Zafalowani to przezabawny serial z bardzo wyrazistymi i sympatycznymi postaciami - z wyjątkiem trójki: Ripper, Lance i Snack Shack - moja subiektywna opinia.

Przez całe dwa sezony mamy do czynienia z humorem na wysokim poziomie (z wyjątkiem sytuacji żenujących i momentami niesmacznych wykreowanych przez powyższą trójkę). Sześcioro głównych bohaterów darzy się wielką sympatią mimo wielu spięć w różnych sytuacjach;-)
Kahuna, Bummer i Wipeout to bohaterowie drugoplanowi, którzy wnoszą kolejną dawkę dobrego humoru (w szczególności ten pierwszy). Bummer bywa irytujący, ale naprawdę da się go lubić. Natomiast maskotka kurortu bawi widza swoją niezdarnością.

Niestety serial jest nierówny. O ile pierwszy sezon i mniej więcej połowę drugiego ogląda się bardzo fajnie, o tyle dalsza jego część rozczarowuje. W pewnym momencie wkrada się sporo chaosu, zaczyna brakować spójności, fabuła się "rozjeżdża"... Praktycznie zrezygnowano z relacji Johnny'ego i Emmy. Relacja Reef'a i Lo, która była w stanie przetrwać niemal wszystkie trudności zostaje zakończona w bardzo banalny i bezsensowny sposób. A szkoda, bo była to bardzo sympatyczna para. Zbyt dużo uwagi poświęcono rybom z akwarium - bardzo psują ogólny obraz tej historii.

Serial kończy się za szybko. Ostatni odcinek jest przedstawiony w taki sposób jakby twórcy kompletnie nie mieli już pomysłu i napisali scenariusz "na kolanie". Zakończenie jest banalne i delikatnie mówiąc bezsensowne. Nie było godnego pożegnania z bohaterami, zabrakło sensownego zakończenia całej historii... Być może plan zakładał 52 odcinki, być może oglądalność spadła albo ograniczono budżet... ale moim zdaniem to nie tłumaczy ekipy odpowiedzialnej za produkcję tego serialu. Ja jako widz czuję się rozczarowany.

Oceniałem serial na 8. Obniżyłem ocenę tylko o jedno oczko ze względu na bohaterów oraz pierwszy sezon i część drugiego. Szkoda, że zakończenie było tak płytkie i nie wyprodukowano kolejnych odcinków... Na pewno bym je obejrzał i wtedy pewnie bym się nie rozczarował.