Też mi się podobała ta unia K&M, tyle że ja chciałabym więcej, więcej i więcej, szkoda staruszka :D
Z Dahlii niezly czarny charakter, ale jakos do mnie nie przemawia ta jej potęga, nie wiem, może się czepiam ale liczyłam na nieco inny pokaz mocy, choć aktorka została idealnie do roli dopasowana.
Freya niby też taka potęzna, a totalnie nie wykorzystuje potencjalu, nie chciała stracic ojczulka, wiedziala co się za chwilę wydarzy,a jedynie poplakiwała i szarpała się z Elkiem, no litości...gdzie klątwy, magiczne łamanie karku czy cokolwiek innego byle Klausowi przeszkodzic -.-'
Najwięszym minusem odcinka jak dla mnie to śmierć Josephine, wreszcie wprowadzona mega ciekawa postać nie-nastolatka, wnosiła do serialu jakiejś elegancji, bo nie wiem jak to inaczej ująć,a tu taki koniec, liczyłam na jej współpracę z rodzeństwem Mikkelsonów, no ale cóż ;/
a co do Kola, to nigdy specjalnie nie lubilam jego postaci, ale ciekawie by się oglądało jego 'starsze' wydanie kręcące się koło Daviny.

Cóż myślę, że Freię można poniekąd wytłumaczyć tym że wiedziała ze Mikael musi zginac żeby powstrzymać Dahlię? To słąbe wytłumaczenie ale jakieś.
No śmierć Josephine to kiepski ruch, raz że nic nie wnosi bo niby co Dahlia chciała tym osiągnąć? Rozumiem że jest tą "złą" postacią ale mogłaby jakąś logikę miec w swoim zachowaniu. Że co? Że "pokaże kto tu rządzi"? Już pokazała. Ta scena była niepotrzebna totalnie i szkoda, bo tak jak mówisz ilekroć jest jakaś postać która jest ciekawa, ale za nią nie piszczą nastolatki jak za Klausem albo Damonem w TVD to ta postać predzej czy później umrze. A te seksowne i lubiane postacie nie umrą nawet jak się same pchają pod kołek. Ja polubiłem Kola odkąd dali mu więcej osobowości w The Originals z tą alchemią itp. i się cieszę ze go przywrócą. Szkoda tylko że to takie zagranie znowu pod publiczkę, bo wiadomo że Kol to masa fanek.

Moze chodzi o to ze Josephine rzucila to zaklecie na to super hiper (najpierw nie magiczne a pozniej jakies z pulapkami na tego kto rzuca tam czar ) mieszkanie i chciala im pokazac ze zabije kazdego kto im pomoze? Albo ten czar nie bedzie juz dzialal??

No niby tak, ale myślę że to że im pomogła nie powinno robić na Dahli aż takiego wrażenia, i tak czuje że ma dużą przewagę nad nimi wszystkimi. W tym samym odcinku im juz pokazała nie wiem czy to z Josephine mogło zrobić jakieś większe wrażenie na nich. Swoją drogą czemu nie przyszło im do głowy użyć sztyletu Papa Tunde, przecież bardzo możliwe że to by ją wykończyło bo byłaby sparaliżowana przez ból. (Chociaż w sumie nie wiem czy sztylet nie jest jakos zaczarowany żeby działał tylko na wampiry)

Też uważam, że śmierć Josephine była zbędna, ale tak to już jest w TO i TVD- dużo niepotrzebnych śmierci. Tym bardziej szkoda, bo lubię tę aktorkę, postać wnosiła do serialu, a jej słowne potyczki z Elijahem o najbardziej poetycki język były boskie ;)
Choć trzeba przyznać, że jej finałowa scena fajna, szkoda tylko, że nadeszła tak szybko, ale tak jak już pisaliście- pod publiczkę, bo to nie ciacho z kaloryferkiem.
Co do ostrza Papa Tunde to był stosowany tylko na wampirach, bo śmierteleni chyba by umarli od takiej ilości bólu, ale skoro Dhalia jest nieśmiertelna to może można ją położyć w kontrolowaną drzemkę ;)

mną wstrząsnęła ostatnia scena Klausa i Mikaela. Serio, tak mi się szkoda Klausa zrobiło- JoMo to świetny aktor ;)
Ale czuję pewien niedosyt. Bo co ? Nienawidził go, bo tak ? Czwarte dziecko to już do odstawki ? Nie rozumiem tego za bardzo...

