PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=125510}

Poirot

Agatha Christie's Poirot
8,1 21 911
ocen
8,1 10 1 21911
7,2 4
oceny krytyków
Poirot
powrót do forum serialu Poirot

Ksiązka vs. serial

ocenił(a) serial na 10

Dużo rozmawiamy o tym, ile w serialu zmieniono, co podziałało na korzyść, a co źle wpłynęło na serial.

Postanowiłem więc zrobić zestawienie, gdzie oceniłem, które filmy są w mojej opinii lepsze od książki (i dlaczego), które słabsze (również z wyjaśnieniem), a gdzie zarządziłem remis (z różnych powodów).

Chyba byłby to za długi post, gdybym skupił się na opowiadaniach, więc tu powiem krótko – uważam, że serial zdecydowanie lepiej wypada od książek, gdyż pozwolił mocniej i sugestywniej nakreślić bohaterów (czemu się dziwić, niektóre opowiadania miały po kilkanaście stron), wprowadzić więcej humoru, a przede wszystkim – pozwolić głównym aktorom lepiej się wczuć w role (toast za zdrowie producentów, którzy zdecydowali się je zaadoptować przed filmami!). Ogólnie nawet pomimo banalnych intryg uwielbiam je i często do nich wracam (więcej – mój wpis „ Jakie są Wasze ulubione adaptacje opowiadań?”).

Co do filmów pełnometrażowych/powieści:

1. „Samotny dom” – zdecydowane zwycięstwo filmu. Bardzo dobrze podszlifowano intrygę (w książce szwankującą), dodano pannę Lemon (i dobrze wykorzystano), aktorstwo, scenografia – nie ma się do czego przyczepić. Dla mnie jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza adaptacja.
2. „Tajemnicza historia w Styles” – remis. Zarówna książka i film są rewelacyjne.
3. „A.B.C.” – książka i wiedziałem od początku, że tak będzie. Problem polega na tym, że tam bardzo dużo zależy od sposobu narracji, niepotrzebnie też uproszczono intrygę. Obydwie pozycje są świetne, jednak wygrywa książka.
4. „Pierwsze, drugie…” – nie czytałem książki. Film nie robi jakiegoś specjalnego wrażenia.
5. „Śmierć w chmurach” – remis, ale ani film, ani książka mnie nie powaliły. Zmiany w filmie nieco pomogły (i doszedł Japp mówiący po francusku :) ), ale nie na tyle by uratować tę dziwną książkę (o tym innym razem)

6. „Boże narodzenie Herculesa Poirot” – pierwsza moim zdaniem średnia adaptacja. To znaczy film sam w sobie nie jest zły, ale pierwszy raz poziomem znacząco odbiega od oryginału. Intryga została skrajnie uproszczona i… właściwie to mój jedyny duży zarzut, ale to w końcu kryminał! Zdecydowane zwycięstwo książki.
7. „Entliczek, pętliczek” – remis. Film poprawił kilka rzeczy na plus i dodał sporo humoru, ale też aktorzy-studenci mało przekonujący, a i całość zrobiono nieco sztucznie. Żałuję, że nie trafił do paczki z „nowymi Poirotami” (np. w ostatnim sezonie jako pożegnanie z panną Lemon).
8. „Morderstwo na polu golfowym” – remis. Część wątków znacznie uproszczono i historia strasznie się wlecze, ale z drugiej strony usunięto nieco losowych wydarzeń, rozwinięto wątek rywalizacji detektywów, no i Hastings zagrał koncertowo. Lubię i książkę, i film.
9. „Niemy świadek” - zdecydowane zwycięstwo książki. Fabuła jest o wiele bardziej zaskakująca i logiczna, znaczna część zmian poszła zdecydowanie w złą stronę. Nawet wycięto doskonały dowcip („psia psychologia” Hastingsa”), ale duży plus za psa i jego relacje z Poirotem ;)

