Widać że twórcy tego sezonu wyznaczyli sobie parę punktów, które muszą być, a w okół których tworzą fabułę lub też jej karykaturę.

Otóż Mave.. nie ma jakichś elektromagnetycznych supermocy, które niszczą elektryczne urządzenia. Ona wpływa na programy. Czy ten pilot miał program? Pewnie tak. Czy by wybuchł? To raczej przesada by ta scena była z większym efektem ŁAŁ.

Sceny walki to w tej serii największa bolączka. Otóż roboty.. które polegają na naukach ścisłych i kalkulacjach nie mogą trafić do celu z paru, parunastu metrów. No proszę. Ze 100.. 200 to by było możliwe. Tak samo ludzie. Paru złoczyńców naparzają karabinami tak że bania mała. A tu tylko trafia Hostów jakby tylko oni mogli być celami. Tym bardziej walka w stylu terminatora. Bez osłony itp. Noooooo.. taaaak. To wygląda cool, ale jednocześnie idiotycznie. Kto z mózgiem by się narażał na bezpośredni ostrzał. Hości też powinni uważać, że nadmiar ołowiu we krwi może być niezdrowy na dłuższą metę i jeśli jest możliwość jego ograniczenia to powinni z tego korzystać.

Niestety jest to serial z ogromnym światem i możliwymi historiami. Niestety wybór tego, że nagle po dowiedzeniu się jakimi dupkami jesteśmy lub jak skończymy według jakiegoś tam programu to nagle rzucimy się na siebie nawzajem.. to brzmi bardziej jak zwierzęta niż ludzie. Ja jakbym się dowiedział, że czeka mnie coś złego to bym się starał uniknąć tego złego zakończenia.

Gdyby ten cały ROBOAM był odrobinę inny. Starając się wpływać na ludzi tak by mięli na siebie jak najlepszy wpływ. By każdego dnia byli coraz lepsi. Zamiast trzymać się tego że obliczając przyszłość ludzi, nie bierze pod uwagę tego, że może się coś zmienić na lepsze. Nie brał pod uwagę tego, że ludzie mogą stać się lepsi lub gorsi w miarę innych warunków.
Tak więc raz wysnuta przyszłość przez maszynę stawała się rzeczywistością bo maszyna tak zdecydowała, więc wpływała na to by ta przyszłość się ziściła. To tak jakby ktoś przewidział powódź na następny dzień, więc wysadzi tamę by jego przepowiednia była prawdą.