Każdy kolejny odcinek 2 sezonu to jakiś żart :D

"Aluta" która z bezbarwnego cielaka nagle stała się królową więzienia, i do każdego mówi soczyste "wypier**laj" przy każdej nadarzającej się okazji.

Casting na warunkowe zwolnienia, gdzie 3 osobowa komisja wraz z księdzem i dyrektorem na czele decydują o wypuszczeniu kobiet skazanych za morderstwa - co oczywiście nigdy nie mogłoby mieć miejsca, bo ten dyrektorek musiałby przekupić chyba z 50 osób i to nie małą sumą :D a i tak nie byłoby to proste.

Prawnik - Serafin który bez problemu przemyca w kieszeni z 15 woreczków koki i przekazuje je Alutce, która bez problemu podaję to dalej i nikt oczywiście nikogo nie sprawdza i o niczym nie wie :D

O ile w 1 sezonie byl jakiś porządek w tym więzieniu, to w 2 to wszystko bardziej przypomina kolonie niż zakład karny. Te baby łażą sobie po całym tym więzieniu, palą szlugi, wciągają koks poupychany w każdej dziurze, mają telefony komórkowe itp.

Bunt więzienia i przetrzymywanie zakładników - tego chyba nie trzeba komentować.

I na koniec scena gdzie Alutka próbuje uratować koleżankę z palącej się celi, gdzie w jednej scenie szarpie kraty...i w kolejnej po kilkunastu minutach..dalej szarpie kraty :D bo oczywiście nie ma dostępu do łazienki gdzie jest woda, na pewno jakieś pojemniki, ręczniki itp

A dajta spokój. Polecam tylko jako tortury. Ja 3 sezonu już na pewno nie obejrzę :)