Marudzisz

Bo większość komentujących w ten sposób to wieśniaki, które nie potrafią zrozumieć, że ludzie na świecie są różnorodni i mogą mieć inne gęby niż oni. Żyjemy w postkomunistycznym kraju, gdzie wyróżnianie się i bycie "innym" jest uznawane za coś nienormalnego. Potrzeba jeszcze z 20-30 lat, żeby ta mentalność się choć trochę poprawiła w tej części Europy.

A jak myślisz dlaczego akurat teraz tak się porobiło? Przecież od zawsze ludzie na świecie byli różnorodni, więc dlaczego teraz? Tłumaczysz to życiem w postkomunistycznym kraju, ale przecież to w USA powstał ruch BLM. Poza tym komunizm upadł 30 lat temu, wtedy wszyscy uwielbiali filmy z Eddiem Murphim i Willem Smithsem. Coś nie gra w twojej teorii.

Przecież rasizm istnieje od zawsze, więc nie rozumiem czemu pytasz dlaczego teraz i co ma do tego BLM? Co do "wszyscy uwielbiali filmy z Eddiem Murphim i Willem Smithsem" - myślę, że Ci sami którzy je wtedy uwielbiali, nadal je uwielbiają, a Ci którzy byli rasistami przekazali to kolejnym pokoleniom i teraz mamy tego efekt. No sorry, ale jeśli prawie pod każdym artykułem na filmwebie dotyczącym niebiałego aktora są jakieś docinki, bo to "polityczna poprawność" i w ogóle mamy udawać, że ci ludzie nie istnieją, to raczej dowodzi, że to co piszę jest prawdą. Na reddicie czy na anglojęzycznych forach tego nie uświadczysz, bo wiele krajów na zachodzie jest raczej kosmopolitycznych i naprawdę nikomu to nie robi, że w jakimś serialu grają czarnoskórzy aktorzy, bo różne rasy obcują w tych krajach ze sobą na co dzień. W Polsce i w krajach wokół nas jest inna mentalność, bo ludzie zazwyczaj boją się czegoś, czego nigdy nie doświadczyli i nie rozumieją. Trzeba mieć świadomość, że produkcje z USA czy UK nie są do końca skierowane dla nas. Jak ktoś chce tylko białą obsadę, to niech sobie włączy polski film.

Ach taak!? Popatrz, popatrz... Rasizm istnieje od zawsze i tylko w Polsce. Już teraz rozumiem.

Ja uwielbiałam i nadal uwielbiam. A jednocześnie razi mnie obowiązek umieszczenia Murzynów, gejów itp w każdym filmie, bo inaczej nie będzie szans na Oscara (co stoi obecnie w oficjalnych wytycznych nagrody).

Bo większość amerykańskich producentów filmowych to wieśniaki, które nie potrafią zrozumieć, że świat jest różnorodny, i że w różnych krajach ludzie wyglądają różnie i nie wygląda to zwykle jak w etnicznym tyglu ulicy Nowego Jorku. Teoretycznie promują "różnorodność" w praktyce promują amerykańskość i na wzór tej swojej Ameryki wyobrażają sobie tak średniowieczną Europę, jak i światy fantasy czy SF.

Nic z tego co wymieniłeś samo w sobie nie jest problemem. Problem zaczyna się w tedy, kiedy dokładnie ten sam progresywny(?) schemat pojawia się w absolutnie każdym filmie włącznie z takimi, w których z uwagi na czas i miejsce akcji nie ma on żadnego sensu. Niemniej akurat w See ma to w miarę ręce i nogi.