Opowieść podręcznej (2017)
Opowieść podręcznej: Sezon 3 Opowieść podręcznej Sezon 3, Odcinek 12

Sacrifice

46m
7,7 556
ocen
7,7 10 1 556
Opowieść podręcznej
powrót do forum s3e12

Sezon 3 odcinek 12

ocenił(a) serial na 8

A więc jednak ,Serena zdradziła Freda...
Szkoda że Fred i Serena nie są w pasiakach,no i jeszcze jakie warunki mają

ocenił(a) serial na 8
mika2004

Komentarz był dłuższy ale film web usunął...
A więc :
Serena zdradziła Freda,bo chciała być matką dla Nicole.
Fred dostał po pysku od męża June, przy okazji niezłe warunki mają w tym więzieniu.
Żona Lorenca popełniła samobójstwo, miała dosyć "więzienia w giliad" no i prawie też zdradziła plan wywiezienia dzieci.
Granicę otwarte przez tydzień,tyle czasu im zostało...
Odcinek mało ciekawy ,zwłaszcza po poprzednim który podniósł poprzeczkę

ocenił(a) serial na 9
mika2004

Odcinek gdzieś pomiędzy nudą z początku sezonu a odcinkiem 11-tym (ale więcej tu nudy).

Bardzo intryguje mnie postać Sereny i tego jak będzie wyglądała jej transformacja w wolną kobietę - oczywiście o ile w ogóle będzie miało to miejsce. :) Temat zdrady męża, póki co podobał mi się średnio - jakieś to było strasznie poplątane i mało logiczne od początku tego sezonu. Do pewnego momentu miało to sens: upokorzenie, zdominowanie i obcięcie palca --> rozczarowanie i wściekłość na Gilead i męża --> dobrowolne oddanie dziecka, żeby miało lepsze życie --> konszachty z June --> obudzenie sprytnej i inteligentnej Sereny, żeby zachwiać tyranią, razem z innymi kobietami --> NIC.
Zamiast kontynuacji wątku, dostaliśmy nagle Serenę, która nie myśli dużymi kategoriami, tylko zamienia się w małostkową, zafiksowaną na dziecku wariatkę. Do tego ma skoki emocjonalne w stosunku do męża - raz zachowuje się tak, jakby odżyło między nimi dawne, gorące uczucie (i wiara w Gilead), a raz tak, jakby on kompletnie nie miał dla niej znaczenia (i dlatego "sprzedaje" go, jak się zdaje, w zamian z widzenia z Nicole).

Poza tym sam serial dość siermiężnie pokazuje nam wciąż to samo "nie ma powrotu do tego co było, a okrutny i opresyjny świat odciska niezmywalne piętno na swoich ofiarach, czyniąc z nich również katów". To ostatnie zostało zresztą bardzo wyraźnie zaznaczone przy okazji "zabójstwa" Eleanore przez June (świadome nieudzielenie pomocy/skrzywdzenie ofiary systemu ze względu na "wyższy" interes, jest przecież fundamentem zasad obowiązujących w Gilead). Więc dość klasyczny dylemat, czy cel uświęca środki i czy zbrodnia jest tak samo zła kiedy popełniają ją ci "dobrzy", a nie ci "źli". :)

ocenił(a) serial na 9
Kiki_Kot

Bo Serena sfiksowała. Gilead, który tworzyła nie dał jej tego czego oczekiwała (np. dziecka, władzy). Wiedziała, że zasady panujące w republice są okrutne (wiele osób cierpi). Poza tym pamiętała jak wyglądało życie za czasów USA. Podobnie sfiksowała June po kilku miesiącach klęczenia przed łóżkiem, podpiętej do aparatury podtrzymującej życie, ciężarnej podręcznej.

ocenił(a) serial na 9
Mona_38

No ja to rozumiem. :) Chodzi mi o to, że serial budował jednak nieco inną narrację od jakiegoś czasu, a tu nagle bach i kończy się na klasycznym zwariowaniu. Btw trochę to przypomina to co wydarzyło się pod koniec "Gry o tron" i też nie było satysfakcjonujące. ;)

ocenił(a) serial na 7
mika2004

Śmieszne trochę, że nie uwzględniłaś najważniejszego wątku tego odcinka. June pozwoliła umrzeć żonie Lorenza. Zaciera się u niej granica między Dobrem a Złem, zaczyna dominować cyniczna postawa w rodzaju "cel uświęca środki", która stała u podstaw stworzenia zbrodniczego reżimu Gilead.

