Zadzwoń do Saula (2015-2022)
Zadzwoń do Saula: Sezon 6 Zadzwoń do Saula Sezon 6, Odcinek 13
Odcinek Zadzwoń do Saula (2015-2022)

Saul Gone

1h 10m
9,2 1 358
ocen
9,2 10 1 1358
Zadzwoń do Saula
powrót do forum s6e13

Kim jest Jimmy McGill?

ocenił(a) serial na 10

Zakończenie tego wspaniałego serialu jest nie tylko wielkim podsumowaniem uniwersum Breaking Bad które się zamyka, wszak wątki pozostałych głównych postaci zostały zamknięte nie licząc Jesse'a, o którym możemy sobie gdybać jak sobie żyje na Alasce. W końcu to ostatni poszukiwany człowiek z układów narkotykowych w Albuquerque.

Od pierwszego odcinka mamy przedstawianą historię złodziejaszka, który dostaje pomocną broń od brata i zaczyna nowe życie. Nagle zostaje prawnikiem co nie do końca podoba się bratu, który to zestawia z wręczeniem karabinu małpie. I właśnie serial pokazywał, że jedną ze składowych narodzin Saula Goodmana jest jego brat Chuck. Owszem, miał swoje zapędy, ale nigdy nie dostał odpowiedniego wsparcia. Zamiast otworzyć się na brata, wspierać go, utrudniał mu, a nawet wciągał Kim do swoich gierek. To zasiało zalążek Saula, który chciał zostać najlepszym prawnikiem. Udowodnić światu, a przede wszystkim bratu, że jest po prostu niepokonany. Potem dostajemy prawnika, który posuwa się do coraz gorszych zagrywek. Nawet pogrąża w obrzydliwy sposób własnego brata w sądzie, który popełnia potem samobójstwo. I można powiedzieć, że tu się rodzi Saul. Co tylko potwierdza podejście Jimmy'ego w całej sprawie i fałszywość, przerzucanie winy na Howarda Hamlina.

Sezony 5-6 pokazują nam już wczesnego Saula, który z Kim "wypowiada wojnę" Howardowi szargając wizerunek można rzec, dobrego człowieka mimo przedstawianych wad. Tu jednak widzimy jeszcze namiastkę kręgosłupa moralnego i Jimmy'ego. Ostatnim bezpiecznikiem, który blokował wypuszczenie Saula... była Kim, która wybudzała ostatnie dobre uczucie z Jimmy'ego- miłość. To właśnie jej odejście uwolniło drugą tożsamość Jimmy'ego, co dobitnie pokazuje wstawka wydarzeń 3 lata po wszystkim.

Potem wchodzi serial Breaking Bad. To właśnie w tej chwili warto się cofnąć do pierwowzoru. Saul, jest już skutecznym prawnikiem, który jednak trzyma się pewnej etyki. Zostaje porwany przez Walta i Jesse'a, miał zginąć, ale jednak do tego nie dochodzi. Co więcej, oferuje im pomoc. Nigdy nie patrzyliśmy na Saula z perspektywy mózgu, bo kimś takim wydawał się być Walter White. Jednak odpowiednie wstawki przypominają, że Walt, gdy poznawał Saula, był niszowym dilerem mającym towar z dużym potencjałem. To przecież Saul maczał palce w tym że Walt wylądował u Gusa, Jesse odkupił dom rodziców po "owocnych negocjacjach", pomagał załatwić myjnię jako pralnię czy potem wrobić Fringe'a w otrucie Brocka oraz zaaranżować zabójstwo. Mimo że Walt był genialnym chemikiem, to właśnie Saul zbudował imperium.

I tu przeniesiemy się do postaci Gene'a- trzeciej postaci. Ale czy na pewno? To był nadal Saul Goodman- człowiek, który ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. Człowiek, który nie umiał zaakceptować nowej rzeczywistości i wracał do lat chwały oglądając stare reklamy. Człowiek, który spontanicznie polecił młodemu złodziejaszkowi szukać prawnika i człowiek, który w szóstym sezonie wrócił do gry. Można jednak zauważyć, że coś pękło w tej postaci. Pojawiała się namiastka moralności, gdzie mógł zabić przy pomocy słoika czy pozbyć się matki Jeffa i zapobiec wezwaniu policji. Było widać już pewne skrupuły.

Ostatni odcinek idealnie wieńczy wszystko. Pierwsza scena z Mikiem cofająca nas wstecz, idealnie zestawia obie postacie. Mike- żałował śmierci syna i chciałby cofnąć czas i odmówić pierwszej łapówki. Zarabiał pieniądze, bo miał wyrzuty sumienia za śmierć syna, który zostawił żonę i córkę na pastwę losu. Starał się jak mógł odpłacić. Z drugiej mamy Saula, który żałuje że nie ma więcej pieniędzy i wykorzystałby podróże w czasie do czystego zarobku. Potem po czasie porównywalną scenę z Waltem. Walt jednak nie żałuje win, a... niepowodzenia, które można powiedzieć, że właśnie ukształtowało w nim Heisenberga. I tu widzimy, różnicę między Mikiem i Waltem. Jeden żałuje win, drugi niepowodzenia. Walter ani razu podczas serialu nie wyraził żalu wobec tego że gotował. Nawet na koniec przyznał, że chciał podbudować swoje ego, dojść do czegoś wielkiego. I Walt umarł jako Heisenberg. Jego starcie z Jackiem nie było niczym innym jak odwetem za upokorzenie. Jesse'a nie uratował w ramach jakiejkolwiek skruchy, tylko z współczucia. Pierwotnie jego też chciał zabić bo myślał, że ma układ z nimi, a potem uświadomił się, że był niewolnikiem. Stąd Heisenberg nie traktował go jako swój cel. Symboliczna jest zresztą scena, gdy podchodzi do laboratorium. To jednoznacznie potwierdza jako kto umiera Walt.

