Odcinki 7 i 8 były naprawdę w porządku. Szczególnie finał dopisał, bo to Mando i Grogu grali pierwsze skrzypce , czego brakowało mi przez resztę sezonu.
Niestety na epizody na poziomie 1 i 2 sezonu, musiałem czekać ponad miesiąc. A trzeba było przebrnąć przez nudny 1 odcinek, mierny 3 o naukowcu, co go najbardziej podejrzanie wyglądająca koleżanka zdradziła. 4, który był śmiesznie krótki i miał fabuły na jedną kartkę A4. I 6 gdzie dali Jacka Blacka, jakąś wokalistkę, Pana Christophera Lloyda.
A potem uznali ,,ch*j i tak obejrzą, damy im nędzne zadanie poboczne z droidami , oraz przewidywalny pojedynek na koniec".
Samo zakończenie pozostawia mnie w pewnej konsternacji, bo niby dostałem to czego oczekiwałem, ale nie do końca.
Jeśli tak jak ja lubicie Mandaloriana, bo to taki prawidłowo zrobiony ,,Wiedźmin", to śmiało 3 sezon da się obejrzeć.
Nie spodziewajcie się jednak tak wysokiej jakości, jak w poprzednich seriach (Księga Boba Fetta też była cienka).
Ogólnie jestem zawiedziony, ale i tak jest to o ligę wyżej niż Sequele XD.