Serial ciągnięty na siłe, brak jakiejkolwiek spójności, zupełnie inny kilmat, niż w sezonie 1-3. Od początku serialu przejawiały się dość nierealistyczne momenty, ale 5 sezon przeszedł sam siebie. Poważnie? Miasto, które siedem lat wstecz tętniło życiem teraz jest zależne tylko od Hirama? Jughead, który dotychczas był świetnym pisarzem potrzebuje grzybków, by cokolwiek napisać, grupa młodych meżczyzn bez broni palnej jest w stanie pokonać uzbrojonych zbiegłych więźniu, czy ta cała akcja z Chickiem i Charlesem w domu Cooperów to jeszcze nic. Najbardziej rozbrajają mnie ludzie ćmy, którzy porywają ziemian, babcia Rose, która z uprzejmej staruszki zmieniła się w psychopatkę trzymająca ciało kosmity w beczce z syropem klonowym, bądź Cheryl która jak możemy zauważyć w 11 odc. Trzyma kości Jasona w skrzyni znajdującej się w jego pokoju, po czym on objawia jej się podwójnie w danym odcinku, najpierw pod postacią czerwonego ptaka, następnie w postaci ludzkiej. Wedle mnie strasznie się to ogląda, napięcie, wiezie stworzone w ubiegłych sezonach przepadły, a bohaterowie nie przypominają siebie wcale. Gdzie się podziała ta „grzeczna Betty” lub ten „mądry i oczytany” Jug. Jedyną niezmienną postaciom jest Archie, nadal troszczy się i dba o innych. Co do serialu, starch pomyśleć co nam reżyser zafunduje w następnych sezonach, osobiście jestem zawiedziona, ponieważ czuje się, jakbym oglądała typowe science fiction, a nie serial kryminalny. Mimo tego postaram się obejrzeć resztę nowych odcinków ze względu na sentyment do początku tego serialu. Szczerze przyznam oglądać Riverdale zaczęłam półtora roku temu i dotychczas był to jeden z moich ulubionych seriali tego typu, zaś teraz nawet nie jestem w stanie określić, w jaki przedział liczbowy miałabym to wcisnąć. Kategoria 16+ swobodnie mogłaby spaść dużo niżej. Pamiętajcie to tylko moja opina i moje odczucia, nie stram się nikogo zniechęcać do serialu może wśród czytelników znajdą się osoby które lubią takie klimaty, Pozdrawaim.

Ps. Zapomniałabym, czy jest ktoś wyjaśnić mi pewien wątek, mianowcie czy to była zwykła wpadka reżyserów, czy może coś przeoczyłam i umknął mi jakiś urywek, mianowicie, w 11 odc. Kiedy znika Jughed, Tabitha prosi Betty o pomoc w jego odnalezieniu. Udają się one do bunkru, gdzie przebywał Jughead. Tam, przeszukując pomieszczenie znajdują telefon należący do Juga i wspominają o tym, iż to zły znak, iż go NIE ZABRAŁ ZE SOBĄ. Kolejnego dnia dziewczyny po spotkaniu z Jess lądują w tym bunkrze, gdzie zasypiają, a po przebudzeniu, gdy Tabitha sprawdza telefon oznajmia Betty, iż DOSTAŁA WIADOMOŚĆ GŁOSOWĄ OD JUGA. Odcinek kończy się sceną odsłuchwania. Mógłby ktoś wyjaśnić, czy to moje przeoczenie i niewyłapanie jakiegoś wątku oznajmującego, skąd on miał ten telefon, by się nagrać, skoro go zostawił w bunkrze, czy być może to wpadka.