ocenił(a) serial na 8
per333

Wcześniej ,za nim film web usunął część postu ,była o tym informacja.
Wybacz, faktycznie nie poprawiłam tego,a więc brzmiało to tak :
June wyszła z założenia ,że lepiej poświęcić jedną osobę dla ratowania większości.
Poza tym, nie oszukujmy się,Eleonor mogła zniweczyć ten plan, i sama też nie była szczęśliwa, za dużo "koszmarów " ją dręczyło by mogła później żyć normalnie.
Przynaje liczyłam na coś więcej z Eleonor ( na jej wkład w ratowanie dzieci ).
Ogólnie zastanawiam się też, czy plan się nie sypnie, ale June znów będzie "bezpieczna " bo będzie oczekiwać dziecka Lorenca...

ocenił(a) serial na 10
per333

Myślę, że w takich warunkach jest to jedynie słuszna postawa. Co robić? Nadstawiać się w imię wartości? Nie nazwałabym tego cyniczna postawą, a walką, wojną. Na wojnie nie ma sentymentów.

ocenił(a) serial na 7
tarika68

Wut? Dokładnie tak samo myśleli naziści, bolszewicy, a w tym serialu ludzie tworzący Gilead. Zabawne... Zasady, którymi rzekomo kierowała się w życiu June poszły się j... Wyobrażam ją sobie jako oprawcę, jako żonę komendanta, która bezwzględnie rozprawia się z wrogami i ich rodzinami, bez sentymentów :D bo to wojna, a na wojnie nie bierze się jeńców... Jezusicku...

ocenił(a) serial na 10
per333

Bredzisz i mylisz pojęcia. I to właśnie na takie myślenie jak twoje liczyli oprawcy. Na posłuszeństwo i strach. June się broniła i miała do tego prawo. A to, że nie uratowała komendantowej? Ona i tak była nieszczęśliwa i nigdy nie poradziłaby sobie z emocjami. Twój tok myślenia jest przezabawny i dziecinny. Stawiasz znak równości pomiędzy katem a ofiarą. Ty zapewne jakby cię ktoś gwałcił to pewnie wystawiłabyś się (czy wystawił nie wiem) żeby oprawca miał lepsze dojście. June i inne kobiety miały prawo się bronić. A jedyną obroną w taki wypadku jest podstęp i atak. A może powinny humanitarnie wezwać komendantów do rozmów? Naziści i bolszewicy liczyli na brak obrony, na poddaństwo i posłuszeństwo. Na to, że złamią ducha walki. A tu zonk. Co ty byś zrobił, czy zrobiła na jej miejscu?

ocenił(a) serial na 7
tarika68

Biedna, zagubiona kobieto, masz urojenia, dopowiadasz sobie treści, których nikt nie wyraził, myli ci się fikcja z rzeczywistością. No i ewidentnie nie umiesz czytać ze zrozumieniem.

June przekroczyła granicę, bo poprzez zaniechanie skrzywdziła (dopuściła do śmierci) kobietę niewinną, kobietę, która nie była jej wrogiem, kobietę, która nie była, mówiąc twoim językiem, katem.
Żona Lorenza nie tylko nie była katem, ale też wcześniej przychylnie się do June odnosiła i kilkakrotnie jej pomogła. Pomimo tego, według June, musiała umrzeć.

Śmierć tej kobiety stała się narzędziem w osiągnięciu celu a zatem June zaczęła przeistaczać się moralnie w kogoś na wzór ludzi Gileadu, dla których też cel uświęcał środki. Stała się kimś, kim wcześniej gardziła. Poszła w stronę radykalizmu czyli czegoś co stało u podstaw stworzenia reżimu. Ludzie o mentalności obecnej June stworzyli Gilead i byli święci przekonani, że działają w słusznej sprawie.

