PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=528992}

Sherlock

8,6 222 668
ocen
8,6 10 1 222668
8,0 20
ocen krytyków
Sherlock
powrót do forum serialu Sherlock

...za które kocham "Sherlocka".
1. Za Sherlocka. Który się myli – nie jest socjopatą, tylko ma Aspergera. Socjopata nie zrobiłby tego, co on zrobił w ostatnim odcinku. Socjopata nie byłby w stanie okazywać uczuć. A on, jednak, czasem, jest. Na swój własny, nienormalny, sposób. Co widać choćby na basenie – kiedy jest tak zszokowany, że nie umie – on, Sherlock, wyrzucający z siebie zdania z prędkością karabinu maszynowego – sklecić nic ponad to, że „to… eeee…. było dobre.” A bardziej przewrotnie – gdy przeprasza Johna w Baskerville. Bardzo nieporadnie. Bardzo szczerze. Wyznaje uczucia. A jednocześnie nie kłóci mu się to z tym, że za chwilę Johna podda milusiemu eksperymentowi. Cały on. Nie umie się nie popisać, nie umie się zamknąć, wybitny umysł łączy niekiedy z osobowością czterolatka. John jest świętym człowiekiem, że to wytrzymuje.
2. Za Johna. Który wojskowym lekarzem, blogerem, jedynym przyjacielem, niańką, tłumaczem, sumieniem, sercem i jedyną osobą, która tak naprawdę i mocno się liczy w życiu Sherlocka. Nie tylko John był taki samotny. Sherlock też. Zbyt inteligentny i zbyt obcesowy, by ktoś mógł go zaakceptować („Co ludzie zwykle mówią?” – „Odpieprz się”). A John mógł. Kiedyś Halina Bortnowska, pisząc o Ronie Weasleyu, użyła frazy: „pełen serca, dzielny, lojalny Ron”. O Johnie mogę napisać to samo. Absolutnie lojalny. Do bólu. Odważny też do bólu i do poświęcania własnego życia włącznie. Troskliwy, opiekuńczy, twardy, rozsądny (w każdym razie – rozsądniejszy). I wypowiadający najpiękniejsze wyznanie miłosne [patrz p. 8] naszych czasów („Nikt nie mógłby udawać tak wkurzającego dupka cały czas”).
3. Za Molly Hooper. Za kobietę, która się liczy, choć dopiero na sam koniec. Molly polubiłam od samego początku, bo akurat męki takiej miłości znam aż za dobrze. I jak ja ją cholernie rozumiem, że i tak robi mu kawę. I że za jeden komplement jest w stanie zrobić wszystko. Dlatego szalenie cieszy mnie, że w drugiej serii: a) Sherlock ją przeprasza; b) Molly zrywa z Napoelonem zbrodni i najgroźniejszym przestępcą naszych czasów; c) wykazuje się inteligencją emocjonalną i odwagą cywilną, gdy mu mówi, że widzi, że coś się dzieje; d) Sherlock przyznaje, że ona się liczy. I ma do niej prośbę. I ja wierzę, że jest w tym szczery.
Molly jest taką zwykłą dziewczyną, raczej niepewną siebie i nieśmiałą, kopciuszkiem. Ale. I jak jej nie kochać?
4. Za aktorstwo. A punktów 1-3 w dużej mierze by nie było, gdyby nie aktorzy. Cumberbatch zupełnie mnie zaczarował i w ciągu mniej więcej kwadransa zrobił ze mnie swoją fankę. Dobrze, że istnieje pilot, dzięki któremu wiemy, jak pracował nad rolą i że mocno ją podkręcił – ze świetnym efektem. Freemana dość dobrze znałam wcześniej i od dawna chciałam, żeby jakoś wypłynął. No i proszę. Jego John zasługuje na wszystkie Bafty świata. Za samą scenę otwierającą ostatni odcinek należy mu się jakaś specjalna nagroda. Mam nadzieję, że w tym roku w maju obaj dostaną, co im się należy. Ta para jest mistrzowskim osiągnięciem castingowym – nie dość, że obaj trafieni w punkt, to jeszcze jest między nimi ta chemia, która być powinna. Szczerze wierzę, że gdy Martin wszedł na casting, to Benedict z miejsca zacząć grać lepiej. To się czuje.
