Serialem zainteresowałem przypadkowo. W amerykańskim talk show Anne Hathaway, a bardzo ją lubię, pytana co np. ogląda teraz w TV powiedziała, że uwielbia jak wszyscy Grę o tron oraz Killing Eve. No więc zabrałem się za ten serial, zdziwiony wysokimi tutaj ocenami i przeoczeniem go. Pierwszy odcinek ciekawy, brytyjski humor, który uwielbiam, ich przerywniki, dialogi, mimika twarzy, brytyjska flegma w ciekawym wydaniu. Fajna akcja, zapowiadało się nieźle. Potem coraz gorzej. Drugi odcinek zmęczyłem, trzeci, ale przy czwartym, przy scenie próby zabójstwa przez zawodowych killerów na angielskiej wsi wysiadłem. Naiwność do bólu,a serial bardzo, bardzo na serio. Killerzy rozłożyli obóz pod domem ofiary w biały dzień, w centrum wsi, potem idiotyczny pościg, strzelanina w szczerym polu, nie zważając, że może już powiadomiona policja jedzie lub wywiad (no bo jak nie?). Zabójstwo w klubie nocnym w 2 czy 3 odcinku wytrawnego agenta, jego szpiegowanie... Piszę b. oszczędnie by nie zdradzać akcji, ale z każdą minutą od 2 odcinku serial mnie rozczarowywał, schodząc coraz niżej i niżej. No cóż, i zrezygnowałem i nie żałuję, choć jest już i 3 sezon, ale wiem, że w kolejnych odcinkach, czy sezonach byłoby podobnie. Nie toleruję szacunku braku do widza i zaniżanie jego inteligencji. A aktorzy to niestety nie de Niro czy Pitt, gdzie same patrzenie na ich grę jest przyjemne, tu nie jest. Plus ta polszczyzna u "Polaków" w 1-2 odcinku.