To są oczywiste kwestie dotyczące elementarnej zdolności odróżniania Dobra od Zła. W ostatnim odcinku June, pierwszy raz w tym serialu, granicę przekroczyła. Nigdy jej natomiast nie przekroczyła w książce Atwood, scenarzyści więc postanowili główną bohaterkę przeobrazić, a następnie, jak mniemam, uzasadnić to okolicznościami.

Idąc dalej w stronę radykalizmu i "braku sentymentów" całkowicie upodobni się do "katów", bo zacznie kierować się podobnymi motywacjami w dążeniu do realizacji celów. Ona chce by było lepper, ludzie Gileadu też tego, bez wątpienia, chcieli, ale najpierw musieli wymordować wszystkich wrogów klasowych. June pozbywa się nie tylko wrogów, jak widać po ostatnim odcinku.

ocenił(a) serial na 10
per333

Hahahahaha, dzięki za wyzwiska, Naprawdę mocno cię musiało dopiec, ale odpowiedzi udzielić nie potrafiłeś. Pozdrawiam.
ps. Żona Lorenza i tak by ze sobą skończyła. Ewentualnie skończyłaby w psychiatryku. Śmierć była dla niej wybawienie.

ocenił(a) serial na 7
tarika68

Czy ty czytasz samą siebie? Czy ty rozumiesz co ty w ogóle tutaj wygadujesz? A może jesteś trochę opóźniona w rozwoju?
Nie, to nie wyzwiska, wydajesz się być osobą na tyle mocno zdziwaczałą, że niezdolną już do rozpoznawania zagadnień natury moralnej.

Każdy przyzwoity człowiek ma obowiązek pomóc potrzebującej osobie. I nie zadaje wtedy pytań o to, ile ta osoba jeszcze pożyje, bo ma raka, albo inną chorobę, gdyż akt pomocy jest reakcją, u osób z normalnie ustawioną busolą moralną, bezwarunkową. Naprawdę tego nie rozumiesz?

Jesteś bardzo specyficzną osobą, muszę to uczciwie przyznać. Albo niespecjalnie inteligentną, albo z osobowością socjopatyczną, bo zdajesz się być gotowa do ignorowania podstawowych konwencji społecznych. Rzadko stykam się w realu z osobami o takim rodzaju rozumowania. Nie zawiozę babci do lekarza, gdy się gorzej poczuje, bo i tak w końcu umrze... Niesamowite...

ocenił(a) serial na 10
per333

Napisze jeszcze raz - bredzisz :)
1. Widać w twoim domu wyzwiska są norma, bo nie zauważasz, kiedy je piszesz. Może przyzwyczajony jesteś, bo mamusia zwracała się do ciebie per niedorozwinięty.
2. Tok rozumowania masz jak typowy kanapowiec, co nigdy niczego nie przeżył i wszystko postrzega przez pryzmat życia w pokoju. Jak można porównywać to, o czym piszesz z sytuacjami ekstremalnymi, kiedy walczy się o życie, normalność i godnosć? Świadczy to jedynie jak mało wiesz o świecie. Ona zaniechała pomocy wobec osoby, która mogła zniweczyć plan uratowania wielu istnień, a ty pieprzysz o babci, której nieudzieleni pomocy świadczyłoby jedynie o zaniku człowieczeństwa.
3. Nadal nie dałeś, o najmądrzejszy, odpowiedzi na żadne pytanie.
4. Teraz sobie ulżyj i wylej trochę jadu, bo mądrzysz się na temat złego zachowania kogoś podstawionego pod ścianę, a sam nie potrafisz bez wyzwisk prowadzić rozmowy w niezagrażających ci niczym warunkach. Śpij dobrze, nie dyskutuję z hipokrytami.

tarika68

tarika68 - ja sie z Toba zgadzam od A do Z i troche mnie bawi, jak czytam te "pociski" wypełnione "zdenerwowaniem", ale maskowane pseudointeligentnym pojazdem :D.

