Założenie było takie że tamci nie kłamią a ludzie tak i że ten koleś naciska im kit, zinfiltruje ich słabe strony i jakoś skomunikuje się z Ziemią - co było kompletnie naiwne - a potem uznali że może ich przekona do koegzystencji gdy przylecą. Nie pamiętam dokładnie jak było w książkach poza tym że ludzi traktowali potem jak niewolników a jak ktoś się stawiał to kaputt. Jeśli koniec będzie jak w książkach to - SPOJLER - są jeszcze ci "trzeci" dla których "trisolarianie* i ich technologia to jak robactwo mieszkające w domku z gówna :-P