No wiesz, nawet u mnie w rodzinie jest przypadek dwóch sióstr których matka jedną kochała za wszystko i za nic, cokolwiek by nie zrobiła, a druga choćby nie wiem jak była dobra i co by nie robiła zawsze jest gorsza lub wręcz nielubiana przez matkę. To okropne ale takie rzeczy się zdarzają a Mikael to psychol więc nie ma co się starać zrozumieć.

nie zdawałam sobie sprawy O.o Zawsze się mówi, że matczyna miłość to taka bezinteresowna i wgl matki pokrić by się dały za swoje dzieci, a tu taka historia... W takim wypadku nie ma co się dziwić szalonemu Mikaelowi

Czwarte jak czwarte, przede wszystkim nie jego. Rozumiem "niechęć" do Klausa, ale dlaczego Mikael także nie darzył uczuciem Rebeki, Elijahy i reszty, tylko Freyę?

Przecież darzył...

resztę kochał, ale potem zwrócili się przeciwko niemu i zostali z KLausem, dlatego "wolał" Freyę. Finn to syneczek mamusi, więc może dlatego tak nie za bardzo z tatusiem był zżyty, a z Kolem to niewiadomo.
A co do Klausa to przecież on na początku Mikael nie wiedział o tym, że on jest nie jego i właśnie o tym momencie mówił Klaus.

Ok, dzięki, nieuważnie oglądałam tę scenę widocznie. :d

Zgadzam się, śmierć Josephine była niepotrzebna. Bardzo ciekawa postać i nieco inna niż pozostałe. A sama Dahlia do mnie też jakoś nie przemawia, czegoś jej jakby brakuje. Skoro jest taka super extra, że wchodzi w ciała innych to już dawno by córkę Klausa znalazła i od razu po nią przyszła (chociażby wtedy jak Hope była z Camille) i zabrała, bo jak widać nijak się nie da jej powstrzymać, a tutaj tak jakby przedłużają to, wciskają jakieś wątki, żeby wykreować postać ale przez to trochę to się staje nielogiczne. No i ten nóż, taka to nie do powstrzymania wiedźma a tak łatwo daje się zrobić broń na nią? Trochę chyba się scenarzystom nie udały pomysły :) ale mimo to odcinek lepszy niż parę poprzednich, wreszcie się dzieją jakieś konkrety :)

Wcześniej Dahlia spała i w sumie nie wiadomo jak daleko była, mogła spać gdzieś w Europie. Poza tym Hope jednak chronią jakieś ukrywające zaklęcia, i tak ją znalazła ale pewnie nie od tak.

Klaus i Mikael... Gdy oglądałam scenę gdy siedzieli w kawiarni, od razu przypomniało mi się TVD i momenty w których Klaus bał się choćby spojrzeć na swojego "tatusia". :D Davina i jej reakcja na nich - bezcenne! ^^ Dahlia wpadła chwaląc się swoją mocą, pozostaje jedno pytanie - dlaczego ona się bawi ze wszystkimi? Dlaczego czeka do finałowego odcinka by zabrać Hope (znając życie i tak jej się nie uda)? Ciesze się, że jednak Mikael'a zabili, bo ściąganie z TVD "kiedyś byliśmy wrogami, teraz jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi" to nie za dobry pomysł. Przy walce z Dahlią miałam ciary, wiedziałam że nie zabiją Klaus'a, bo główny bohater, a jednak te emocje :D. No i współczucie dla Klausa, ktoś z kim spędził początek swojego życia nienawidzi go bez powodu #TakBardzoSmutno :CC .
Co odcinek mam inne przeczucia co do Freyi, raz że jest czarnym charakterem (w sumie w tym serialu każdy jest zły, ale wiecie o co mi chodzi xd), zaraz następny odcinek to jest po stronie Mikaelsonów, i znów następny zmienia moje zdanie. Ciesze się, że stworzyli taki charakter, cały czas mam niedosyt. :D

Przecież tu każdy każdego zdradza więc to jest norma w tym serialu. Nawet Reb zmieniała strony co najmniej 3 razy.