Niemniej, nikogo nie obrazajac - uważam, że utopijnym i nierealnym zupelnie - i to w ogole w granicach czlowieczenstwa u kazdego - jest stwierdzeniem, że June nie odziela Dobra od Zła pozwalajac umrzec zonie Lorenza. I tu nie ma @per333 zwiazku ze znaomoscia konswencji czlowieczenstwa. Atak na ciotke Lidie, morderstwo Komendanta tez uwazasz za brak milosierdzia i moralnosci? W myśl twoich wywodó TAK, ale w wymiarze tego co sie tam dzieje da się te zbrodnie "zaakceptować"/"wybaczyc". Ten serial pokazuje ze cos takiego jak jedna prawda moralnosci nie istnieje. Żyjac w Gilad i majac moralnosc tą, ktora ty znasz i szanujesz, nie mialbys/mialabys racji bytu - albo stajesz sie poslusznym tworem albo wariujesz i zdychasz w szalenstwie...albo kobinujesz i starasz sie przetrwać i cos zrobic. Zona Lorenza nie zyła już dawno - sama nalykala sie tabletek doprowadzajac do zgonu. Wyjezdzajac do KAnady nie bylaby zdrowsza, a wrecz przeciwnie - prawdopodobnie doszloby do tego samego bo nie moglaby znieść tego co razem z mezem zrobili. Ta kobieta byla stracona, Jun, co prawda, stala sie bezwgledna, ale wieloletnie zycie w horrorze i upodleniu dorpowadza człowieka do skrajnego stanu i wyborów ciężkich - Ja albo Oni. Nie wiem ile masz lat, ale dojrzały człowiek umiałby przeanalizować te sytuację i znaleźć nic przyczynowo-skutkową, bo życie nie jest czarne albo białe.
To wszysto.
Pozdrawiam!

ocenił(a) serial na 9
erynea

@erynea
"Niemniej, nikogo nie obrazajac" ---> "troche mnie bawi, jak czytam te "pociski" wypełnione "zdenerwowaniem", ale maskowane pseudointeligentnym pojazdem", "Nie wiem ile masz lat, ale dojrzały człowiek umiałby przeanalizować te sytuację".
Nie no, wcale nikogo nie obrażasz i nie robisz personalnych "pocisków". :D

A co do samego tematu. Moim zdaniem wszyscy mają tu po części rację, ale nie do końca. Po pierwsze trzeba oddzielić etykę (współcześnie obowiązującą w krajach zachodu, więc pewnie humanistyczną) od pragmatyzmu.

Taka etyka nakazuje pomoc każdemu na równi - nie ma w niej uzasadnienia dla wybierania bardziej wartościowych czy przydatnych ludzi, czy stosowania innej, osobistej miary do tego, aby samodzielnie wybierać kto przeżyje, a kto nie.
I w tym sensie June przekracza zasady etyczne i to już od dawna. Przykłady:
- dokonanie wyboru, które kobiety z klatek zostaną Martami (a więc, które trafią na zsyłkę). Najbardziej etycznym rozwiązaniem w tej sytuacji, byłoby wylosowanie kto ma przeżyć - każda osobista decyzja jest nieetyczna. I tutaj pierwsza reakcja June jest zgodna z etyką - mówi stanowcze "nie", nie będzie wybierać. Dopiero potem ucieka się do pragmatyzmu i łamie zasady etyczne dla "wyższego" dobra, jakim jest zwiększenie szans na przeżycie i uderzenie w Gilead.
- zabicie komendanta - znowu według etyki nie powinna tego robić (tj. sama wymierzać kary). Nawet w prawie jest takie określenie jak "obrona konieczna". To, że ktoś np. chce nas okraść nie sprawia, że możemy od razu rozłupać mu czaszkę kamieniem - obrona powinna być dostosowana do zagrożenia. Innymi słowy, June chroniąc się przed gwałtem mogła uciec, zostawić komendanta podziabanego, ale żywego. Ona jednak postanowiła go dobić. Czemu? Znowu - pragmatyzm. Gdyby zostawiła go żywego czekałaby ją najpewniej śmieć, a wcześniej inwigilacja jej i całego domu. Poza tym oczywiście w takich sytuacjach pojawiają się emocje i chęć odwetu.
- brak pomocy dla Eleonore - znowu, June prawdopodobnie mogła uratować Eleonore i "powinna" była to zrobić (to byłoby etyczne zachowanie). Ale pragmatyzm nakazał jej tego zaniechać, bo bardziej opłacało się dla "wyższych" wartości dać Eleonore umrzeć, niż zwiększyć szansę na spalenie całej misji i skazanie dużej liczy osób na śmierć. June wybrała i po raz pierwszy poświęciła dla swojej sprawy ofiarę systemu, a nie jednego z agresorów. I to jest ta wielka zmiana, przejście o „schodek dalej”. Btw racjonalizowanie typu "Eleonore i tak by umarła/i tak była nieszczęśliwa itp." można włożyć między bajki - takie gadanie to tylko głaskanie swojego sumienia - nikt nie wie czy Eleonore w ogóle spaliłaby misję, a jeżeli ta by się powiodła, to czy nie odżyłaby w Kanadzie, będąc w zdrowym otoczeniu i mając dostęp do leków.

