Zgadzam się. W serialu było wspomniane przez Morag, że jego żona była z Surrey co potwierdza tą teorię. Mam wrażenie, że cała gierka Janice z rodziną miała doprowadzić ją do Grieffa. Uważam, że nie zabił żony tylko albo zabił jej kochanka np. lub rzeczywiście chroni ją.

Też się zgadzam. Chroni żonę , tak jak pastor syna. Uśmiech Grieffa jak ją zobaczył faktycznie jest potwierdzeniem, że ją znał . Zgrzyta mi jedno. Jeżeli tak było , facet się poświecił dla zony a ona przychodzi na bezczelnego w momencie, kiedy został mu tydzien życia . Nieco okrutne. Pastor przynajmniej poświęcał się dla rodziny, która odwzajemniała jego uczucia. Widać , że Janice to kobieta wyrachowana, kalkuluje, co jej się opłaci . Jeżeli tak by było , to szkoda ofiary osadzonego. Jest tak błyskotliwy , ze wykazałby swoją niewinność .

W serialu tez doktor mowi do Beth w taki sposob o Janice, jakby doskonale ja znal :)

To że jakiś głupek molestuje kobietę w metrze to jest dla ciebie propaganda? To chyba nigdy nie jechałeś metrem. Propaganda to jest raczej tworzenie kolejnego filmu o genialnie przenikliwym kolesiu, który widzi więcej niż inni, podczas gdy większość facetów ma przenikliwość psychologiczną patyczaka i zerowy poziom dostrzegania niuansów, detali i subtelności. No ale jak wiadomo główny bohater zawsze musi być facetem inaczej chłopcy nie będą chcieli tego oglądać