Czy tylko dla mnie Adam był totalnym gburem? Libby zmagała się z wypaleniem zawodowym i kryzysem tożsamości. Nie wymyśliła sobie tego, widać, że się męczyła z sobą, a mąż tylko wzbudzał w niej poczucie winy. Rzucał tekstami typu "w końcu się czymś zainteresowała", stosował przemoc psychiczną nie odzywając się do niej. Kumple totalnie jej nie pomagali i jeszcze teksty typu, "Adam jest wspaniałym mężem, ja bym Cie już dawno zostawił" whaaat?! Został bohaterem bo chodził do pracy i zajmował się dziećmi. Większość kobiet na świecie to robi i nie słyszę, żeby mówiono o nich bohaterki. Przykro mi, że kobieta w kryzysie i wypaleniu zamiast wsparcia, zaproponowania terapii czy innych rozwiązań słyszy: jesteś szczęściarą, ciesz się z tego co masz, tego chciałaś. Dla mnie wątek Libby był najciekawszy, szkoda, że nie poświęcili mu więcej czasu.
Ten serial uczy na pewno jednego - warto zawsze mieć w pamięci, że w związkach perspektywy na różne sytuacje zawsze są dwie i nic nie jest czarno-białe. Rachel też była nie do zniesienia... Aż do momentu, kiedy poznaliśmy jej spojrzenie na te same sytuacje i to Toby zaczął wyglądać jak palant. Nie wiemy tego, czy nie próbował jej wspierać, pomóc, nie zaproponował terapii itd. w sytuacjach które nie zostały pokazane.
Myśle za zapomniałaś o zdaniu samej Libby ze nie ma w życiu postaci czarno-białych . Podejrzewam też że jeszcze przed Tobą doświadczenie małżeństwa i rodzicielstwa , tak nawiasem to kazdy bohater tego serialu przechodził kryzys tożsamości…
Adam wspierał Libby gdy stwierdziła, że odchodzi z pracy, żeby pisać książkę, mało tego wspierał by ją i w jej kryzysie, tylko nie dopuściła go do siebie, nie powiedziała mu co ją martwi. Zamiast tego odcięła się od swojego życia i od swojej rodziny, przestała całkowicie uczestniczyć w życiu dzieci, a męża traktowała jak zło konieczne. Z mojej perspektywy to wyglądało trochę tak, że Libby była nieszczęśliwa, bo miała za dużo czasu na wymyślanie sobie problemów, analizowanie co by było gdyby, a do tego miała mentalność osoby, której nigdy nie da się zadowolić. Dopiero zderzenie się z rzeczywistością Rachel trochę ją otrzeźwiło i wreszcie przestała uważać, że trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu.