Miałam już nigdy więcej nie oglądać filmów ze względu na aktorów, ale tutaj nie mogłam się powstrzymać, bo aż dwóch mnie kusiło i o dziwo tym razem się nie zawiodłam. Po względem aktorskim naprawdę jest dobry i trzyma poziom. W Hugh Dancy od samego początku nie widziałam Willa. U Aarona trochę przebijał Jesse (przy zmianie kilu szczegółów nawet mógł by być nim dalej, choć jakoś bym nie chciała się dowiedzieć że mój ulubieniec, po tym wszystkim wylądował jeszcze w sekcie), ale zupełnie mi to nie przeszkadzało bo go uwielbiam.
Niestety dość sztampowo poprowadzona kwestia manipulowania ludźmi, mogli się choć trochę bardziej postarać. Tak samo sprawa tajemnic poszczególnych ludzi jest schematyczna i niektóre są na siłę wymyślane, albo oklepane (to molestowanie przez Meyera to już jak dla mnie za dużo i na siłę robienie sensacji). Jedynym dobrym i bez tajemnic przeszłości jak na razie jest Eddie, czyli słabiutko i tandetnie bo nie lubię takich wybielonych postaci.
Na początku nie podobała mi się ta fantastyczna strona serialu, ale z czasem zaczęłam dostrzegać że albo będzie to modna ostatnio gra z widzem w kotka i myszkę, bez jednoznacznej odpowiedzi, albo w kolejnym sezonie wszytko naprostują.
Mnie osobiście serial wciągnął i z przyjemnością obejrzałam te 2 sezony i czekam na następne (szkoda że nie mogłam go zobaczyć ta jak najbardziej lubię czyli po zakończeniu wszystkie sezony na raz). Co do dalszej treści to mam nadzieję że Eddie rozpieprzy cały ten cyrk od środka i pomoże tym zagubionym powrócić do świata żywych. Przykre by było jak by na nowo do nich przystąpił i znów wierzył. Zobaczymy na ile się sprawdzą moje gdybania.