10. „Zabójstwo Rogera Acroyda” – miażdżące zwycięstwo książki. To jedna z najgorszych adaptacji filmowych, jako film samodzielny może się podobać, ale daleko jej do klasy pierwowzoru.
11. Śmierć Lorda Edgware’a – tym razem wygrywa film. Bardzo dobre aktorstwo, poprawiono odrobinę intrygę, dodano więcej humoru. Przy książce się strasznie nudziłem.
12. „Zło czai się wszędzie” – rozumem powinienem wskazać na książkę, ale ponieważ to subiektywny ranking, to daję remis. Książka jest spójniejsza i logiczniejsza, za to film dodaje cudownie zabawny motyw diety, piękną scenografię i ostatni raz (na długi czas) zbiera czterech głównych bohaterów.
13. „Morderstwo w Mezopotamii” – druga najgorsza adaptacja w tym cyklu. Usunęli wszelkie subtelności z oryginału, pododawali zbędne dłużyzny, aktorstwo jest z jednym ze słabszych w cyklu (nawet Fraser i Suchet są nieco znudzeni), zmarginalizowano świetną postać pielęgniarki. Nie dziwię się, że po tym odcinku zarzucono „starą formułę”. Widać trzynastki są pechowe :D

14. „Pięć małych świnek” – jedna z najlepszych adaptacji. Zmiany na ogromny plus, klimat, gra aktorska – dla mnie mistrzostwo. Zdecydowane zwycięstwo nad książką.
15. „Zerwane zaręczyny” – nie dotarłem niestety do książki. Film rewelacyjny, polecam z całego serca.
16. „Śmierć na Nilu” – remis, choć wiem, że nie wszyscy się ze mną zgodzą. Świetna gra aktorska, mistrzowska scenografia i muzyka, wspaniały klimat i bardzo udany scenariusz. Książka, wiadomo – klasyk ;)
17. „Niedziela na wsi” – cztery adaptacje w 9 sezonie i wszystkie mają u mnie dychę :) Cudowna gra aktorska, nie wiem czy nie najlepsza w całym cyklu (pani domu + Fox = półtorej godziny nieodrywania się od ekranu), fabuła, cóż… zarówna film jak i książka kuleją, ale wciąż uważam, że film jest ciekawszy… Może to zwycięstwo o włos, ale jednak wolę film.

18. „Zagadka błękitnego ekspresu” – moim zdaniem bardzo niedoceniana pozycja. Dużo zmienili, ale miało to ważny cel – rozpocząć ewolucję charakteru Poirota, zwieńczoną w „Kurtynie”. Książkę uważam za dość słabą, film jako osobna pozycja też niczego nie urywa, ale moim zdaniem jest lepszy.
19. „Po pogrzebie” – i książka, i film są wspaniałe (nawet pomimo tych wszystkich zmian). Daje remis, choć z lekką przewagą filmu ze względu na wspaniałą grę aktorską mordercy.
20. „Karty na stół” – film jest moją wstydliwą przyjemnością, aczkolwiek wiem, że obiektywnie nie jest dobry. Zdecydowane zwycięstwo książki.
21. „Pora przypływu” – pierwszy film z nowej serii, który uważam za naprawdę nieudany. Fabuła się wlecze, zmiany są bez sensu, wszelkie niuanse z książki gdzieś zniknęły. Wygrywa książka.

22. „Pani McGinty nie żyje” – nie czytałem książki. Film całkiem fajny, może nie wybitny, ale miło się ogląda.
23. „Kot wśród gołębi” – remis. Dużo zmian, ale większość na plus. Z drugiej strony wolałbym, by było więcej wątków dzieciaków, tak jak w książce. Ogólnie lubię i książkę, i film.
24. „Trzecia lokatorka” – nie czytałem książki. Film wydaje się być trochę na poziomie „Tragedii w trzech aktach” – nic specjalnego, ale z bardzo słabej książki wycisnęli ile się dało. Ale tu nie przesądzam.
25. „Rendez-vous ze śmiercią” – wszyscy wiedzą, więc raz-dwa: najgorsza adaptacja w cyklu, książka, choć niczego nie urywa, zdecydowanie wygrywa.

