Do seansu tego serialu zabrałam się dwa dni po zakończeniu lektury książki. Drobne różnice w fabule na początku zburzyły moje dobre nastawienie do historii. Po obejrzeniu pierwszego odcinka zarzuciłam myśli o ciągłym porównywaniu oby dwóch odsłon tej historii. Odpuściłam i się zrelaksowałam. Z każdą minutą wynajdywałam rzeczy które mnie dziwiły (chodzi tu głównie o kapelusz Margareth). Cały czas czekałam w napięciu aż historia się rozwinie w pożądanym przeze mnie kierunku. Byłam oburzona gdy brat kategorycznie zażądał, żebym wyłączyła te ''głupoty''. W rezultacie po przerwaniu seansu w połowie drugiego odcinka z niecierpliwością czekałam, żeby znowu wziąć we władanie Tv. Skończyło się to tym, że włączając ten serial ponownie wyłączyłam go dopiero po scenie na peronie. I wiem że wejdzie ten serial w mój rytuał tak samo jak książka.

Co roku będę do nich wracać - i do książki i do serialu;)