Dla mnie fantastyczny w ogóle mnie nie rozczarował absolutnie wstrząsający nie wiem jak wam, ale mnie atmosfera przytłoczenia dyktaturą się udzieliła.
Jak tak dalej pójdzie to smutno mi będzie, że nie mogę już dać większej oceny... :) Dwa pierwsze odcinki fantastyczne!
Czy ja wiem czy trzyma poziom. Jak na razie, po 2 odcinkach jestem niestety rozczarowany. Jak pierwszy sezon był świetny, tak drugi, no cóż, delikatnie ujmując mnie znużył. Jak na razie, fabuła nie dąży do niczego konkretnego, moim zdaniem. Dużo retrospekcji, szerszego poznania postaci i przede wszystkim gra na emocjach związanych z traumą jaką przeszły te biedne kobiety. Wiadomo, że należy to gdzieś tam wpleść w fabułę i ukazać to wszystko, przez co ludzie muszą przechodzić ale żeby rozwlekać to na dwa odcinki i nie pokazać w sumie nic poza tym to trochę słabo. Mam nadzieję, że coś konkretnego zacznie się dziać bo naprawdę polubiłem ten serial i nie chciałbym go porzucać.
ja dalabym minus za zbyt duzy hardkor.. Malo elementow psychologicznych a duzo krwawej masakry :p
Jak dla mnie rewelacja, miałam gęsią skórkę, szczególnie oglądając drugi odcinek. Jestem ciekawa co będzie dalej, jak to wszystko zostanie poprowadzone. Liczę, że akcja ruszy z kopyta.
Było całkiem dobrze oby utrzymało poziom. A teraz co dokładnie ci lekarze czy ktoś tam zrobił tej Glenie która jest teraz w kolonii i kopie doły ?
wydaje mi sie, ze wycieli jej "narzedzia" odpowiedzialne za-delikatnie mowiac- "odczuwanie przyjemnosci ";)
Glenę obrzezano (zabieg polegający na wycięciu łechtaczki - całościowym lub częściowym, ale że to Gilead to prawdopodobnie pozbawiono ją całej łechtaczki), nadal jest w stanie urodzić dziecko, lecz zarówno poród, jak i każdy stosunek seksualny musi wywoływać u niej potworny ból.
Zresztą była taka scena z pierwszego sezonu, gdzie Glena siedziała na schodach domu i rzucała psu piłkę, a żona komendanta pogłaskała ją po ramieniu i powiedziała, że nie czuje się najlepiej, bo wiedziała, co zrobiono podręcznej i specjalnie odwlekała ceremonię z miesiąca na miesiąc, mając świadomość, jak bardzo Glena będzie cierpiała podczas stosunku.
Nie wiedziałam że po obrzezaniu stosunek boli, myślałam że z czasem się goi jak wszystko.
Ciężko mi powiedzieć, gdyż tego nie doświadczyłam, ale na przykład w filmie (na podstawie historii znanej somalijskiej modelki, która została poddana takiemu zabiegowi w dzieciństwie i przeżyła) Kwiat pustyni, kobieta potwornie cierpiała podczas menstruacji, czy chociażby oddawania moczu więc wyobraź sobie próby współżycia. To zapewne zależy od tego, co "zostawi" chirurg, a znając Gilead to dla "wynaturzonej nie-kobiety-potwora", którą jest Emily, jest bolesne doświadczenie.
Pierwszy odcinek drugiego sezonu to było mocne uderzenie, potem już robiło się coraz słabiej. Odcinek drugi i trzeci (ucieczka June i to, co robiła w międzyczasie) można było skondensować i umieścić ten wątek w jednym odcinku, a nie rozciągać wszystkiego do granic możiwości.
