Nie mam z kim podzielić się swoim spostrzeżeniami, więc muszę tutaj to napisać. Co za głupie, puste babsko z tej Alison!! Irytuje mnie już od samego początku, ale w odcinku 11 sezonu drugiego przegina pałę. Na samym początku swojej przygody z Noah twierdzi, że chce się wyrwać z Montak ( czy jak to tam się pisze), zapomnieć o wszystkim, żyć w mieście, witaj przygodo bla bla.. Kiedy rozpierdzieliła mu małżeństwo, urodziła mu dziecko i wzięła kasę na studia nagle chce wrócić DO DOMU! Na wieś! W tym celu kupuje z byłym mężem restauracje, o czym po fakcie informuje swojego przyszłego, niedoszłego meża. Przy czym nie wie, czy chce mieszkać na wsi, czy jednak zostać w mieście. Nie wie, jak pogodzić to z opieką nad swoim dzieckiem i czwórką dzieci swojego byłego kochanka,niedoszłego męża-Noah.. Ooo trzymajcie mnie! Jestem kobietą, ale mam nadzieję, że Noah zostawi ją dla jakiejś młodej dupy, albo wróci do żony, dziecko zrobi hyc o podłogę, a Cole podpali Lobstera! Co za głupia baba!!
Zgadzam się z Tobą, z jednym małym wyjątkiem. Ona nie rozpierdzieliła mu małżeństwa. Sam je sobie rozpierdzielił. Ona nikomu nie przysięgała, on owszem.
Racja, oczywiście, ale w małżeństwie Noah nie była stroną Więc jeśli coś rozpierdzieliła, to własne małżeństwo.