Książki nie czytałem, więc może wypowiedzą się osoby, które to zrobiły. Nie wiem jak zakończenie przedstawione jest w powieści, ale ekranizacja kończy się dość naiwnym "happy endem". Zastanawiam się, czy to zła interpretacja twórców serialu? Może pozorne "zwycięstwo" Dominika z samym sobą i swą przeszłością jest w gruncie rzeczy jego porażką? Jest już tak zdeptany przez życie, że wmawia sobie, że wszystko jest już OK, chociaż stracił prawie wszystko co mógł? Zakończenie nie pasuje mi do mocno nihilistycznego wydźwięku całości serialu. Co o tym myślicie?