Wendy Byrde, to egocentryczna, władcza intrygantka z rozbuchaną ambicją i przerostem ego, jest wręcz odpychająca (jak dla mnie). Nie lubię tej postaci, ale szacun dla aktorki za kunszt, bo wzbudza skrajnie duże emocje jej bohaterka. Aktorsko wyższa półka. Wg. (ogólnie), kobiety w tym serialu są bardzo dominujące i władcze... Ich postacie są zbudowane na podobnym schemacie. W tym filmie panuje również, powszechny obecnie w kinematografii trend. Przejawiający się np. w aprobacie rodziców, (oficjalnego niemalże) palenia zioła ze znajomymi, picia alkoholu, używania wulgaryzmów w domu, przez dzieci, lub np. akceptacja Byrdo(owej) (matki), utraty dziewictwa przez nastoletnią koleżankę córki na wakacjach... (parafrazuję cytat z kwestii tej nastolatki) - Bo nie stracić dziewictwa w jej wieku, to "siara". Chodzenie do szkoły "z Jezusem" - to nudy...I cała masa takich "postępowych" tekstów i postaw. W moich oczach, pomimo bardzo wielu niewątpliwych zalet, ten serial przez właśnie tego typu zgniliznę, traci. Ale nie odbiorę mu jednak tego, że jest to jeden z lepszych seriali i warto go oglądnąć, a czas spędzony przy nim nie można z całą pewnością uznać za stracony, lecz wręcz przeciwnie. Pozdrawiam.