Cześć,
cały serial jak dla mnie udany, obejrzałem z naprawdę dużym zainteresowaniem, ale wątek z końcówki, czyli drugi pociąg z córką Melanie jakoś mnie nie przekonuje, wygląda to na takie sztuczne przedłużanie serialu (to chyba obecnie modne). Jak dla mnie po rewolucji serial mógłby się skończyć. No chyba, że w drugim sezonie wymyślą coś naprawdę ciekawego.
Jakie jest Wasze zdanie?
Pozdrawiam,
Crystiano02
A ja uważam, że świetne zakończenie tego pierwszego sezonu - jest szansa na dobry 2 sezon. Co do pierwszego sezonu, jak dla mnie 1 odc ok, 2-4 to muł i w okolicach 5 dopiero się rozkręcił. Plusu serialu Melanie, a minus głowny bohater czyli L... coś tam, reszta dość słaba.
Zakończenie pierwszego sezonu pozamiatało. Liczę, ze w drugim otrzymamy trochę szczegółów na temat budowania pociągu i sytuacji sprzed katastrofy. Tu się muszę zgodzić z ixxert Melanie jest świetna a Layton jest strasznie irytujący - co według mnie jest spowodowane tragicznym doborem aktora.
Dokładnie tak jak mówisz. Mocno naciągane to wszystko i do tego ten nagle wystrugany drugi pociąg, z którym istnieniu dowiadują się po bagatela 7 latach...
Przecież oni wiedzieli o drugim pociągu. Przynajmniej Melanie i Ben, który ukrywał przed wszystkimi, że na satelitach pokazała się akurat Big Alice (Fat Alice?), bo wiedział, że Melanie będzie chciała uniknąć złączenia pociągów, a potrzebowali części zamiennych. Mogli za to jedynie przypuszczać, że Wilford jest w środku, a nie mogli nawiązać połączenia, bo pociągi dzieliła zbyt duża odległość. Snowpiercer zwalniał z każdym okrążeniem i w ciągu siedmiu lat zwolnił prawię o dobę, a ta doba mogła wystarczyć, żeby Alice ich dogoniła.
Pytanie tylko od kiedy wiedzieli, bo jak dobrze kojarzę, mowa o nim pojawiła się dopiero w ostatnim odcinku.
O wielu rzeczach bohaterowie wiedzieli dużo wcześniej niż my. O tym, że Wilforda nie ma w pociągu, wiedzieli od siedmiu lat, a nam powiedzieli dopiero w trzecim czy tam czwartym odcinku ;P
Natomiast ich zdziwienie gdy usłyszeli obcy sygnał, było równie mocne co i widza. ;)
Bo po prostu jak dotąd udawało im się utrzymać wystarczający odstęp od Alice. Ben zorientował się niemal od razu i wprowadził resztę w błąd, twierdząc, że nawaliły satelity, i że to sygnał z jakiegoś stałego miejsca. Gdyby nie jego mataczenia, Melanie pewnie znacznie szybciej zorientowałaby się, że mają zbyt duże opóźnienie i Alice ich dogoniła.
Abstrahując od kwestii "dogonienia" dla mnie słaby jest w ogóle pomysł drugiego pociągu. Budowa i zaopatrzenie jednego musiałoby być olbrzymim i czasochłonnym przedsięwzięciem, a co dopiero dwóch (no i przy okazji o drugim nie wiedziano? Przecież chyba też był w Chicago). Dla mnie serial mógłby się kończyć zmianą władzy i nowymi problemami, przed którymi stanąłby Layton (żeby nie było za różowo).