Mam nieodparte wrażenie, że bez Carrie serial byłby lepszy. Jej przeżycia są nieciekawe, nudne,
mdłe, cały czas to samo - "ojej rzucił mnie Big". Jest niezdecydowana, ciągle na coś narzeka i MUSI
być w centrum uwagi "Nie obchodzi mnie impotencja Treya czy ciąża Mirandy, bo rzucił mnie Big"
"Big ma nową narzeczoną" "Big jest taki zły i be". Nie wspomnę o tym, że na tę kobietę nie da się
patrzeć - nogi jak u kaczki, krzywe i przeraźliwie chude, twarz konia i ręce starego, spracowanego
mężczyzny. Gra teatralnie, obscenicznie, ciągle wymachuje tymi rękami, krzyczy... Szlag by mnie trafił
na miejscu jej przyjaciółek czy faceta..
Może i jej problemy z facetami dosyć często się powielają, ale wg mnie właśnie serial bez Carrie byłby nudny :P Ma ciekawe spostrzeżenia i wgl może się wydawać, że nic ciekawego nie wnosi do serialu to jakoś z nią jest barwniej ;) A co do urody, to może nie jest klasyczną pięknością, ale należy do tych kobiet, które mają tą charyzmę i coś w sobie. Nie musi być typowym kanonem piękna, żeby przyciągać uwagę. Ma swój oryginalny styl i osobowość, a czasem to bardziej pomaga niż najpiękniejsza buźka... Zresztą, jako aktorka ma pewnie full kasy i pełen sztab stylistów, więc może miec wszystko :P