Popieram, serial ma to coś. Bardzo podoba mi się postawa pani West. chociaż jak chadza w tych getrach to przypomina mi Panią Bundy. Jakoś nie przepadam za jej mężem. Ostatni odcinek i Logan mówiący w tym narzeczu indiańskim czy co to tam było, bezcenne. Tak samo sceny z Heather. Ogólnie mówiąc, bardzo udana rodzinka :)

P.S Widzę, że też oglądasz White collar :)

Witaj :))

Hehe, zgadzam się :) cała akcja z tym pochodzeniem była dobra (najpierw rozmowa o pracę ;P), nauka języka no i końcówka, jak pięknie i sprawnie mu poszło - zagiął kolesia na maxa :)) Brat choć wyszedł "na ludzi" ma po rodzince Westów również "dryg" do ściemniania (praca, proszenie brata o pomoc) - ta postać również mi się podoba. Najmniej przemawia do mnie ta młoda (jakaś taka sztywniara) a Heather jest the best hahha - btw. ona grała w Chirurgach córkę Sloana, prawda? ;) No jakos w ambitnych rolach to jej jeszcze nie widziałam ale ... nie znaczy, ze jest kiepska. Choc jakby nie patrzeć dobrze gra rolę pustej blondyny :]

Zgadzam sie w pełni - mi sie też z Peggy skojarzyła ale tylko ze względu na legginsy ;) bo charakterki mają różne ;) Ma babka "jaja" :)) A co do jej męza to cóż, no świety to on nie jest. Szkoda, ze tak w nią zwątpił.Faceci! eh...

PS. tak oglądam White Collar :> jest świetny ;P POzdrawiam koleżankę :)))