Tak czy siak różne działania June łamały zasady etyczne, bo były podyktowane pragmatyzmem, który jest niezgodny z tymi zasadami. Zresztą etyka to taka idea - to jedynie i aż drogowskaz, który mniej więcej ma nadawać tor dla ludzkich działań, wskazywać co jest moralnie właściwe, a co nie. Co więcej w zależności od różnych rodzajów etyki, różnie się te sprawy postrzega.

A co do podobieństwa June do Gilead - Gilead nie powstało, jako piekło, tylko jako kraj, który miał być odpowiedzią na inne zasady etyczne (wynikające z ich "Biblii"), a więc miało być miejscem dobrym. Gilead miało w założeniu ważne i dobre cele - oczyszczenie przyrody, powrót do natury i prostego życia, zlikwidowanie przestępczości i uporanie się z największym problemem tamtego świata - bezdzietnością. Wiele osób uznałoby, że to są piękne cele. Tak samo jak cele June są piękne - ryzykuje, bo chce uratować dzieci przed potencjalnie nieszczęśliwym życiem. Tylko całe pytanie jest o "drogę" do tego celu. I w tym przypadku i Gilead i June zachowują się nieetycznie. Dlaczego? Bo inaczej najprawdopodobniej się nie da, jeżeli chce się osiągnąć te cele. Gilead nie mogłoby dojść do tego do czego doszło (czysta przyroda, brak przestępczości, dzietność) gdyby nie krzywdziło po drodze niektórych jednostek. I June w tym sensie robi to samo - krzywdzi (agresorów i teraz nawet ich ofiary) do tego, aby osiągnąć piękny cel. I tego zwyczajnie nie da się ocenić na zasadzie tak/nie, bo z jednej strony jest to pozytywne, a z drugiej naganne. Tyle, że jedno bez drugiego w tym świecie istnieć nie może.

Kiki_Kot

Czasem odnoszę wrażenie ze dużym problemem ludzi jest nadinterpretacja slow - bawi mnie coś, nie oznacza ze kogoś obrażam. Wnioskuje i interpretuje czyjes zdanie i zachowanie, ale nie mówię ze ktoś jest głupi

ocenił(a) serial na 9
erynea

Określasz czyjeś zdanie jako "pseudointeligentne" + "nie wiem ile masz lat, ale dojrzały człowiek umiałby przeanalizować tę sytuację", czyli jasno sugerujesz, że twój rozmówca jest niedojrzały i nie potrafi przeanalizować czegoś co osoba dojrzała (i chyba dorosła - stąd to nawiązanie do wieku) by potrafiła. Taki mały, protekcjonalny przytyk. ;)
To wszystko jest obraźliwe, bo nie dotyczy stricte tematu rozmowy tylko jest nieprzyjemną, personalną oceną. I nie jest to nadinterpretacja. ;)

Kiki_Kot

Nie jest to obraźliwe, aczkolwiek oceniające - sugestie i dyskusje są lepsza forma prowokacji do myslenia niż „ jesteś upośledzony. Chyba ty”


Dobranoc bo szkoda czasu

Kiki_Kot

Co do drugiego, głównego tematu - nie mam nic do dodania. Cały świat Giliad oparty jest na przywłaszczeniu w imię ideii - które jak się okazuje są skąpane w pieniądzach i rozporku. Piekny obraz do czego doprowadza władza absolutna.

