Może zaczniemy od plusów. Film świetnie zrobiony, sceny z powodzi bardzo wiernie i realistycznie przedstawione (mieszkam we Wrocku od urodzenia, czyli 70 lat). Te ulice rzeczywiście tak wyglądały. I rzeczywiście dzielnice zalane wodą były pełne surrealistycznych scen, jak chociażby to wesele. Ja sam byłem świadkiem różnych grillowo - zakrapianych imprez na dachach, gdzieś krąży w sieci film jak gość płynie po ulicy deską windsurfingowa, czy dostępne są zdjęcia dzieciaków skaczących z dachów samochodów na główkę. Chociaż z tymi zebrami i krokodylem to trochę ich poniosło. No i ci Francuzi "ni z gruchy, ni z pietruchy". A minusy? Czego w filmie zabrakło? Emocji! Emocji dużo większych, a przede wszystkim innych niż w serialu. Emocji związanych z samą powodzią, z wodą. Trudno mi to wyjaśnić, ale w filmie zostało to jakoś spłaszczone. Emocje wynikające z rodzinych dramatów i konfliktu na linii jedyna sprawiedliwa, a banda durniów to można wsadzić do każdego filmowego tematu.
Temat na film dobry, rzeczywistość tła filmu doskonale pokazana, fabuła taka sobie. BYłem świadkiem tych wydarzeń i czegoś mi tu zabrakło.
no np na pl.legionów jakoś działała sygnalizacja świetlna do pewnego momentu i tam naprawdę łódkami jak autami osobowymi po prostu na czerwonym zatrzymywali się ;) albo o gościu co czekał po szyję w wodzie na autobus 144