Wyczuwam dwubiegunowość w przekazie Broni. Na łożu śmierci chce się wyspowiadać z tajemnic, mówi że źle się żyje w kłamstwie do Ingacego.
A potem mówi Ani, żeby nie mówiła prawdy Mani, że Pawel żyje.
To co innego. Mania dużo przeżyła. Paweł jej tak naprawde nigdy nie kochał, tylko Annę. Zostawił ją z dwójką dzieci i nigdy nie wrócił. Ogólnie długo była sama i zmarnowała tylko czas, bo naiwnie czekała na powrót męża. Nic dziwnego, że Bronia chciała, żeby jej wnuczka w końcu ułożyła sobie życie z mężczyzną, który na nią zasługuje. Bardziej irytująca jest postawa jej siostry, która ukrywała przed Michałem, że Kazimierz żyje. Tak jakby niewiadomo co miałoby się stać, jakby się dowiedział. Oficjalnie uznany był za zmarłego to mogli wziąć przecież ślub. Nie rozumiem, czemu taki problem z tego robiła. Może tak naprawdę zawsze kochała tylko Pawła. To po co trzymała przy sobie Michała i robiła mu tylko nadzieje?
Zgadzam się z tym.Mania miała cały czas pod górkę przez to,że wyszła za tego Pawła.Jak oglądałam jego poczynania to myślałam sobie,że dziadek Mani niepotrzebnie oddał za niego życie.A co do Ani to rzeczywiście mogła wyjść za Michała bo przecież Kazimierz żył pod innym imieniem i nazwiskiem a oficjlnie był zmarły.