Nie spieprzyli tego finału na szczęście, nie poszli na łatwiznę, i zostawili otwarte zakończenie. Można je interpretować w dwójnasób: jako przemianę złego Saula w dobrego Jimmiego (w imię miłości) albo jako teatrzyk ("showtime!") człowieka bez sumienia przed Kim, tylko po to by zawłaszczyć ją emocjonalnie i zaspokoić ego.
Finałowa reakcja Kim też nie jest oczywista.
Jak dla mnie to jest oczywiste. Jimmy pokazał swoje człowieczeństwo dla Kim, Kim mu w pewnym stopniu wybaczyła to co robił przez ten cały czas i w co ją wplątał. I wg mnie scena końcowa to ostatni moment kiedy się widzieli
Magią zakończenia jest to, ze wielu rzeczy nie wiemy. Celem serialu było ukazanie jak rodził się etapami Saul Goodman który był jedną z postaci Breaking Bad. Nie interesuje nas już co dalej. Dla wijącego się węża jakom był Saul to był koniec. Dalsze losy to już historia Jimmyego McGilla w więzieniu.