coś krzyczą i się śmieją.
2. Prowadzący. Pamiętam, jak rozczarowałem się Gonerą, ponieważ w pamięci miałem tego Francuza który w sztormiaku prowadził ekipę, często w nocy, w deszczu i podczas burzy. Ale, jednak nie. Gonera nie był taki najgorszy. A jego marudzenie było nawet zabawne. Teraz przewodnikami jet para wesołków. Zaśmiewających się do rozpuku z przygód zawodników.
3. Zawodnicy.... Ja wiem, że modne stało się doklejanie "celebrytów" do takich programów. Ale tworzenie całych drużyn jedynie z celebrytów typu Koterski, Sławomir... serio? Nie ma bardziej interesujących osób w 40milionowym kraju?
4. Wszechobecny śmiech. Ponoć śmienie się bez powodu można leczyć. Jak oglądałem Fort Boyard, to chciałem zobaczyć, jak zwykli śmiertelnicy radzą sobie ze swoimi lękami, jak muszą popisać się kondycją i wygrać wyścig z własnymi słabościami i czasem. Kiedy chcę się pośmiać, to oglądam jakąś farsę/komedię.
5. Efekty dźwiękowe... Za starych dobrych czasów, za efekty robiła nocna burza z piorunami. W 2021 roku, w polskiej edycji, za efekty robi komediowo-skeczowy świszczący dźwięk, podłożony pod obraz poruszającego się klucza. Serio?