5. Za muzykę, która jest teraz moim sygnałem w komórce („Welcome to London” konkretnie).
6. Za Londyn. Londyn kocham maniacko. Serial tylko wzmacnia tę miłość.
7. Za stroje, które mówią. A niezbyt często zwracam uwagę na coś takiego, jak ubrania w serialach. Sherlock nie byłby sobą w dżinsach. On potrzebuje płaszcza, szaliczka, postawionego kołnierza i opiętych koszul – słowem, elegancji z pewną dozą ekscentryczności (która to ekscentryczność może też przybrać postać prześcieradła bez bielizny pod spodem, bo tak). I potrzebuje dla kontrastu Johna w plebejskich swetrach i wojskowych kurtkach. Mycroft musi być nienagannie zapięty i usztywniony, podobnie jak Molly musi nosić się jak hipizująca licealistka.
8. Za slash bez slashu. Tzn. za relację Sherlock-John. Na którą nie ma nazwy, bo przyjaźń to za słabo, a miłość – nieporęcznie. Heretoseksualne małżeństwo? Bo to jest taka przyjaźń od pierwszego wejrzenia i jak grom z jasnego nieba. Pełne zaufanie. Pełna zależność jednego od drugiego. A jednocześnie bez patosu, bez zadęcia, z całym spektrum kłótni, docinków („Nikt nie czyta twego bloga”), obrażania się i fochów.
I wprost uwielbiam niedookreśloność tej relacji. Wystarczająco dużo, by fanki slashu miały co robić, a jednocześnie nic jednoznacznego. Tylko mruganie oczkiem. I John zaklinający rzeczywistość w każdym odcinku. I Irene, która w jednej z moich ulubionych scen odkrywa przed nim poziom skomplikowania tego układu. Cudownie niedopowiedzianego, podobnie jak jej relacja z Sherlockiem (uczucie? fascynacja? pociąg? interes? wszystko?). Niedopowiedzenia są fajne.
No i scena pożegnalna. Po pierwsze, zagrana bez fałszywego tonu. Po drugie, ten moment, gdy Sherlock z całą mocą orientuje się, ile znaczy dla Johna („Nikt nie jest tak mądry” – „Ty jesteś”)… Rozwala człowieka na kawałeczki.
9. Za jedyną, niesamowitą erotyczną scenę, polegającą na tym, że kobieta, określająca się jako lesbijka, trzyma za rękę faceta, który najpewniej jest aseksualny. I za cały „Skandal w Belgravii”, który jest po prostu doskonały.
10. Za milion drobnych szczegółów. Za to, że to wszystko jest tak dopracowane, dopieszczone, że widać, że robią to ludzie, którzy to lubią. Że jest oddanie Conan-Doyle’owi tego, co mu należne. Że w szóstym odcinku pamięta się to, co było powiedziane w pierwszym. Że wszystkie strzelby wybuchają we właściwych momentach.
11. Za świetnie napisane dialogi. Które wlazły mi do głowy i zajęły miejsce obok tekstów z „Potemu” i „Dnia świra”. Oglądasz scenki na YT i myślisz „O, ta jest moją ulubioną” – i tak przy kolejnych trzydziestu.
12. Za umiejętne dawkowanie humoru i dramatyzmu, scen „obyczajowych” i kryminalnych. Za puszczanie oczka. Nawet w najbardziej serio ostatnim odcinku są scenki i smaczki, które przełamują nastrój.
13. Za użycie „Stayin’ alive” w obrzydliwie perfidny sposób. Twice. Co się w sumie łączy z punktem wcześniejszym, czyli przełamywaniem nastroju i konwencji. Gdy się zestawi cliffhanger po pierwszej serii (mocny, mocny, dramatyczny) z jego rozwiązaniem w serii drugiej, to jest jak przekłucie balonika. Pyszne.

