ogromny sentyment. Głównie z uwagi na pierwszoplanową rolę żeńską. Jako dziecko tułałam się po sanatoriach i w jednym z nich gościem specjalnym była właśnie odtwórczyni roli Ewy Tyszowskiej - wówczas Dorota Grzelak. Pamiętam, że była bardzo sympatyczna. Dostaliśmy fajne duże zdjęcia z jej autografem, które mam do dziś. W szpitalach i sanatoriach nie jest zbyt fajnie, ale to takie spotkania to promyczki dla dzieciaków, które pamięta się latami. Dlatego dzisiaj, gdy ponownie obejrzałam serial śmiało mogę napisać, że takich seriali, filmów z okresu mojego dzieciństwa dziś się już nie robi. Skończyliśmy takie produkcje na początku lat 90-tych. Ostatnią był bodajże WOW. Szkoda, bo następne pokolenie dużo przez to traci. Jak widzę po niektórych postach na forach filmów i seriali dla młodzieży oni już tego nie czują. Dla moich młodocianych kuzynek i kuzynostwa "Szaleństwa...", czy "Awantura o Basię" to tylko nudne książki z zakresu lektur obowiązkowych. A ich ekranizacje są dla nich tym, czym dla nas filmy nieme z lat 20-30tych.