Przykro mi ale zupełnie nie wierzę w tą historię. Mam wrażenie, że ktoś ten film zrobił tylko dlatego, że kobiety sukcesu mają teraz dobrą passę w kinematografii. Przy okazji zaczepi się kilka znanych nazwisk i wydawać by się mogło, że sprzeda się to idealnie. Osobowość i droga do sukcesu, jeśli sukcesem można nazwać to co osiągnęła główna bohaterka pomimo końcowego fiaska, to jakby ściągnięcie po trochę cech od każdej z męskich postaci typu Jobs, Zuckerberg i zapewne jeszcze kilku innych. Nie dodano nic od siebie przez co całość jest płytka i miałka, a Amanda grająca 19 latkę nie pomaga w uwiarygodnieniu tej postaci. Nawet problemy bohaterki i jej wyobcowanie społeczne, które mogłyby być w filmie postrzegane jako element łagodzący dla jej poczynań, zostały przedstawione w tak łopatologiczny i nijaki sposób jakby komuś zwyczajnie nie chciało się myśleć mad scenariuszem.
Amanda zagrała rewelacyjnie. Zobacz wywiady z prawdziwą Holmes. A najlepiej film dokumentalny, który był dostępny chyba na netflixie. Nie jestem jakąś fanką Seyfried ale tutaj dała radę (mimika twarzy znacząca - Elizabeth właśnie tak reaguje i głos. Chociaż Amanda jest zdecydowanie ładniejsza od pierwowzoru - na plus, przyjemniej się ogląda). Sama historia wysadziła Amerykanów z kapci. Holmes zrobiła w bambuko nie tylko przeciętnego Johna. Zapewne nie pójdzie siedzieć. Małżeństwo z milionerem raczej jej w tym wszystkim nie zaszkodzi.