Ktoś ma jeszcze jakieś powody? ;)

angazetka

Zgadzam się w 100% :) Ale gdzieś już widziałam ten ranking. Nie publikowałaś go czasem na jednym forum? :)

czarna_anka

Publikowałam ;) Świat jest mały...

ocenił(a) serial na 10
angazetka

+ jeszcze za 200% brytyjskości i.. jakby to... londyńskości ;) Język, akcent, humor, muzykę i zdjęcia, które oddają całkowicie nastrój Londynu (też jestem maniaczką ;)).

ocenił(a) serial na 10
angazetka

Za postać Moriartego, tak świetnie zagraną przez Andrew Scotta

Kasia_89

Dokładnie o tym samym pomyślałam - za wroga na miarę Sherlocka, którego tyle samo łączy z nim, co dzieli. Absolutnie elektryzujące ukazanie zła, które może być tak pociągające w swoim obłędzie.

ocenił(a) serial na 8
Kasia_89

Zauważyliście, że Molly i Moriarty mają bardzo podobne usta? U Moriartego widać to na dachu w 6 epizodzie.. Taka dygresja.

ocenił(a) serial na 10
angazetka

Napisałas całą prawdę o tym serialu. Jestem z tobą na 100%!
Jesus, ten serial jest moim zagubienien, ubustwiam go i aktorów jk np Benedicta i Andrew Scotta ^^

ocenił(a) serial na 9
angazetka

Całkowicie się zgadzam. Bardzo polubiłam tę wersję Sherlocka i Watsona. Świetna seria. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że się doczekam :)

angazetka

Piękne zestawienie, pięknie napisane i wnikliwe. Ja dopiero jestem po obejrzeniu pierwszego odcinka, ale... już wiem, że pod Twoim rankingiem będę mogła się podpisać obiema "ręcami";)
Z początku pomysł na umiejscowienie Holmesa w XXI wieku wydał mi się bezdennie głupi, ale wysokie oceny serialu i popularność zachęciły mnie, żeby "sprawdzić, co inni w tym widzą". Już wiem, co widzą:)
Sama jestem zaskoczona, że opowiastki o XIX-wiecznym detektywie tak zgrabnie pasują do naszej rzeczywistości i naszych czasów. Pasują jak ulał, zupełnie jakby były pisane teraz, a nie ponad sto lat temu. Czy to zasługa ponadczasowych opowiadań Conan-Doyle'a, czy talentu scenarzystów, nie wiem. Dość powiedzieć, że 'teraźniejszy' Holmes jest równie wyśmienity, co ten 'niegdysiejszy'. Nie razi Watson piszący bloga, nie razi Holmes przesiadujący przy laptopie:P

ocenił(a) serial na 10
shizonek

O, właśnie! Zanim usiadłam do serialu, czytałam najpierw recenzję i jakoś nie przypadło mi do gustu, że Sherlock ma korzystać ze smarfona, a John pisać bloga :) Ale wzięłam, obejrzałam... I nawet się nie spostrzegłam, że rzeczywiście w serialu są wplecione te elementy :D Jak powiedziałaś, to po prostu NIE RAZI. Brytyjczyki odwaliły kawał dobrej roboty :)

ocenił(a) serial na 9
angazetka

W 100% popieram ;)

Też zwróciłam uwagę na strój. Szczególnie, że w Pilocie dali Sherlockowi zwykłą bluzę... szczęście, że się rozmyślili :)

Rachel3

Ale jakie fajne dżinsy mu tam dali ;) Tzn. dżinsy do Sherlocka nie pasują, ale wyglądają cudnie.

ocenił(a) serial na 10
angazetka

Zgadzam się w 100% :) Widziałaś to? http://www.youtube.com/watch?v=wsO1Xtd48bM&feature=fvwrel
:D

angazetka

Świetnie napisane, z pasją..

angazetka

Szczególnie zgadzam się z punktem 7. Płaszcz Sherlocka jest cudowny ;) W ogóle cały serial jest wspaniały!

ocenił(a) serial na 9
angazetka

Cudownie ujęte, również zgadzam się w zupełności. To niesamowite jak twórcy serialu potrafili zgrabnie przenieść XIX wieczne opowieści do naszych współczesnych realiów. Aktorzy są wspaniali, warto wspomnieć tu też o Lestradzie, który dodaje smaczku serialowi. A John i jego wielkie przywiązanie do Sherlocka, jest wprost rozczulające. I ostatnie sceny: śmierci i na cmentarzu - wprost powalające, oprawione pięknymi, ale nie "nadętymi" słowami, głęboko zapadające w pamięć. Po prostu, majstersztyk! Czekam na 3 sezon z wielką niecierpliwością!

ocenił(a) serial na 10
angazetka

Zgadzam się z wszystkim co napisałaś. Ten serial sam w sobie jest niesamowity. Z niecierpliwością czekam na 3 sezon. Niestety sobie poczekam z rok...ale warto!