W przypadku Saula mamy tutaj decydujące starcie. Najpierw 'kokon' Gene'a zostaje wyrzucony do śmietnika, a potem zostaje nam zaprezentowany pełen potencjał Saula. Okazał się po raz kolejny być wielkim geniuszem, który 190 lat+dożywocie zamienia na 7 lat w więzeniu-wakacjach. A nawet chciał grać dalej kartą śmierci Howarda Hamlina ale nie mógł, bo nieoczekiwanie powraca tutaj postać... Kim Wexler, które przed wydarzeniami z odcinka wcześniej złożyła zeznania. Przychodzi wtedy kulminacyjny moment rozprawy sądowej. Wszyscy byliśmy przygotowani, że Saul powtórzy formułę z rozmowy z prokuratorem, ale jednak tego nie robi, a przyznaje się do wszystkich zarzutów, a nawet wraca do grzechów z udziałem Howarda i Chucka. I tu wchodzi wstawka...

... widzimy rozmowę Jimmy'ego i Chucka z obecnym motywem wehikułu czasu w tle. I ta scena jest jak się okazuje przełomowa. Pokazuje moment, gdzie główny bohater by się najchętniej cofnął, czyli zanim wszystko zaczął, ale też pokazuje postać współrodzica Saula Goodmana- złego alter ego. To właśnie Chuck był tą osobą. Jednakże też wracamy do dążenia sprawiedliwości brata. Chuck był kimś, kto wierzył w sprawiedliwość. I idealnie idzie do ze sceną gdzie po wszystkim postać każe mówić na siebie znowu James McGill. To jednoznacznie pokazuje, że zeznawał już nie Saul tylko James, który postanowił ponieść konsekwencje za poniesione zło. Sprawienie, by Kim się pojawiła potwierdza, że James chciał pokazać, że skoro ona potrafi się rozliczyć z własnych grzechów, on też jest gotów to zrobić. Różnica jest taka, że lista tutaj jest znacznie dłuższa. Scena w autobusie pokazuje, że chociaż Jimmy się przyznaje, Saul mu już będzie zawsze towarzyszył w życiu- w więzieniu, czy nawet jeśli jakimś cudem by opuścił federalne więzienie wczesniej po jakichś układach z federalnymi.

Na koniec oczywiście mamy scenę z Kim, która potwierdza, że mimo upływu czasu, nadal drzemie uczucie między postaciami, co potwierdza piękna gra rąk. Na koniec mamy scenę "strzału z pistoletu" McGilla przypominającą nam "strzał z pistoletu" Kim. I tak się kończy ta historia. Możemy gdybać sobie co będzie dalej, ale to nie jest istotne. Celem serialu było pokazanie narodzin i śmierci alter ego jakim był Saul Goodman.

Kim jest Jimmy McGill? Walter twierdził, że Saul od zawsze taki był, ale to nieprawda. Walter mimo że współpracował z Saulem, nie znał go. Jimmy był człowiekiem który po upadku w młodym wieku potrzebował wsparcia. Nie tylko wstawiennictwa, ale realnego wsparcia, przyjaźni i może nawet braterskiej miłości. Zamiast tego, Chuck wolał się usilnie utwierdzać w przekonaniu, że Jimmy jest po prostu zły zamiast być dla niego bratem. A jak seriale pokazały, prawnikiem był wielkim. Efektem zsumowanych doświadczeń był ktoś groźniejszy niż Slippin Jimmy- Saul Goodman. Co pomogło odzyskać nam dobrego człowieka? Pokuta jaką było życie na wygnaniu jako Gene, gdzie częściowo było widać zalążki skrupułów, a następnie Kim. To właśnie miłość pozwoli umrzeć głównemu bohaterowi jako McGill a nie Goodman. To była jedna osoba która blokowała Saula co serial dobitnie pokazuje. Dla postaci jest to najlepsze zakończenie. Lepiej umrzeć w więzieniu jako dobry człowiek niż po 7 latach pseudo odsiadki dalej żyć w skorupie potwora.

ocenił(a) serial na 9
seweryn2010

Miałem podobne przemyślenia. Fajnie zebrane w tekst.

Nie zgadzam się z jednym. Gene był najgorszą, upadłą wersją Jimmiego. Parodią samego siebie. Nie wiemy czy nie użyłby tego słoika, gdyby była taka konieczność. Kobiety nie zabił tylko dlatego, bo zabrakło mu odwagi. Nie sądzę, żeby tam zadziałały już jakieś wyrzuty sumienia, choć mozna się spierać, bo Jimmy miał zawsze dobre kontakty z seniorkami.

Po otrząśnięciu się dostaje skrzydeł, znów może być SG i zaczyna, jak się okazuje, swój łabędzi śpiew. Gdyby nie informacja o Kim, wyrzuty sumienia nie pojawiłyby się.

To w ogóle był dziwny związek. Ciężko ocenić czy łączyła ich miłość. Nie mniej jednak Jimmy poszedł za nią ten ostatni raz, tak jak robił wcześniej to co ona chciała.

ocenił(a) serial na 7
seweryn2010

Nie, Kim i Jimmy to 2 różne osoby.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones