Z poczatku myslalem ze to film o wojnie secesyjnej, w trakcie zorientowalem sie ze to film o milosci. Generalnie niezle romansidlo ale nie calkiem w moim gouscie. Ostatnia scena na dworcu ladnie podsumowuje film. Wlasnie po tej scenie przypomialo mi sie, ze kiedys w modzie byly w Polsce ksiazki harlekiny, i wlasnie tak zawsze sobie wyobrazalem tresc tych ksiazek.
Myślę że historia Margaret i Thortona jest o wiele lepsza niż harlekiny:) dodatkowo mamy postać Nicholasa, niesamowitego faceta i jego córki. Romans ciekawy i nie sztampowy :)
Nie wiedzialem przed filmem ze fabula osadzona jest w Anglii. No blafam, az tak trudno zrozumiec...
to skojarzenie z wojną secesyjną może dlatego, że kiedyś był serial "Północ Południe", amerykański, o wojnie secesyjnej właśnie :)
Istnieje też serial amerykański "Północ -Południe" z lat 80-tych, i to właśnie ten traktuje o wojnie secesyjnej.
Polecam go zresztą zobaczyć, bo jest to bardzo dobra produkcja kostiumowa z klimatem.