ocenił(a) serial na 7
erynea

Wnioskując z twoich zabawnych wypowiedzi zakładam, że jesteś młodą kobietą, która stara się upraszczać sobie świat, przez co, światopoglądowo, ocierasz się niekiedy o radykalizm, okraszony ogromną dawką braku elementarnej wiedzy o naturze człowieka. Nie wykazując dojrzałości, gotowa jesteś ignorować pewne konwencje społeczne i kulturowe. Przemiana moralna June została potwierdzona nawet przez twórców serialu i nigdzie indziej w zasadzie nie jest kwestionowana. Jednak aby lepiej zrozumieć kierunek tej przemiany warto uzbroić się w wiedzę o ludzkich zachowaniach w sytuacjach ekstremalnych, której to wiedzy ty ewidentnie nie posiadasz. Zamiast wiedzy masz te swoje wyobrażenia.
Tymczasem wystarczyłoby abyś sięgnęła do wspomnień obozowych, do relacji z obozów koncentracyjnych i zagłady, byś pojęła, jak szerokie może być spektrum ludzkich zachowań, w obliczu piekła zgotowanego przez innych ludzi. To szerokie spektrum zachowań odpowiada nam na pytanie, co jest możliwe, a co niemożliwe, w temacie reakcji na sytuacje ekstremalne. I tutaj się okazuje, że nie odrzucając chęci przeżycia, nie musimy pozbawiać się swojego człowieczeństwa (w sensie kulturowym i cywilizacyjnym). Możemy zachować minimum godności i jednocześnie zachować ugruntowany system wartości, który nakazuje nam pozostać człowiekiem przyzwoitym.
W warunkach ekstremalnych niektórym ludziom się to udawało. Z opisu June w 3 serii wynika, że jej ta sztuka raczej się nie udała, że Gilead ją złamał i przepoczwarzył, inaczej więc to wygląda niż w przypadku wielu ludzi z czasów II WŚ, którzy tkwili w dużo gorszych warunkach niż June.
Może złapiesz bakcyla sięgania po źródła historyczne by czegoś więcej dowiedzieć się o możliwych ludzkich postawach moralnych. Będziesz bardzo zdziwiona, zapewniam cię o tym.

per333

Nie chciałabym rozmawiać z ludźmi, którzy nawet w dyskursie używają agresji. Nie wiem, co Ci to daje, ale to nie jest w imię ugruntowanych systemów wartości i moralności, na które się tak pieczołowicie powołujesz. To jest dopiero dysonans.

Btw. Swiat książki jest obszerny - znajdują się też w nim opowieści, gdzie moralność jest silna, ale równie pełna odwetów.

ocenił(a) serial na 9
per333

Per333 - nie warto kontynuować tej "dyskusji". ;)

ocenił(a) serial na 7
Kiki_Kot

Na to wygląda.

per333

To jest dylemat pojawiający się na każdej z wojen. Czy uratować życie jednostce ale narazić lub poświecić życie wielu innym? Czy na polu walki próbować uratować ciężko rannego kolegę czy go zostawić i ratować siebie? I nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Oczywiście w idealnym świecie ludzie najpierw by myśleli o innych a potem o sobie, ale świat nie jest idealny. Są filmy jak Szeregowiec Ryan, które mówią że każde życie jest cenne i trzeba o nie walczyć, ale są też filmy czy seriale pokazujące konieczność poświęcenia jednostki dla dobra ogółu jak np. Gra o Tron.

domru87

A co powiedział Waterford do Luca w swojej celi ? " twoja June nie jest juz ta sama June ktoea znales" , scena która miała miejsce później, nieudzielenie pomocy Eleonor pokazuje to dobitnie. June przeżyła już wiele w Gilead, myślicie że to nie ma wpływu na jej zachowanie . Człowiek w takich warunkach , choćby był najwrazliwszy , wyrabia sobie gruba skórę i jest w pewnym momencie zdolny do rzeczy o których kiedyś nawet by mu się nie śniło.

ocenił(a) serial na 7
Jeisa

Ja znam inne historie z obozów śmierci, gdzie niektórzy, mimo przeciwności, zachowali w sobie człowieczeństwo. A tkwili w dużo gorszych warunkach niż June.