26. „Przyjdź i zgiń” – remis. Lubię i książkę, i film. Zmiany mi nie przeszkadzają, ponieważ twórcy chcieli zachować płynność akcji (czyli trzymać się la 30, a nie przełomu pięćdziesiątych/sześćdziesiątych jak jest w książce).
27. „Tragedia w 3 aktach” – choć fabuła jest banalna, o wiele bardziej mi podszedł film. Ale i do jednego i drugiego rzadko wracam.
28. „Wigilia wszystkich” – jeden z największych triumfów serii. Zmiany na ogromny plus, gra aktorska świetna, klimat bajeczny. Zdecydowane zwycięstwo filmu i przyznam się, że to jeden z moich ulubionych :D
29. „Morderstwo w orient ekspressie” – film, w mojej opinii jest lepszy. Tylko, że trzeba zaakceptować fakt, że ewolucja charakteru Poirota przebiegała przez 3 sezony („Zagadka błękitnego ekspresu”, „Tragedia w trzech aktach”, „Rendez-vous ze śmiercią”) i nie może traktować tej adaptacji jako osobny byt. Uważam, że zważywszy na renomę starego filmu i książki, wniesiono film na nowy, ciekawszy poziom. Ale o tym napiszę przy innej okazji.

30. „Słonie mają dobrą pamięć” – zostawiłem sobie do oglądania na czarną godzinę :) ogólnie, książka bardzo słaba.
31. „Wielka czwórka” – niezbyt udany film i mocno zmarnowany potencjał. Plus za zebranie wszystkich przyjaciół razem (zabrakło Adriany Oliver, trochę szkoda). Książka nie powala, ale na pewno wypadła lepiej.
32. „12 prac Herculesa” – krótko: film jest lepszy, ale dlatego, że opowiadania są w mojej opinii do niczego. Nie wracam ani do jednego, ani do drugiego.
33. „Zbrodnia na festynie” – no nareszcie coś ciekawego. Bardzo dobra, zaskakująco wierna adaptacja bardzo niedocenianej książki. Chyba odrobinę lepszy jest oryginał, w środku filmu gdzieś uleciało napięcie. W dodatku Zoe Wannamaker jest już trochę zmęczona graniem Adriany Oliver. Ale też z drugiej strony bardzo dobrze pokazano miotającego się Poirota, widać też jak wykorzystano ten odcinek przy budowaniu napięcia do „Kurtyny”… Zmiana zakończenia też mi się podoba. Remis będzie najuczciwszy.
34. „Kurtyna” – uwielbiam książkę, uwielbiam film – remis.

Ogólny wynik - nie czytałem 4 książek i nie widziałem jednej adaptacji.

Jak na razie - 9 na korzyść serialu (zwłaszcza poprawiono "Samotny dom", "Pięć małych świnek" i "Wigilię wszystkich świętych"), 11 remisów (najpiękniejsze zestawy adaptacja+książka: "Śmierć na Nilu", "Kurtyna", "Tajemnicza historia w styles" i "Po pogrzebie"), 9 zwycięstw książki (najbardziej miażdżące przewagi "Rendez-vous ze śmiercią", "Morderstwo w Mezopotamii" i "Zabójstwo Rogera Acroyda").

Ogólnie uważam, że film i książki świetnie się uzupełniają. Nawet jeśli seriale wygrywały czasem o włos (albo wiem, że zbyt często przyznawałem remis), to za to nadrabiały opowiadaniami :)
Czekam na Wasze opinie :D

ocenił(a) serial na 10
Sulpice9

Wszystkich adaptacji nie widziałam. Seriami nie oglądam, lecz to, co leci na 13 ulicy, a tam jest to niestety pomieszane, i nie wszystko emitowali.
Teraz dam kilka przykładowych porównań:
1.Samotny Dom- remis, lubię i książkę, i film

2.Zerwane zaręczyny- remis, książka i film jednakowo, film jest w sumie wierny książce ( jeśli są zmiany, to nieznaczne i nieistotne dla mnie)

3. 5 małych świnek- zdecydowanie film lepszy ( klimat, muzyka, gra aktorska, detale jak stroje, scenografia- uczta dla oczu)

4.Wielka czwórka- książka, nie jest jakaś super, ale wg mnie lepsza od filmu, który był wg mnie niewypałem ( szczególnie zmiana zakończenia- wszystko dziełem nieszczęśliwie zakochanego aktora)

5. Entliczek- pentliczek- książka. Film to dla mnie jeden z większych niewypałów ( aktorzy wyglądali zbyt staro jak na studentów, zero humoru, którego było sporo w książce- zrezygnowali z postaci afrykańskiego studenta, który wnosił wiele humorystycznych dialogów i scenek, poza tym niepotrzebnie zrobili wątek, że jedna ze studentek jest agentką pod przykryciem i cały ten motyw z tajnym śledztwem i tym agentem-gościem w kapeluszu i twarzą zbira, w szarym długim płaszczu jakby rodem z tanich kryminałów/thrillerów, dla mnie to było aż śmieszne i groteskowe). poza tym w filmie zmienili postać mordercy na niekorzyść względem oryginału- w książce morderca miał fajne hasełka, cechował go czarny humor i sarkazm, a tu jest to bezbarwna postać.
6. Śmierć na Nilu- remis, film jest dość wierny książce, istotnych zmian fabularnych nie ma, na plus filmu świetna gra aktorska i muzyka.
7.

ocenił(a) serial na 10
panna_x_filmweb

7. A.B.C- remis, książka świetna, film jej raczej wierny w fabule, choć fakt- film nie może oddać narracji, która jest istotna w książce, no i rewelacyjnie zagrał aktor w roli Custa
8. Po pogrzebie- książka. film ma świetne aktorstwo, kostiumy, scenografię i oddaje klimat angielskich dworów, ale zmiany w scenariuszu mi się nie podobały- szczególnie romans Susan, prawie kazirodczy, i ten jej religijny wątek, no i ten wątek o romansie Helen i pochodzeniu Georg'a.
9.Śmierć w chmurach- film i książka porównywalne jak dla mnie.

ocenił(a) serial na 10
panna_x_filmweb

Prosiłbym bez spoilerów, bo może tu trafić ktoś nie zna poszczególnych pozycji i szuka czegoś na początek :)
Czyli widzę, że najczęściej remis i częściej lepsza książka niż film...
Co do aktora grającego Custa - pełna zgoda, dokładnie tak go sobie wyobrażałem :D
Mi się akurat zmiany w "Po pogrzebie" bardzo podobały, ale rozumiem, że nie wszyscy muszą podzielać ten entuzjazm.
Co do "Entliczka..." - uczciwie powiem, że dla mnie i film, i książka są słabe, przynajmniej obydwie pozycje wypadają tak sztuczno...
Pozdrawiam :D

ocenił(a) serial na 10
Sulpice9

Ok, postaram się nie spoilerować, choć ciężko mi uzasadnić, czemu wolę daną wersję, jeśli nie mogę podać jednocześnie zmian treści, które zaważyły na tym, że coś lubię/nie lubię. W końcu nie mogę pisać za każdym razem, że np. zmiany w fabule mi nie odpowiadały, bo to w sumie nic nie mówi i jest bez sensu trochę. Po Pogrzebie- film też jest dobry, nigdzie nie mówię, że zły, gdyż jak mówiłam, ma inne plusy jak aktorzy czy wizualna otoczka(stroje, scenografia), ale jak rozumiem, mieliśmy wybrać tam, gdzie to możliwe jedno z dwóch, także jesli chodzi o fabułę to wolę książkę ( tam dochodzi jeszcze jeden fajny podejrzany, z postaci tej zrezygnowano w filmie).
Wszystkich obejrzanych jeszcze nie wymieniłam, ale nie miałam wczoraj już czasu.
Jeśli chodzi o te, gdzie wolę film niż książkę to są to: 5 małych świnek, Niedziela na wsi i Halloween party- książki jakoś mnie nie zachwyciły, filmy fabularnie raczej się trzymają książek, więc treść też mnie jakoś nie zachwyciła, ale nadrabiają innymi elementami, jak aktorstwo, muzyka, stroje, wnętrza, scenografia, elementy wizualne szeroko rozumiane itp. Szczególnie 5 małych świnek wybija się pozytywnie. ten odcinek jest genialny dla mnie, bije książkę na głowę.

ocenił(a) serial na 10
panna_x_filmweb

Nie ma co się denerwować, wystarczyłoby tylko zamieścić na początku komentarza coś w stylu "uwaga, spoiler" :)
Ciekaw jestem, czy czytała Pani "Morderstwo w Orient Ekspressie" :)
Pozdrawiam!

ocenił(a) serial na 10
Sulpice9

Ok, złóżmy to na karb "złych dni w miesiącu" :)
Postaram się bez spoilerów:
Niedziela na wsi- film. fabuła nie podeszła mi ani tu, ani w książce- film wygrywa aktorstwem i wizualną, piękną otoczką. W treści film raczej wierny książce, pewna zmiana w zakończeniu, ale nie jakaś bardzo istotna dla całokształtu, w sumie nie wiem, którą wersję zakończenia wolę. Plusem filmu jets to, że nie ma dłużyzn, jak w książce- typu opisy przemyśleń Johna.

Halloween party- film, nie jest moim ulubionym, ale lepszy od książki, z powodów podobnych jak wyżej wymienione.

Mord. w Mezopotamii- książka. Jest rewelacyjna dla mnie. Film nie jest zły, ale czegoś mu brakuje. Mnie osobiście rozczarowała filmowa Luiza, w książce to piękna i magnetyczna kobieta, czego w filmie nie widziałam wcale.


Tak, czytałam, ale wersji serialowej nie miałam okazji widzieć. Książkę polecam, jak również starą wersję filmową, którą oglądałam ( nie jest to film z tej serii).

Zabójstwo Rogera Ackroyda- książka. Jest świetna, film zły może nie jest, ale jej nie dorównuje.
Trzecia lokatorka- znam tylko film, wg mnie jest dobry- niezłe aktorstwo, muzyka, fabuła może być.

ocenił(a) serial na 10
panna_x_filmweb

Niestety, ja nie oglądałam po kolei seriami, tylko różnie, jak miałam czas i co akurat leciało na 13-ce, niestety też nie wszystkie odcicki, także nie umiem się odnieść do kwestii ewolucji charakteru Poirota- co dokładnie masz na myśli mówiąc o takowej?

aha, jeszcze parę porównań na koniec:
Błękitny Ekspress- tylko film znam, może być, nie powala na kolana, ale bardzo zły też nie jest, generalnie do obejrzenia i tyle, niczym się nie wyróżnia wg mnie ani na plus, ani na minus ( w porówn. do innych odcinków, bo książki nie znam)

Karty na stół- książka. Film w ogóle mi nie pasował ze względu na liczne zmiany w fabule, które uważam za niepotrzebne i słabe.

ocenił(a) serial na 10
panna_x_filmweb

Słonie mają dobrą pamięć- film. Książka była nudna, więc film ratuje aktorstwo, muzyka, zmiany w scenariuszu ożywiły akcję.

ocenił(a) serial na 10
panna_x_filmweb

Zbrodnia na festynie- i książkę, i film polecam. Film b. dobry- dobre aktorstwo, muzyka, wiernie oddali książkę, dużych zmian nie było, piękna przyroda i pejzażowe ujęcia.

ocenił(a) serial na 10
panna_x_filmweb

teraz czytam zagadkę Błękitnego Ekspresu i uważam, że film lepszy- ciekawsza fabuła, więcej podejrzanych

ocenił(a) serial na 10
Sulpice9

Niestety, ja nie oglądałam po kolei seriami, tylko różnie, jak miałam czas i co akurat leciało na 13-ce, niestety też nie wszystkie odcicki, także nie umiem się odnieść do kwestii ewolucji charakteru Poirota- co dokładnie masz na myśli mówiąc o takowej?

ocenił(a) serial na 10
panna_x_filmweb

Chodziło mi to, że w książkowych "Poirotach" nasz detektyw jest postacią nienamacalną, której charakterologiczna ewolucja zmieniła się właściwie tylko po "Kurtynie", ale jest raczej związana z tym, że sama autorka zrobiła się niechętna wobec świata.