Teraz historia zatoczyła koło, a nasza główna bohaterka wróciła do punktu wyjścia. Jesteśmy po czterech odcinkach, a fabuła w ogóle nie idzie do przodu. Jedyne co mamy, to więcej retrospekcji, które generalnie są fajne ale jest ich proporcjonalnie więcej, niż tego co dzieje się w czasie teraźniejszym. O ile pierwszy sezon był genialny i trzymał w napięciu, tak teraz wszystko sie wlecze. Nie wiem czy z tego powodu nie obniżyć serialowi oceny, bo na razie drugi sezon to dla mnie lekkie rozczarowanie.
ja juz jestem po piatym odcinku i jestem zawiedziona.... strasznie zawiedziona, durgi sezon w ogole nie ma zadnej fabuly, niczego, narazie tylko odcina kupony od pierwszego.
drugi sezon strasznie słaby aż do odcinka szóstego,to co tam się stało rekompensuje brak akcji, szczególnie w dwóch pierwszych odcinkach drugiego sezonu, jestem w szoku, czekam z niecierpliwością na siódmy odcinek
Piąty odcinek rewelacyjny! Ciekawe co teraz będzie z June? Czy wróci do domu czy będzie w tym pokoju na łańcuchu....
Ten odcinek jest mega mocny, co następny to mocniejszy, ale końcówka zapowiada powrót do nadziei i jakiegoś planu.
Odcinki 1-5 faktycznie mieszane uczucia, ale 6. jest moim zdaniem świetny. Serena jest dla mnie najbardziej fascynującą postacią i w tym odcinku pokazuje znowu swoją głębię.
Z Sereną jest taki problem, że gdy tylko widz zaczyna odczuwać do niej zalążek sympatii, to okazuje się, że nie może ufać swoim przeczuciom. Wyrachowana i wyniosła, nie ma się co łudzić, że pozostały w niej jakiekolwiek ludzkie odruchy wobec drugiej kobiety.
Dokładnie to miałam na myśli przez tę głębię - a także to, jak ona jako silna kobieta przeszła od stanu sprzed rewolucji do reżimu. To jest niezwykle fascynujące.
2 sezon jak dotąd (odc. 6 właśnie obejrzany) nie jest nawet w połowie tak dobry jak sezon 1, w fabule brak jakiejś ciągłości - nie wiadomo czy chce uciec, czy odnaleźć córkę, czy walczyć z "systemem", czy się mu podporządkować itd... a poza tym lewackość i polit poprawność w 2 sezonie jest posunięta aż do porzygania: co drugi związek to związek homo (tak jakby połowa ludzi była homoseksualistami), udane małżeństwo jest tylko wtedy gdy mąż jest czarny ("białe" małżeństwa to albo fanatycy/fanatyczki albo idioci). BTW, jak są retrospekcje i jest ukazana "dzisiejsza" uniwersytecka młodzież to zaczynam odczuwać sympatię do Pana komendanta i jego żony bo zrobili z tym całym tatałajstwem porządek :)) a tak na marginesie Pani Waterford - Yvonne Strahovski jest niesamowita, swą grą przykrywa wszystkich łącznie z Elisabeth Moss która jest aktorką dwóch min...
a najlepsze z tego jest to, że Pani Waterford jest Polką!!!! tym bardziej trzymam za nią kciuki :))))))
Przyznaje się do polskich korzeni i mówi pięknie po polsku (można to zobaczyć w wywiadzie przeprowadzonym przez A. Wendzikowską z Yvonne :-) https://www.youtube.com/watch?v=c6JzLUxVPY0).
W pierwszym sezonie odgrywana rola nie pozwalała jej błysnąć (w sumie ciągle grała zimną i bezduszną kobietę), ale w drugim faktycznie prezentuje się świetnie.
Ostatnie odcinki (6-9) bardzo mi sie podobały. Mocne, smutne, Serena się rozwija jako postać, jestem całym sercem za bohaterami walczącymi z systemem Gileadu.
Jestem po obejrzeniu 9 odcinków i szczerze to nie mam ochoty na kolejne. Jak dla mnie słabsza kopia sezonu 1, gdzie każdy odcinek miażdżył po całości. Tutaj co najwyżej wzruszenie ramion. Na trzeci sezon nie czekam.
