Historia podręcznej opowiada historię o wariatce, która próbuje uciec z raju.
A na co tu mieć kontrargument? Na marną prowokację? Błagam.
Poza tym nie powinieneś się czuć obrażony - po prostu stwierdzam fakt.
Podobnie jak Ty stwierdziłeś, że osoba porwana, więziona, bita, poniżana, pozbawiona wszelkich praw, gwałcona, zmuszana do prokreacji (i można tak wyliczać w nieskończoność), jest wariatką, ponieważ usiłuje wrócić do swojego poprzedniego, normalnego życia.
Serio, jeśli chcesz prowokować do inteligentnych dyskusji, to się trochę wysil, bo na razie prezentujesz poziom znudzonej gimbazy.
Ale rajem dla której ze stron? Z punktu widzenia kobiet, mężczyzn czy widza? Bo o ile przy dwóch pierwszych można się kłócić, tak o trzecie zapytam Ciebie, z chęcią zrozumiem co to za raj.
Ja pierwszy odcinek już trzeci dzień męczę, oglądam na raty bo jak na razie serial jest do niczego. Nie dość, że nudny, to jeszcze główna bohaterka tak na maxa wnerwiająca i antypatyczna, że aż się patrzeć mi na nią nie chce. Te jej głupie miny, grymasy, te głupkowate niezdecydowanie...jeszcze nigdy tak nie miałem, żeby w trakcie jakiegokolwiek serialu tak znielubić głównego bohatera już od pierwszych minut. Złapałem się nawet na tym, że zaczęłem życzyć jej jak najgorzej, bo jej po prostu nie trawię. Nie cierpię tej baby. Aż odrzuca mnie, gdy na nią patrzę, ta jej miałkość, ech...szkoda gadać.