Pierwszy raz oglądałam serial, w którym nie lubiłam żadnego bohatera. Joe od początku mnie odrażał. Mimo tego, że próbowano przedstawić jego dobrą i złą stronę i wszelakie psychopatyczne zagrania usprawiedliwić, cieżkim dzieciństwem i tak go nie lubiłam. Życzyłam mu żeby w końcu popełnił błąd i poniósł tego konsekfencje. Jego miłość była osaczająca, był strasznie nachalny i męczący. Beck była nijaka. Bardzo nudna postać, chociaż bardzo mi było szkoda na końcu.
Zawsze w serialach komuś kibicowałam, nawet jeśli postępował źle, jak np. często porównywalny do tego serialu Dexter. Nie wiem czy zdołam obejrzeć drugi sezon. No chyba że z jednego powodu, żeby zobaczyć że ten psychol w końcu dostanie za swoje :p