jest dużo lepszy, niż autentyczna historia. pokazuje człowieczeństwo tulipana, kilka scen, w których łagodniał, przez co nie można na niego patrzeć jednoaspektowo. tulipan się po prostu pogubił w życiu, nie chciał skończyć jak swój ojciec, od razu nie planował przestępczej działalności - na to złożyło się kilka zdarzeń, podczas gdy kalibabka - z tego co mi wiadome - nie miał skrupułów, od początku był przekonany o swojej 'wyższości' i byciu, jak to mówił, nadczłowiekiem. oglądałam z nim wywiad i nijak nie przypominał tulipana - albo był zmęczony, albo naćpany, albo znudzony, albo z natury przymulony - albo wszystko na raz. nie miał w sobie ani trochę życia, miał natomiast okropne uzębienie. wysławiał się niekoniecznie kwieciście, chwilami nudził sobą i swoimi bełtami, przy czym tulipan był wygadany, czarujący, pewny siebie, charyzmatyczny i zwyczajnie budził sympatię.

sam reżyser utrzymywał, że serial jest jedynie luźnym nawiązaniem do rzeczywistych zdarzeń, a historia kalibabki była tylko inspiracją. tulipan nie był zwyrodnialcem, w przeciwieństwie do kalibabki, któremu zarzuca się gwałt nieletnich (ponoć była to hot13).