Początek serialu był piękny, przywodził masę skojarzeń z "Małymi kobietkami". Zima, 4 siostry (w tym jedna przybrana), drzewo z wyrytymi imionami, zamarznięte jezioro... Szkoda, że w kolejnych odcinkach poziom leci na łeb, na szyję, serial przemienia się w telenowelę, a zupełnie nietrafiony casting sprawia, że trudno uwierzyć, że mamy do czynienia wciąż z tymi samymi kobietami.