per333

ale każdy jest inny, widocznie June ma słabszy charakter niż nam się wydawało, Gilead ją złamało

ocenił(a) serial na 7
domru87

To prawda, jest to dylemat, czasem wręcz test z człowieczeństwa. Z historii wiemy, że większość populacji jest niezdolna do jego zaliczenia, ale też zawsze jest pewien niewielki odsetek ludzi, który przywraca wiarę w człowieczeństwo. Ja zawsze odwołuję się tutaj do okresu IIWŚ, przede wszystkim do funkcjonowania społeczności obozowych, poddawanych niewyobrażalnej gehennie. Wiemy, że jednostki potrafiły przywrócić większym grupom obozowym sens w zachowanie zasad, wartości, norm. Mimo przeciwności losu, mimo absurdalnie ekstremalnych warunków, tliło się tam życie, wraz z całą gamą ludzkich emocji i postaw. Nawet jeśli dominowało zobojętnienie i rezygnacja, to można było tu i ówdzie rozpalić promyk nadziei. To była rola i zasługa pojedynczych więźniów i więźniarek. Przygniatająca większość z nich zginęła wierna swoim zasadom, ale byli i tacy co przetrwali i którzy pomogli przetrwać innym.

Fred stwierdził, że Gilead przeobraził June i jest to absolutna prawda. Gilead złamał ją moralnie i dopasował do siebie. W tej chwili June jest nieodrodną córką tej ideologii. Wierzy w to co robi i w metody, po które sięga. Mając zdefiniowanych wrogów gotowa jest siać zamęt i zniszczenie, poświęcać jednostki i odrzucać wszystkie, podkreślam, wszystkie wartości i zasady moralne, które nią kierowały, gdy była tylko więźniem i ofiarą.
Teraz staje się katem i mścicielem, bezwzględnie dążącym po trupach do celu. Wyznacza sobie szczytne cele, podobnie jak wcześniej Gilead, które w jej mniemaniu wymagają poświęceń. W serialu bardzo nieumiejętnie opisano moment przemiany, ale jest on faktem. June stała się fanatyczna, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Pasowałaby do roli żony jakiegoś komendanta, odnalazłaby się w tej roli i nauczyłaby się wykorzystywać innych ludzi do swoich celów.

per333

Tak, jak mówisz :)

per333

Kobieto, pitolisz jak nic, wszyscy powyżej ci to piszą ale ty bredzisz dalej. Eleanor dobiła się sama-raz choroba psychiczna a dwa że była realnym zagrożeniem dla całego planu uratowania dzieci i dobrze o tym wiedziała bo miała przebłyski świadomości. Jeśli ty wolisz patrzeć na krystalicznie dobre bohaterki które w tak ekstremalnych sytuacjach pomagają jednej osobie kosztem życia 50 innych to serdeczne gratulacje.

ocenił(a) serial na 6
whitestripes_333

Wszyscy, to znaczy razem z tobą na dzień dzisiejszy całe 3 osoby :D
Otóż per333 ma rację co do June. Eleanor była stabilnym sojusznikiem i tak należało ją traktować. Była chora od dawna i nigdy nie przeszkodziło to w tym, aby pod jej dachem rozwijał się ruch oporu. Czemu raptem miało się to zmienić? Wystarczyłoby tylko zrobić jej płukanie żołądka i ją przypilnować. Nic więcej!

per333

June pozwoliła odejść Eleanore ponieważ to była jej decyzja. Uszanowała jej wybór. Pozwoliła jej umrzeć w sposób jaki wybrała. Jak możecie ją oceniać i pisać że miała w tym cel? Myślicie że Eleanor chciałaby zostać odratowana? Kobieta to nie przedmiot ma prawo podjąć decyzję o swoim życiu i śmierci.

mika2004

a ja mam jeszcze wrażenie, czego nikt tutqj chyba nie napisał, że Lawrence wiedział o tym, że June tam była(w pokoju Eleonore) , zapewne on również odpuścił sobie ratowanie żony. Wynika to z jego spojrzenia, kiedy mówi do June:"mogłem tam być" o ona odpowiada że też mogła do niej zajrzeć. Tylko że jego pobudki raczej wynikają z tego, że chciał żonie oszczedzić dlaszych cierpień, wiedział że jej już i tak nic nie pomoże.

