Polecam obejrzeć "Elementary", pierwsze dwa sezony sa naprawdę świetne, trzeci troszkę słabszy, ale dla poprzednich dwóch warto :)

Pewnie się skuszę ;)
Tylko obawiam się trochę, że za bardzo mi siedzi w głowie Benedict Cumberbatch jako Sherlock i będę kręciła nosem na innego odtwórcę tej roli.
Zobaczymy, może nie będzie źle.

Twórcy "Elementary" tak się starali, żeby ich nie oskarżono o plagiat, że zmienili jak mogli koncepcję głównej postaci. Mnie osobiście nie przekonuje "zamerykanizowanie" Sherlocka, który został pozbawiony rysu genialności i unikatowości. Za to zabawne jest, jak Jonny działa aktorsko przeciwnie do Benedicta: gdy ten drugi uwodzi widza swoją postacią, Jonny stara się go odpychać.
Tym niemniej pierwszy sezon był całkiem udany, do mocno spornego finału. Potem było niestety z górki. I Joan Watson coraz bardziej wkurzająca...

Właśnie tego się obawiam, że mnie JLM będzie odpychal, bo nie jest BC.
"Sherlocka" uwielbiam. Bezkrytycznie.
Za BC i Martina "Hobbita" Freemana. Do "Elementary" zbieram się od jakiegoś czasu, ale kiedy już już mam włączyć pierwszy odcinek myślę o postaci wykreowanej przez Benedicta i znowu sięgam po "Sherlocka" :)

Mnie się akurat bardzo podobał serial, jeden odcinek trwa tylko 40 minut, nie zaszkodzi spróbować, a może wciągnie :)

Ok, będę walczyć z uprzedzeniami :)
Jeśli mnie serial nie wciągnie to po prostu nie obejrzę kolejnych odcinków.
Wydaje mi się, że po prostu brytyjski serial tak wysoko wywindował poprzeczkę, że trudno mi uwierzyć, że może być lepiej, ciekawiej, bardziej dynamicznie ;)
Postaram się zapomnieć o "Sherlocku" i skupię się na ocenie samego "Elementary", bez zbędnego porównywania.

Szczerze - Elementary nie podpadł mi do gustu.

Oprócz tego, że JLM to nie BC, to sama koncepcja serialu i postaci nie podoba mi się. Sherlock jako osoba uzależniona, na tyle że potrzebuje pomocy choć jej się opiera. Joan (nie John) Watson jest denerwująca. Na początku nie jest po prostu przyjacielem Sherlocka , a osobą, która ma mu pomóc wyjść z uzależnienia. To daje podstawy do całkiem innej relacji. Serial oczywiście dzieje się w Ameryce, więc klimatem, dialogami i scenerią znacznie się różni od brytyjskiej produkcji (a z samymi książkami ma bardzo niewiele wspólnego).

Gdyby to nie był serial o Sherlocku to może nieco inaczej bym na nie niego spojrzała - niestety ogrom odstępstw od oryginału i nikły związek z charakterami prototypów Doylowskich postaci sprawił, że dość negatywnie oceniam serial "Elementary" .

Właśnie mnie też trochę "kłuje" świadomość, że nagle ten brytyjski Sherlock teleportuje się do USA i zaczyna funkcjonować na amerykańskich zasadach. Boję się zbyt radykalnego przecharakteryzowania postaci. Zwłaszcza, że jestem wielką wielbicielką brytyjskiej produkcji i talentu BC.

Postanowiłam spróbować z "Elementary", ale jestem już "na wejściu" uprzedzona, więc może nie być zbyt miło...

Hej;) radzę jednak spróbować;) Mnie osobiście bardzo sie podobająoba seriale, chociaż od dawne jestem zakochana w BC i jego Sherlocku, który jest dla mnie tak idealnym Sherlockiem, że bardziej sie nie da.

Jednak JLM i Elementry to coś zupełnie innego... tak mało tam klimatu książkowego i brytyjskosci że nie traktujętego wogóle jako czegoś związanego z tym tematem... mozę bardzo luźno...;p Przez to oglądało mi się serial super. Zagadki są naprawę fajne i z pomysłem (zwłaszcza 1 sezon), a postacie da sie szybko polubić (jeżeli sie nie porównuje).;)

Polecam dać szansę.;) ale nie nastawiać sie wogólę na coś sherlockopodobnego;p

Inny klimat? - zniosłem.
Mniej "genialny" Sherlock? - ujdzie.
Ale Watson azjatką?!
Ja rozumiem, to amerykanie i przenosząc Sherlocka w czasy współczesne musieli zastosować swoją poprawność polityczną czyli wpleść w fabułę czarnoskórych i dodać więcej kobiet.
Ale jak można Watsona i najgenialniejszego Moriartego przedstawić jako kobiety? Dobrze że się powstrzymali i Sherlock został jeszcze facetem.
Postacie kobiece mogą być świetne, choćby jak Adler w serialu BBC ale takie wpychanie ich na siłę w rolę głównych postaci z reguły kończy się niewypałem.
Jak ktoś pisał - gdyby nie to że serial jest "niby" wzorowany na Sherlocku to wypadłby lepiej a tak to pozostaje niesmak na zniszczenie dobrych postaci.

Dobrze, ze chociaż Sherlocka nie zrobili czarnego :) A z kobiety Watson lesbijki :D

Jeśli nie znasz amerykańskiej codzienności i ludzi, którzy ją tworzą - skąd możesz wiedzieć, co jest polityczną poprawnością, a co Tobie wydaje się, że nią jest?
Holmes z Watsonem nigdy nie chodzili na dziwki ani nie oddawali się innym, równie męskim zabawom. Jaka cecha Watsona według Ciebie jest na tyle istotna, żeby postaci tej nie mogła zagrać kobieta? Podobnie z Moriartym: co w tej postaci jest tak typowo męskiego, że bezwzględnie musi ją zagrać mężczyzna?
Dalej: najważniejszą cechą Watson jest poczucie odpowiedzialności - to z tego powodu zrezygnowała z zawodu, ta cecha też pozwoliła jej być "towarzyszką" osób uzależnionych. Wydaje mi się to całkiem niezły punkt wyjścia dla fabuły serialu przeniesionego w realia amerykańskie. A teraz przeskoczę do wywiadów z z laureatami ostatniego Konkursu Chopinowskiego, z których pierwsze i trzecie miejsce zajęli Azjaci. Co takiego powiedzieli Cho i Liu jako pierwsze, najważniejsze słowa po ogłoszeniu wyników? Mianowicie, że nagroda ich ZOBOWIĄZUJE do sprostania zaufaniu, jakie położyło w nich jury, że czują się, jako laureaci ODPOWIEDZIALNI wobec publiczności. Myślę, że Azjatka w roli "towarzyszki" Sherlocka to idealny wybór.
A co do czarnoskórych w NYC: są tam. Mieszkają. Pracują. Czasem jako policjanci, a czasem jako uliczni sprzedawcy. Pokazanie ich na ekranie tyle ma z polityczną poprawnością co pewna partia z ideami w jej nazwie.

Kobiety kobietami, a Panna Hudson jest trans. TEGO to już nawet Sherlock nie rozwikła.

Elementary oglądam od początku emisji i dobrze na nim się bawię. Dziś zacząłem oglądać wersję brytyjską i również mi się podoba. Najlepiej spróbować i dać sobie kilka odcinków na przyzwyczajenie się do postaci.

Elementary zupełnie brak atmosfery Sherloków BBC i filmowych.

Nie wiem jak czy zaczęłaś oglądać Elementary czy nie? Ja zdołałam obejrzeć 1 sezon, z wielkim trudem. Do dziś nie wiem po co w ogóle go oglądałam, chyba z wrodzonej ciekawości, czasem mnie wiedzie na manowce :-) Elementary to najsłabsza wersja Sherlocka Holmesa jaką widziałam. Wg mnie nie ma porównania do Sherlocka, pod żadnym względem, a jeśli jesteś taką fanką BC to możesz się zawieść jeszcze bardziej. Elemantary to kolejny średniej jakości serial kryminalny gdzie główni bohaterowie nazywają się Holmes i Watson, nie wiele mają wspólnego z oryginałami. Jeszcze jak się ogląda to można się nawet wciągnąć z nudów, ale końcówka tak mnie rozczarowała, że nie chcę mieć nic wspólnego z tym serialem. Nawet nie wiedziałam, że to jeszcze leci? Sherlock to mistrzostwo świata! Ja osobiście nie polecam Elementary, ale z ciekawości można obejrzeć... jak ja :-) Ale lepiej obejrzeć kolejny raz Sherlocka niż Elementary.

Szczerze to obejrzałam z ciekawości chyba 3 odcinki, ale kompletnie nie poczułam klimatu i nie mogłam się skupić na wydarzeniach na ekranie. Nudziłam się po prostu.
Może jestem zbyt radykalna w swojej opiniach, ale jakoś tak BC to jednak <3... sama rozumiesz ;)

Ten co grał Sherlocka w Elementary nie był jeszcze zły, po prostu miał beznadziejnie napisaną postać i z tym nawet najlepszy aktor nic nie zrobi. Benny to klasa najwyższa aktorstwa, a do tego ma świetna postać do grania, nic dziwnego że chce ją grać jak najdłużej, oby dotrzymał słowa.
Mnie w Elementary najbardziej raziło brak emocjonalnej więzi między Sherlockiem a Watson, nawet chyba się nie lubili na początku. Bo miedzy Benem a Martinem jest fantastyczna chemia i to widać w serialu, są obaj absolutnie genialni. Nie wiem kogo bardziej lubię czy Bena czy Martina.
Dla mnie wniosek w porównaniu Sherlocka do Elementary jest prosty, genialny scenariusz plus genialni aktorzy i więcej nic nie trzeba. Sherlock to ma, a Elementary niestety nie ma i nic nie pomoże zmiana Watsona na kobietę.

Zgadzam się. Trochę szkoda w tym wszystkim JLM, bo to dobry aktor, ale BC zdecydowanie jest najlepszym Sherlockiem, jakiego widziałam.
Oh, Freeman jest cudny. Zresztą, ja zawsze mówię, że obaj z Benedictem "nie grzeszą" urodą, ale są tak charyzmatyczni, że nie zwracam uwagi na nic, poza ich grą :)

Szczerze mówiąc, po obejrzeniu dziesiątego odcinka "Elementary", nie pamiętałam już, co się działo w drugim. Trochę nudne, nieco oklepane i w sumie wyszedł z tego typowy kryminał policyjny rodem z "Kryminalnych zagadek Las Vegas". Na plus można zaliczyć melodię z czołówki, wpada w ucho :)
Tak czy inaczej, pierwszy sezon obejrzałam głównie z ciekawości, a dalej... Cóż, po-raz-enty włączyłam "Studium w Różu"; zdecydowanie o niebo ciekawsze.

Ja ogólnie ostatnio "męczę" Sherlocka BBC na wszelkie możliwe sposoby... Sama się dziwię, że jakoś mi się do tej pory nie znudził, ale kurczę taki dobry serial nie znudzi się nigdy.