ocenił(a) serial na 9
angazetka

Bardzo ładnie napisane. Zgadzam z większością podpunktów, ale jak dla mnie ten pierwszy jest nie zaletą, tylko słabym punktem serialu. To jakieś takie zbyt tkliwe :) Kurcze, tak inteligentny człowiek jak Holmes, i zachowuje sie w tych momentach jak w hiszpańskiej telenoweli :)

angazetka

Za jego trafne, choć często nieco oschłe poglądy, które uwielbiam? ‎"Sentiment is a chemical defect found in the losing side"

ocenił(a) serial na 10
angazetka

Chwała ci za te wypociny! Czyta się je z chęcią i nostalgicznym uśmiechem na ustach... Chyba jeszcze nikt tak dobrze nie ujął najlepszych elementów tego serialu! :)

ocenił(a) serial na 10
angazetka

Ja osobiście przeczytałem całą serię książek Sherlocka i można powiedzieć że jestem jego wielkim fanem, jednakże zawsze niełatwo przychodziło mi opisywanie go co nie znaczy że strasznie polubiłem jego podejście do życia i do codzienności.

ocenił(a) serial na 8
angazetka

matko całkowicie się zgadzam! A teraz to przeklęte oczekiwanie na następny sezon! MASAKRA

angazetka

Dziękuję Ci za tą obszerną listę, czytając Twój wpis miałam wrażenie, ze wszystkie moje odczucia i myśli, które miałam oglądając serial materializują się przed moimi oczami w pięknych słowach.
Serial kocham też za to, ze można do niego wracać over and over agaim i nigdy się nie nudzi i za wszystkie smaczki żywcem wyjęte z książek Conan-Doyle'a i mądrze rozmieszczone w serialu tak, aby widz, który czytał książki mógł z uśmiechem na twarzy połączyć jedno z drugim:))

ocenił(a) serial na 9
CountessGemini

Potwierdzam! ;)

ocenił(a) serial na 9
angazetka

Masz absolutną rację we wszystkim , zgadzam się w 100 %. Poza tym to świeże spojrzenie na literacki pierwowzór , który dziś już nie jest aż tak frapujący( inny czas , inni ludzie i epoka ). Poza tym w filmie bohaterowie to ludzie z krwi i kości , w opowiadaniach mi tego brakuje . Większość opowiadań i nowel jest dość schematyczna , co może nużyć współczesnego czytelnika .

ocenił(a) serial na 10
angazetka

Dodać można jeszcze tylko Moriartego, który jest postać niedającą się nie lubić - jego zachowanie, modulacja głosu i mimika twarzy powalają na kolana :) I oczywiście masz rację co do Londynu! Sherlock Holmes z natury powinien być robiony przez Brytyjczyków nie przez Amerykanów. Dlatego też filmy Guy'a Ritchie'a (jak to się odmienia?) "Sherlock Holmes" i "Sherlock Holmes: A Game of Shadows" zakrawały na kiepski żart. Są fajne, ale to nawet nie przypomina książkowego Sherolcka.

ocenił(a) serial na 10
angazetka

o matko, jak pięknie to napisałaś! :) gratuluję tekstu. i oczywiście zgadzam się w każdej kwestii, no a jak.

ocenił(a) serial na 10
angazetka

Nie mogłam nie napisać. Twój tekst wywołuje uśmiech na moich ustach, ponieważ jest tym za co kocham Sherlocka.:) Jakbyś czytała w moich myślach. Ja jeszcze dodałabym, że kocham ten serial za to, że potrafi wzbudzić w widzu jeszcze większą fascynację zarówno Londynem jak i oczywiście historiami . Tak na temat strojów to uwielbiam gdy Sherlock chodzi ubrany w tą swoją czarną koszulę.:) Ogólnie zawarty subtelny magnetyzm w tym serialu oczarowuje widza za każdym razem.:) P.S. Zgadzam się z punktem 9 w caaaaałej rozciągłości. Ten odcinek jest po prostu genialny.:):D

angazetka

Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby ktoś tak wspaniale, w tak piękny sposób opisał serial. I to nie pierwszy lepszy, ale ten genialny, ukochany przeze mnie Sherlock BBC. To zaskakujące ze wszystko co tu napisałaś doskonale oddaje moje odczucia i przemyślenia po tej serii. Ubrałaś, jakimś sposobem wszystko to, co krążyło po mojej głowie od dłuższego czasu, w słowa. Znakomity komentarz do serii :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones