Po śmierci Astrid Lindgren, odtwórczyni roli Pippi zapewniła pisarkę że wkrótce się spotkają. Usiądą sobie obie na chmurce I będą machać nogami. Świetne epitafium. Serial z zapartym tchem oglądałem w czasie ferii na początku lat 70. Poszerzał mam wszystkim granice dziecęcej egzystencji. A naszym rodzicom pomagał godzić się z jak by to dziś niektórzy określili niezbywalnymi dziecka prawami. Musi być 10. A nawet 11 za pracę Ewy Złotowskiej.
Kim jest tą rudowłosa z Netflix? Ostatnio oglądałem dokument w którym Inger Nilson wspomina. Dom Pippi istnieje do dziś na Gotlandii. Dziennikarze w dzień i w nocy ścigali ją prosząc o wywiad. Rodzice musieli na noc zamykać domostwo co było wówczas nietypowe. Pismaki zwracali się do bohaterki "Pippi", ale ona twierdziła że nazywa się Inger Nilson. Udało jej się nie zwariować. Bardzo biała się małpki która mocno potrafiła drapać.