Wszytko pięknie, tylko dlaczego do rekonstrukcji strojów rzymskich się przyłożono, a te egipskie to jakaś groteska? Dlaczego wyższe warstwy w kraju nad Nilem chodzą w łachach zdjętych z kloszarda, na głowach mają mopy lub kawałki splątanego filcu, a na twarzy makijaż dzikiego postapokaliptycznego wojownika? Jakoś w latach 60-tych, przy kręceniu "Faraona", dało się wiernie i zarazem spektakularnie odtworzyć stroje, biżuterię i insygnia.