ocenił(a) serial na 9
Jeisa

Eee? Jakie wiedział, że June tam była? Nic takiego nie wynika z fabuły. Co więcej Eleonore była jego główną motywacją do działania, więc to absurdalne, że miałby pozwolić jej umrzeć, bo rzekomo "nic jej nie pomoże". W ogóle denerwuje mnie już to gadanie, że kobieta była niby kompletnie skazana na zagładę, kiedy tyle razy było podkreślane, że na jej stan wpływa toksyczne otoczenie i brak profesjonalnej opieki i leków. Nikt nie wie czy Eleonore nie odżyłaby w Kanadzie. Choroba/zaburzenie psychiczne to nie jest koniec świata - przy odpowiedniej opiece można w wielu przypadkach prowadzić satysfakcjonujące życie.

Kiki_Kot

To, że Eleonora miała odżyć w Kanadzie powiedziano nam dobitnie w jednym z dialogów. June tak przekonała Lawrence do swojego planu, że mógłby uciec z żoną gdzie dostałaby leki i profesjonalną opiekę a dodatkowo kilka scen wcześniej w rozmowie z Martą wynika, że ta już nie ma jak załatwić Eleonorze leków.
Lawrence wiedział, że przekroczenie granicy = więzienie bo jest zbrodniarzem wojennym chciał to jednak zrobić bo wiedział, że świat jaki pomógł stworzyć ją dobija plus, że w Kanadzie będzie miała leczenie.

ocenił(a) serial na 7
Jeisa

Źle to zrozumiałaś. Mogłem do niej zajrzeć, wtedy miałbym szansę ją uratować.

użytkownik usunięty
Jeisa

Tak, też jestem zdania, że wymowne spojrzenie Lawrence'a i sztuczny ton odpowiedzi June oznaczało ni mniej nie więcej tylko "ja wiem i ty wiesz".

ooo miło mi słyszeć, że jeszcze ktoś odebrał to spojrzenie tak jak ja :)

Jeisa

Jedyne co wiemy i co jasno wynika z serialu to fakt że Lawrence przyjął do wiadomości i pogodził się ze śmiercią swojej żony której (nie czarujmy się) stan zdrowia psychicznego był po prostu zły i zagrażał całemu planu June. A to że jest pod władzą June Lawrence wiedział podświadomie już od dawna. Dlatego też w scenie po pogrzebie oboje, między słowami, przekazali sobie że "mogło stać się inaczej" (w domyśle to może nie był przypadek) ale w takiej sytuacji jakiej są nikt nie będzie doszukiwać się prawdy.Oboje mieli siebie przez długi czas na sznurkach po czym przewagę zdobyła June konsekwentnie realizując finałowy plan. Lawrence poddał się jej całkowicie.

ocenił(a) serial na 9
mika2004

Ja myslę, że scena z komendantową pokazała dobitnie przemianę June, jej pierwszą reakcją była chęć pomocy, ale potem wykalkulowała sobie, że jak pomoże Komendantowej to na 99% cały plan się sypnie, wolała poświęcić jedną ofairę niż 52 dzieci, a poza tym ona już była nieźle zafiksowana na tej mysji, dla niej to był cel jej przetrwania, myślę, że w tym momencie nie patrzyłaby na koszta - ale też trzeba jej przyznać, że poświęciła samą siebie, żeby ten cel osiągnać.

ocenił(a) serial na 8
tysiuniax33

Biorąc pod uwagę sytuacje, i odcinek finałowy...kto oglądał ten wie, że wybór June był słuszny, i że poświęciła jedną osobę,ale uratowała więcej niż 50 dzieci.
Dodam też że w finale 3 sezonu ,jest piękna scena gdy dziewczynka wśród osób zajmujących się uratowanymi rozpoznaje swojego tatę...
Dla takiego widoki warto było poświęcić jedno życie

ocenił(a) serial na 10
mika2004

I to by było na tyle.

mika2004

Tyle, że ten temat odnosi się do odcinka 12 sezonu 3... Zepsuto mi właśnie finał i nie będę czuł żadnego napięcia czy im się uda czy też nie...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones