Dobre kino. Nie przeszło. Bo dobre..? Nie. Bo nie trafiło. Nie trafiło w „odpowiadającą” ilość mamony dla producenckich „killerów” dobrych rzeczy. I już.
Więc, odradzam, nie ma sensu robić sobie „smaka”. Że dobre? Dobre. I niedokończone. Nie! Rozpieprzone. W drzazgi. Zmemłane w „zieleni” papierowego "żywiołu". I już. Odradzam…
Bo to „chore”!
ps. dziewczynki w tym obrazie są „wyjątkowo” niegrzeczne. Tak jak lubię…