Dokładnie po tym gdy ją złapali jakby znowu pierwszy sezon i to w gorszym wydaniu myślałem że po ucieczce June będzie jakaś znowu ciekawa historia a tu znowu powtórka z rozrywki
Mam identyczne odczucia - motyw ucieczki podobał mi się i myślałam,że pociagną to dalej w ciekawy sposób. Fajny motyw był też z kolonią karną,ale nie rozwineli tego za specjalnie :( Odcinki 1-4 zapowiadały coś intrygujacego, a tu niestety kiszka.
:) tak jakby scenarzysta się zmieniał co odcinek i zostawiał w scenariuszu to co napisał poprzednik z wcześniejszego odcinka.
Po II sezonie? Obejrzałeś 13 odcinków II sezonu?
Jest to dobre rozwinięcie oryginału. Przede wszystkim historia wciąż opowiadana jest inteligentnie. Na pewno nie ma już tej świeżości, co literacki pierwowzór, ale mimo wszystko wciąż utrzymuje wysoki poziom. To jest ogólnie bardzo dobry serial, jednak w drugim, najdalej w trzecim sezonie powinien otrzymać swój finał.
Najlepiej gdyby doszło do biblijnej zemsty ma oprawcach, do obalenia zbrodniczego reżimu. Może do tego dojść, jeśli naukowcy rozwiążą problem bezpłodności, a więc usuną główną przyczynę kryzysu i wzrostu popularności środowisk skrajnych i populistycznych.
Będzie 13 odcinków a nie 10? Mi się wydaje, że właśnie obejrzałam ostatni czyli 10 odcinek.
Obym się myliła.
Ja obejrzałam 11 odcinków 2 sezonu i konczy się tak, ze nie możliwe, że to bedzie koniec. Na filmwebie przeczytałam , ze w Stanach bedzie 12 odcinek 4 lipca a 13 odcinek 12 lipca. Ale nie wiem czy u nas mozna obejrzeć te odcinki. Bo ja po 11 mam wielki niedosyt.
Obejrzałam 13 odcinków 2 sezonu.
Całość zakończyli tak, że mogą dokręcić 3 sezon.
Pierwszy sezon 9/10, drugi leci ledwo na 6/10... Strasznie to nudne, przedłużane jakby na siłę, odcinki można streścić w pięciu zdaniach, a oglądając na przyśpieszeniu by się nic nie traciło. No i ta wtórność, niby ucieczka, a jednak June zostaje złapana i znowu to samo. Wątek Emily był ciekawszy, to samo z Sereną, ale to jakby... za mało.
Wczoraj skończyłam drugi sezon. Chyba jeszcze nigdy, w takim tempie nie oglądałam żadnego serialu. Pierwsza seria - genialna. Druga - taki emocjonalny rollercoaster, ciężko go jednoznacznie zdefiniować.
Zastanawia mnie finał drugiego sezonu. W głowie plączą się dwie motywacje związane z decyzją June:
1) Hannah
2) zemsta
Ja właśnie jestem po seansie. Było wiele łez i złości. A końcówka mnie zaskoczyła. Z jednej strony nie rozumiem jej decyzji, z drugiej strony tak. Po prostu wróciła po pierwszą córkę. Ale po tym co przeszła i ile się wymęczyła tam, to na jej miejscu uciekłabym z małym dzieckiem, a potem wróciła z ekipą i bronią po pierwsze dziecko. Ale wiadomo, to film, pewnie będzie trzeci sezon, więc musieli to jakoś rozwiązać. Szansa że sama zdoła odzyskać starszą córkę jest nie duża, z pomocą znajomych miałaby większe szanse. Ale to matka, a miłość matki jest wielka. Obiecała córce bardziej się postarać by ją odzyskać. Wybrała dobro dzieci, musiała zawalczyć.