Uwaga, spoilery!

Poirot z sezonów "starych" (1-8) był postacią bardzo wyrazistą, lekką, komiczną, błyskotliwą i ciut przerysowaną. 9 sezon jest chyba najbliższy intencjom Agaty (mało angażujący się w losy bohaterów, raczej obserwator niż pełnoprawna postać). Od 10 sezonu natomiast Poirot zaczyna się robić coraz bardziej zgorzkniały, coraz bardziej osamotniony, coraz starszy mentalnie (z pana w średnim wieku stał się staruszkiem). Pokazują to odcinki "Zagadka błękitnego ekspresu" (już nigdy nie założy rodziny), "Rendez-vous ze śmiercią" (coraz większe zainteresowanie religią), "Tragedia w trzech aktach" (coraz mniej przyjaciół). Punktem kulminacyjnym jest "Morderstwo w Orient Ekspresie", gdzie Poirota spowija samotność, zmęczenie i cynizm. Gdzie jego genialność zaczyna mu wręcz przeszkadzać (z powodu prawdy, którą łatwo odkrywa), a jedyne co mu zostało to religia i zasady moralne. Końcówka filmu to rezygnacja z tych zasad, coraz większe pogodzenie się z mrokiem świata (znika tradycyjny podział na dobro-zło, skoro kat i ofiara nie są aprobowane przez jego kodeks etyczny), zaś samotnie odchodzącemu Poirotowi zostaje tylko religia... Ale nawet i ją musi poddać próbie w "Kurtynie" (choć ma nadzieję, że wyszedł z niej zwycięsko - to czy na pewno zostawiono do osądzenia widzom). Sezon 13 ma przede wszystkim pokazać powrót do przeszłości, niczym fotografie z młodości przeglądane przez starego człowieka, łatwiejszą (po "Morderstwie w Orient Ekspresie") akceptację mniej praworządnych rozwiązań ('Zbrodnia na festynie"), pogodzenie się z tym, że zło będzie zawsze, a to co z przeszłości wcale nie było dobre ("12 prac Heraklesa" - który to już wielki zbrodniarz, którego Poirot zapuszkował, a ilu jeszcze krąży po świecie?) i rozwiązywanie spraw z dawnych lat, gdzie tak naprawdę jest jego miejsce ("Słonie mają dobrą pamięć"). Ogólnie ostatnie sezony były szalenie ponure, ale zachwyca mnie w nich konsekwencja i podejście Sucheta. Jak dla mnie, jest to największa i najbardziej rozbudowana kreacja serialowa.

Pozdrawiam i przepraszam za tak późny odzew :)

ocenił(a) serial na 10
Sulpice9

24 - "Trzecia lokatorka": zdecydowanie film. Książka nie dość, że rozlazła to jeszcze motyw z macochą Normy jest po prostu żenujący. Zmieniono sporo, ale większość zmian na plus.

Sulpice9

Witaj :) Jestem wielkim fanem Herculesa Poirota :) Możesz mi powiedzieć, czy mogę oglądać w tym serialu nie po kolei odcinki? :) I czy wszystkie odcinki są inspirowane na książce? :) Bo czytam po kolei i jestem na błękitnym ekspresie i się zastanawiam nad obejrzeniem odcinków tych książek, które już przeczytałem? :) Czy lepiej oglądać ten serial odcinek po odcinku? I czy wszystkie odcinki są inspirowane na dziełach Agathy? :)

ocenił(a) serial na 10
zelo30

Witam :) Sporo pytań, w dodatku nie wszystkie łatwo odpowiedzieć. Po pierwsze, wszystkie odcinki były inspirowane książkami A. Christie - inna rzecz,które adaptacje były wierne, które mniej (jak wspomniałem w moim pierwszym wpisie).

Generalnie uważam, że "Poirota" można na bardzo upartego oglądać niechronologicznie, ALE trzeba uwzględnić dwa czynniki:

a) serial był robiony przy pomocy innych zdobyczy techniki i trzeba umieć się przestawić z zarówno z innego sposobu prowadzenia reżyserii (spokojniejszej i stonowanej w sezonach 1-8, zdecydowanie bardziej humorystycznej i pogodnej), kostiumów i doboru aktorów (w starych seriach bohaterowie drugoplanowi wyglądają na o wiele starszych niż postacie, które odgrywają), jak i jakości obrazu i dźwięku,

b) seria pierwsza buduje Poirota jakiego znamy z książek, raczej nie dodając nic od siebie, ewentualnie lekko wyolbrzymiając pewne cechy (zamiłowanie do kuchni, stosunek do dawnej ojczyzny, drobnomieszczańskie nawyki), w nowej serii buduje się Poirota bardziej dalekosiężnie, w sumie już "Tajemnicy błękitnego ekspresu". Może być Ci ciężko interpretować decyzje i przekonania Poirota np. w "Morderstwie w Orient Ekspressie" jeśli nie będziesz oglądał odcinków po kolei. Z drugiej strony - jeśli pokochasz ten serial tak jak ja, nie wierzę, że nie będziesz wracał do odcinków by wyłapać wszystkie niuanse :)

Reasumując, jeśli masz zamiar iść "książkami" i będziesz oglądał odcinki z otwartym umysłem (uwzględniając, że reżyserzy chcą zbudować coś większego), to myślę, że dasz radę :) Ja polecam iść po kolei.

Pozdrawiam :)

PS - "Kurtyna" zarówno serialowa jak i książkowa musi być ostatnia :)

Sulpice9

Dzięki wielkie za profesjonalną odpowiedź! :) A od kiedy zaczyna się ta "nowa seria" gdzie buduje się Poirota dalekosiężnie?
Patrzyłem też twoje porównanie film/książka!
I póki co zgadzam się z pierwszymi trzema powieściami!(książkowymi powieściami)
"Tajemnicza historia w Styles" - równa z książką, "Morderstwo na polu golfowym" - tu też dał bym remis, a "Zabójstwo Rogera Ackroyda" - zwycięstwo książki.(Może gdyby serial miał większy metraż, to ten odcinek byłby lepszy)

ocenił(a) serial na 10
zelo30

Uwaga, drobny spoiler:

Przede wszystkim, problemem "Zabójstwa Rogera Acroyda" ma słabą narrację w porównaniu do książki (a ona właśnie zagwarantowała A. Christie pierwszy wielki sukces), co wyłożyło tak intrygę jak i klimat.

A co do postaci Poirota w drugiej części, kluczowe moim zdaniem są odcinki "Zagadka/Tajemnica błękitnego ekspresu" (D), "Karty na stół", "Pora przypływu" (D), "Rendez-vous ze śmiercią", "Tragedia w trzech aktach"(D), "Morderstwo w Orient Ekspresie" (D), "Wielka czwórka", "Zbrodnia na festynie", "12 prac Herkulesa" (D). Te opatrzone literą "D" oznaczają istotny wpływ na osobowość naszego bohatera :)

Pozdrawiam!

Sulpice9

Dzięki wielkie! Również pozdrawiam! :)

ocenił(a) serial na 7
Sulpice9

Kiedyś obejrzałem trochę odcinków, teraz czytam coraz więcej powieści Agathy Christie [nie tylko tych z Poirotem, "Tajemniczego przeciwnika" - pierwszą powieść z Tommy'm i Tuppence (młodymi jeszcze) zmieniono w serial, gdzie są już małżeństwem i mają dorosłe dzieci]. W serialu o Pannie Marple zagadki z niektórych książek do rozwiązania dali właśnie jej, choć nie było tam żadnego z tych bardziej znanych bohaterów (jak "Tajemnica Sittaford"). Z tych adaptacji, które widziałem, najgorzej moim zdaniem wypada "Wielka Czwórka" - to nic innego jak profanacja powieści.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones