Nie z tego świata (2005-2020)
Nie z tego świata: Sezon 10 Nie z tego świata sezon 10, odcinek 4
odcinek Nie z tego świata (2005-2020)

Paper Moon

41m
7,7 1 251
ocen
7,7 10 1 1251
Nie z tego świata
powrót do forum s10e4

s10e04

ocenił(a) serial na 10

we're on road again mógłby powiedzieć narrator i cieszyłbym się z tego gdyby to był 6/7 sezon ale jest 11... nie wiem czy zapychacze nic nie wnoszące przestały mnie bawić czy po prostu ten odcinek był tak nudny. Ciągłe rozmowy braci o tym, że nie są gotowi wrócić na wojenną ścieżkę: Sam pyta Deana, po chwili Dean pyta Sama przerywnik na pogaduchy z kimś losowym, wyznania Sama o tym, że jest baaadassem i krzywdził ludzi. Miałem nadzieję, że choć chwilkę zobaczę Cassa ale niestety :( wątek "główny" nie ruszony, wątek z zakończenia poprzedniego odcinka też, nic tylko czekać na pojawienie się za jakieś 3 odcinki łowcy chcącego zabić Deana, gdy ten będzie w rozsypce nie mając sił zabijać potworków. Z tego odcinka znalazłem jednak jakiś pozytyw: była nim zapowiedź kolejnego :)
a jak tam wasze odczucia??

ocenił(a) serial na 5
Dworsky0

Połowę przewinąłem. Zasnąć szło. Co odcinek to gorszy.

Dworsky0

Mogę się podpisać.
W dodatku historia Kate i jej siostrzyczki, była łopatologicznym komentarzem do głównego wątku.
Po drugie bracia W. powinni zacząć jeść, bo jeśli oglądalność się utrzyma, to w okolicach 20 sezonu najzwyczajniej znikną.

Jednak odcinek miał pewne plusy. To że się skończył, no i sanatoryjna rozmowa na leżaczkach była fajna.

Ps. Wcześniej natrafiłam na spoiler, że któryś z Winchesterów wyląduje na końcu tego odcinka w szpitalu.
Dzielnie przetrwałam tradycyjne "żale w Impali", w nadziei, że w końcu coś się spieprzy... A tu d...

ocenił(a) serial na 8
evo_33

EJ no, może garderobiana pomyliła rozmiarówki i dlatego te ciuchy tak na nich wiszą ;)

marian_85

Bynajmniej....
Najlepiej było to widać w dopasowanych ciuszkach leśnych rengesów z misiowymi naszywkami na rękawach.

Wiem, że żywot łowcy jest trudny, bolesny i teoretycznie prowadzi do grobu, ale jeść trzeba.
I nie należy się jedynie ograniczać do najlepszego "przyjaciela łowcy" (choćby to był Johny Walker Blue Label) oraz do płatków na mleku.

ocenił(a) serial na 8
evo_33

:D
Myślisz, ze to już ten moment, gdzie można zaczac kampanię w stylu :
"Stop Anoreksji - aż 15 % chorych to mężczyźni w wieku 16 - 40 lat, z czego 3 % to ŁOWCY. Nie bądź obojętny - świat sam się nie ocali!" :) ?

PS. Może aktorzy nie podpisali w tym roku kontraktu obejmującego ich ujęcia bez koszulek , to też się nie starali zbytnio, lub też mają taką wiedzę o poszczególnych rozwiązaniach scenariuszowych w najbliższej przyszłości, że postanowili się wspomóc czymś mniej legalnym by przetrwać jakoś do wakacji.

PS. Fakt , że Jared wygląda trochę usychająco. Jensen powinien wyglądać gorzej,w końcu Deanmon nie jadł chyba przez około 6 miesięcy, więc nie wiem na jakiej zasadzie to się odbywa - oni mają wspólny żołądek?

ocenił(a) serial na 8
marian_85

Matko, co żem ja opowiadam, przecież Jensen zaczął sezon nago. W łożu Crowleya dodatkowo.
Także pozostaje tylko ta druga opcja ;)

marian_85

Z tego wspólnego trawienia, to chyba jednak Jensen ma więcej korzyści, chociaż się reklamował:
"I'm loving the new model -- lean, mean Dean" :D

ocenił(a) serial na 8
evo_33

:D hi hi

evo_33

ale pieprzycie farmazony na temat ich wagi,Maja podobne wagi jak wcześniej a wy jakieś pierdoły opowiadacie.

ocenił(a) serial na 10
Dworsky0

no było trochę nudno.
Szkoda, że nie wysłali Kate do watahy Gartha.

ocenił(a) serial na 9
Dworsky0

Ogólnie nie lubię fillerów. Ale jako, że ze spoilerów wiedziałam, że 10x04 będzie właśnie fillerem, nastawiłam się na to psychicznie i jakoś dało radę.
Brakowało mi rozmów w Impali, tak częstych w poprzednich sezonach. Więc to na plus. Inna kwestia to sens tych rozmów. Widać że oni nie potrafią ze sobą rozmawiać, nawet bardziej niż kiedyś. Same półsłówka i nic konkretnego. Hipokryzja Winchesterów wylewa się aż z tego odcinka. No i mimo tylu lat i takiego doświadczenia w walkach z różnymi potworami i tak dają się skopać podrzędnym, nowym wilkołakom. Niesamowite.
Aha, no i cały wątek sióstr to po prostu paralela obecnej sytuacji Winchesterów. Więc jeśli na końcu ta 'dobra' zabija tą 'złą'... Czyżby foreshadowing? Ogólnie w to nie wierzę, ale można sie pozastanawiać.

ocenił(a) serial na 8
Dworsky0

Ok, znowu będzie długi referat, ale postanowiłam sobie, ze w miarę możliwości postaram się poddawac analizie poszczególne odcinki.
Oczywiście czekam na polemikę w tej kwestii i jesli bredzę to nie mam nic przeciw by ktoś mnie poprawiał.
Tradycyjnie nie do końca się zgodzę.
1. Przyznaję, ze w odcinku mogłoby być nieco więcej akcji, ale senne prowadzenie narracji wcale nie było złym wyborem realizacyjnym, w końcu mieliśmy się skupić na rozterkach wewnętrznych bohaterów ( myślę, żem sezon zmierza trochę w kierunku przewartościowania różnych spraw i rozliczania się z przeszłością).
2. Część osób chciała, by bracia wrócili do dawnych wątków - no i tak się stało ( choć domyślam się, ze nie o taką formę koniecznie chodziło).
3. Odcinek w gruncie rzeczy opowiadał o cenie jaką ponosi się w konsekwencji pójścia na różne kompromisy, oraz o tym, jak daleko możemy posunąć się w przesuwaniu lub łamaniu ustalonych uprzednio zasad ( walka z ogólnie pojętym złem), by utrzymać inne wartości ( rodzina), które w danym momencie wydają się nam nadrzędne, choć może niekoniecznie być powinny. A więc jak cienka jest granica w naszym postępowaniu i jak łatwo nie zauważyć jej przekraczania.
Owszem, historia sióstr była dość prostym przeniesieniem historii braci na inny grunt ( nawet mamy tu analogiczne zbliżenie na wspólne zdjęcie dziewczyn, podobne do tego z zeszłego odcinka, gdzie widzieliśmy Deana i Sama razem – to tak jakby ktoś nie zorientował się zbyt szybko o co chodzi), jednakże dobrze pokazywała ona dylemat w sytuacji, w której musimy zadać sobie pytanie na ile rodzina zawsze pozostaje wartością nadrzędną, której powinniśmy poświęcić i podporządkować wszystko inne. Również - na ile w takich decyzjach jesteśmy najzwyczajniej w świecie egoistyczni.
Bo czy jeszcze chodzi o jakąkolwiek wartość familijną w momencie, gdy Sam bez mrugnięcia okiem ( i wyrzutów sumienia!) uśmierca przypadkowych ludzi by dojść do założonego celu, gdyż nie może się pogodzić w rzeczywistości z faktem, że jego brat umarł na jego oczach, a on nie mógł temu zaradzić?
Czy naprawdę chodziło o wartości rodzinne, gdy Dean złamał chyba wszystkie zasady jakie porządkowały życie braci, by wskrzesić Sama, tak naprawdę w dużej mierze dlatego, ze bał się samotności? No i w którym miejscu chodzi o jeszcze jakieś większe wartości, a w którym zaczynamy już postępować wedle własnych, subiektywnych pobudek?
Ciekawa jest jak zawsze hipokryzja braci – do momentu, gdy kąpią się we własnym egoizmie, wszystko wydaje się być w porządku, jednakże te same zasady nie działają w odniesieniu do innych jednostek. Zawsze mnie to nieco denerwowało, cieszy więc, ze w końcu zaczęli zdawać sobie z tego sprawę. W końcu jeszcze kilkadziesiąt odcinków wcześniej Cas zebrał spore baty za kwestię współpracy z Crowleyem , jednak w ocenie Deana jego własny „romans” z Królem Piekła był po prostu wstydliwy, łatwy do usprawiedliwienia ( i oczywiście jest w tym racja, jednakże bracia nie potrafią przyłożyć tej taryfy ulgowej w tak prosty sposób w odniesieniu do innych – co w gruncie rzeczy jest bardzo ludzkie, ale powinno skłonić ich do refleksji)


Początkowo świat Winchesterów był dosyć prosty - oni byli tymi, którzy byli dobrzy i walczyli ze złem, wszystko było czarne lub białe. Sytuacja, w której Dean w rzeczywistości chce tak bardzo powrócić do polowań ma swoje źródło w sumie w chęci przywrócenia starego porządku , uproszczenia stanu rzeczy, który mocno się pokomplikował, postawienia znów prostej granicy miedzy MY a WY/ONI i przywrócenia sobie samo zadowalającego poczucia, w którym można określić się jako „ten dobry”
( co zresztą Dean na końcu sam mówi). Ten odcinek stawia więc pytanie, czy to właściwie jest jeszcze w ogóle możliwe?
( na marginesie to trochę pytanie do widzów– czy jeszcze w ogóle można wrócić do starego SPN po wszystkim tym co bracia przeszli, jeśli założymy, że początkowe epizody opierały się o dość prosty antagonizm?)
W końcu sytuacja pokomplikowała się min. dlatego, że bracia poddali się na przestrzeni lat wielu kompromisom, często popełnianym z dość egoistycznych pobudek ( nawet jeśli tłumaczonych jakimś wyższym dobrem i wyższa wartością) lub zwyczajnie pod wpływem silnych emocji ( mamy tu kontynuację jakoby wątku z poprzedniego odcinka, w którym podkreślony był zgubny wpływ emocji na wypełnianie powierzonych misji).

4. W tym odcinku troszkę i widz musiał zadać sobie pytanie, czy bohaterowie, których oglądamy to jeszcze ci sami bohaterowie, czy też kiedy tak daleko posunęli się w swoich decyzjach, być może mamy do czynienia z kimś zupełnie innym. Oraz czy można w ogóle powrócić do tego co było, jakby nic się nie stało. Nie tylko zresztą widz, bo i Sam musiał o to samo spytać siebie w kwestii brata , jak i Dean rozważyć, czy Sam to jeszcze w ogóle Sam, a także Kate musiała sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jej siostra, która raz pogrążyła się w złu, jest jeszcze w ogóle jej rodziną.
Tak naprawdę dobrze jest zapytać, czym jeszcze dla braci są polowania – początkowo łatwo było to usprawiedliwiać – wyższym dobrem, biznesem rodzinnym, faktem, ze to my jesteśmy dobrzy a tamci źli. Jednakże jeśli raz podważysz swoje postępowanie czy intencje jako dobre to, bądź co bądź, sypie się cały system wartości oparty o te przesłanki. Wydaje się, jak już kiedyś wspominałam, że bracia po prostu nie mają innego sposobu na życie, polowania to jedyne co potrafią i znają i jedyne co trzyma ich jeszcze „na prostej”. Jest to w sumie dość ciekawa analogia do amerykańskiego południa , coś jakby nasza rodzima, Gombrowiczowska „ojcowizna” – a więc repetowanie odziedziczonej spuścizny kulturowej czy innej bez poddawania pod refleksję jej sensu, lub obstawania przy niej nawet po zaprzeczeniu jej podstawowych idei. Innymi słowy - bracia muszą znaleźć obecnie własny sens w tym co robią ze względu na fakt, że tak wiele się zmieniło w postrzeganiu tego co jest słuszne a co niekoniecznie.

5. Lubię, gdy Dean się zwierza – w ogóle mam wrażenie, że bracia nieco się otwierają przed sobą w tym sezonie, mimo, ze wciąż mają problemy z porozumieniem się . jednak jak długo można się w nieskończoność okłamywać. Mam nadzieję, ze będzie to podwalina pod zbudowanie odświeżonej, nowszej relacji.

6. Ciekawa była postawa Kate – w gruncie rzeczy z jednej strony można twierdzić, ze poddała się, zachowała egoistycznie i poświęciła swoją siostrę by uratować siebie – z drugiej, równie dobrze jej zachowanie mogło być manifestacją dorosłej decyzji, gdzie dobro własne i własnej rodziny poświęcone jest w imię dobra jakiegoś większego ogółu, społeczności , ludzkości etc. Niezależnie od interpretacji jej decyzja stawia pod znakiem zapytania dotychczasowe jak i być może też przyszłe wybory braci.

Takie zupełne PLUSY:
1. Mimo, że uwielbiam Castiela, to jednak cieszy mnie jego nieobecność w tym odcinku głównie przez fakt, że produkcja nie podała nam dzięki temu znów Cashanki ! ( jea! ;D) Podobnie brak Crowleya ze złamanym serduszkiem wzdychającego po utracie Deana zaliczam pozytywnie.
2. Muzyka i w ogóle cała ścieżka dźwiękowa była naprawdę w tym odcinku osom.
3. Bardzo fajne zdjęcia
4.Świetny motyw rozmowy braci nad jeziorem.


PODSUMOWUJĄC:
Mimo pewnych niedociągnięć realizacyjnych ( zbyt proste przełożenie motywu bracia – siostry, nieco za mało akcji, główny wątek mógłby być odrobinę bardziej kreatywny i porywający etc.) oraz faktu, ze odcinek nie był zbytnio w klimacie SPN, uważam, że był to autentycznie mądry epizod. W rzeczywistości o wiele gorzej byłoby, gdyby bracia przeszli do porządku dziennego nad tym co się wydarzyło i dostalibyśmy zwyczajny, zabawny zapychacz, niemający nic wspólnego z wcześniejszym rozwojem akcji.


PS. Bardziej przeraża mnie wizja następnego odcinka. W sumie nie wiem czemu, bo lekka parodia Glee wydaje się w swych załozeniach epicko zabawna.

marian_85

W sumie to ciekawe ile było tych innych "frajerów", których Sam w ostatnim czasie wykorzystał (kolejnej retrospekcji z Lesterem nie zniosę, chociaż zabawny był z tym swoim nasieniem).

Ilość ludzi opętanych przez demony, lub zajętych przez anioły, a zadźganych przez braci bez wyrzutów sumienia jest niepoliczalna.
Od bardzo dawna nawet nie próbują jakoś tych biedaków ocalić, a scenarzyści wymyślili wygodne alibi, że demon "zajeżdża" opętanego na śmierć. Jest to jeszcze logiczne w przypadku osób, które podczas opętania zostały postrzelone, lub skręciły kark skacząc z budynków.... Ale co z tymi, których ciała demony szanowały jak np demonica Casey z mocno archiwalnego odcinka 3x04 "Sin City".
Czy w ich przypadku dochodzi np do zawału, albo do udaru od przedłużającej się obecności nieproszonego gościa? Jak szybko to się dzieje? Wystarczy tydzień, czy trzeba lat? Wiele rzeczy jest podanych łopatologicznie w SPN, a tu jest mnóstwo niedomówień. Szlachtowanie bez oporów ludzi, których być może udałoby się ocalić, nie dodaje splendoru wszystkim głównym bohaterom, bo i Cassa należy tu dołożyć. Nasi "good guys" od wielu lat stają się coraz bardziej mroczni, no ale taki jest trend w telewizji, że najlepiej sprzedają się antybohaterowie, a zwłaszcza psychopaci ;P

W piątym sezonie "Justified" pojawiła się patologiczna rodzinka Crowe'ów. Co rusz mordowali "przeciwników biznesowych", a nawet niewygodnych krewnych. A działo się to ku dobru rodziny, bo przekręty to był ich "family business"... Lojalność była tak dalece posunięta, że za grzechy najstarszego 40-letniego brata Dale'a - "opiekuna i głowy rodziny" miał iść do pierdla najmłodszy kilkunastoletni dzieciak.
Jak sobie ich oglądałam, to z tym rodzinnym zapętleniem od razu skojarzyli mi się z Winchesterami.... Oj też tam było dużo pitolenia o miłości, o tym "że jesteśmy braćmi", "że trzeba się trzymać razem" itd.
Więc wcale się nie dziwię, że Dean chce "uporządkować sprawy" i mieć w końcu trochę spokoju ducha.

ocenił(a) serial na 8
evo_33

O , dokładnie to o czym mówisz!
Jakkolwiek Cassa można jeszcze jakoś usprawiedliwiać, gdyż pochodził z nieco "innego" systemu wartości ( i jak widać aniołki nawet nie bardzo mają mu za złe fakt małej masakry jaką swego czasu zrobił w Niebie ), a teraz nabrał odrobiny refleksji w kwestii poszanowania życia, tak WInchesterowie właściwie podchodzą pod masowych morderców lub zbrodniarzy wojennych :) Nawet jak na antybohaterów są dośc specyficzni. Moze trochę dlatego, że nie tylko sami bracia dośc późno zaczeli poddawać krytyce to co właściwie robią , ale tez nawet widzowie dprzez długi czas nie widzieli ich egoistcznych pobudek w działaniach ( mimo, że jak zauważyłaś, było to dośc łopatologicznie w serialu podawane). Odnosze wręcz wrażenie, ze nawet Dexter miewał chwile głębszej autorefleksji niż bracia :) A przynajmniej dłuższej.
Co do rodziny, którą opisujesz - nie oglądałam Justfield, jednak jak najbardziej się zgadzam z taką wykładnią. To jest w ogóle motyw dośc często przewijający się w amerykańskiej TV, szczególnie w serialach kryminalnych - "Zrobiłem to, by chronić rodzinę", "Nie rozumiecie , on jest moim bratem" itd. SPN dobrze poddaje takie motywy w wątpliwość, przy czym nie mówi prosto, co jest słuszne, a co nie. Jakby nie patrzeć w pewnych momentach wszyscy myślimy egoistycznie, dlatego dobrze braci rozumiemy - bo i my nie jesteśmy chyba w stanie sobie wyobrazić rozdzielenia tego duetu , któy stworzył sobie swój własny mikroświat bez tórego nie jest w stanie funkcjonować.
Hipokryzja właśnie uwidacznia się, kiedy mamy analogiczną sytuację u bohaterów, którzy niekoniecznie są głównymi postaciami, a wręcz antagonistami. Bo my odbieramy to trochę podobnie jak sami bracia - WInchesterowie są w końcu "nasi" wiec tez usprawiedliwiamy ich poczynania. Dlatego min. uważam, ze ten odcinek był mądry - moze niekoniecznie rewelacyjnie zrealizowany i wybitny, ale miał szlachetne założenia i generował potrzebne motywy.
Prawdopdobnie "Karma is back", choćby w postaci Cole'a - więc bohaterowie będą musieli przewartościowac swoje postawy pod kątem przeszłości ( a przynajmniej w końcu powinni), i pomyśleć, że może skrzywdzili więcej osób niż byli w stanie uratowac.

PS. Wiesz demony niby częściowo wytłumaczyli , ale... jakby nie patrzec pojawiła się możliwość ich leczenia,a bracia mimo wszystko wybierają prostszą drogę ( no chyba, ze sprawa dotyczy bezpośrednio ich samych wtedy sytuacja zawsze jest inna).

marian_85

Z tym leczeniem demona to nie tak do końca jest tak...
Akcja z "czystą krwią" uczłowiecza demona - czyli skorumpowaną duszę, która opętała innego człowieka.
Co dzieje się oryginalnym mieszkańcem ciała, który jest zdominowany przez obcego ducha nieważne złego, czy dobrego?
Tego nie wiadomo, bo do tej pory został uleczony jedynie Demon!Dean, który nikogo nie opętał.
Nagranie z egzorcyzmów ojca Max Thompsona, pokazało jedynie uleczenie demona.
Nie wiadomo co stało się z opętanym Peterem Kentem, ojcem zjedzonych przez demona dzieci.
Co wtedy? Czy "dobrego ducha" można wypędzić za pomocą zwykłych egzorcyzmów do nieba i w ten sposób uratować ofiarę opętania?

ocenił(a) serial na 8
evo_33

No właśnie, to sa dobre pytania. Nie dostaliśmy na nie odpowiedzi, bo bracia sa zbyt leniwi aby w ten sposób nad tym pomysleć ( scenarzyści tym bardziej ;))
Ogólnie chodzi mi o to, wcześniej wyraziłam się dośc skrótowo, że jeśli jesteś "dobrym człowiekiem" i wiesz, że możesz uratować jakąś duszę, to raczej powinieneś do tego dążyć, mimo, że to cięższa metoda niż zadanie śmiertelnego ciosu anielskim ostrzykiem. Chodzi mi raczej bardziej o sposób myslenia, w którym nie idzie się na skróty.

Oczywiscie masz rację, że nie wiemy co się dzieje z tymi opętanymi ludźmi, ani też jak zareagowałaby "dobra dusza" na fakt, ze kogoś opętała. Może czas na list do twórców :D

marian_85

PS. Może bracia powinni założyć fabryczkę "True Blood" z dodatkiem "Saint" (w końcu Ericowi i Pam się udało) i w ten sposób rozwiązali by swoje problemy z wszelkiej maści potworami....
Nawet demony by się oddemoniły i z własnej woli poszły do bajeranckiego wyremontowanego Nieba ;) z trojaczkami w lateksie.

ocenił(a) serial na 8
evo_33

:D O nie, tylko nie to... :D Szczególnie, ze ostatni sezon TB dosłownie obejrzałam na podglądzie przewijając. Jeśli również w SPN daliby tak wymiotne, tęczowe zakończenie to chyba bym popsuła sobie biurko i ścianę uderzając w nie głową. ;)

Właśnie chodzi o to by było torchę trudno :)

Niebo w nowym designie, cudowne, takie z Ikei najlepiej ;*

Jakimi trojaczkamiw lateksie? chyba jestem nie w temacie.

marian_85

Damskie trojaczki w lateksie to podstawowe wyposażenie "porządnego męskiego nieba" wg Deana.... Przynajmniej tak było w "Ciemnej stronie księżyca", czyli dawno, dawno temu w odległej galaktyce....

Az tym "True Blood" to tak sobie szydzę.... Tam po ogródku Sookie na końcu powinien biegać jednorożec pierdzący tęczą.... Pasowałby jak ulał.

ocenił(a) serial na 8
evo_33

W ogóle muszę to powiedzieć - podziwam niesamowicie Twoje obeznanie w szczegółach i pamięć, serio.

Co do TB - jasne, wiem, wiem, po prostu niespodziewanie przypomniała mi się ta finalna abominacja .. Brrr.
Też zdziwił mnie brak jednorożca, jestem pewna, że czaił się gdzieś za krzakiem.
Wszystko zaś powinno sie odbywac na różowej chmurce waty cukrowej, byłaby szansa, że w ostatniej chwili bohaterowie skleją się w cukrowym kokonie i jednak zakończą zywot :}

Ah, aż sobie wyobraziłam, że tak kończy się SPN ... z Crowleyem podającym na stół kolorowe wypieki w kształcie serc, z Azazelem wdzięcznie dyskutującym z matką Sama i Deana, z Casem i Haneczką wychowującymi gromadkę małych aniołków ( które anielskimi mocami mordują małe szczeniaczki i kotki w tle przy akompaniamencie disneyowskich słowików ;)) i Bobbym tańczącym na stole kankana...
...........
Nieeeee... jestem w koszmarze!!!
http://media.tumblr.com/a79907a3fdcecb7bc33a0eb0d42e3f93/tumblr_inline_mpha7wRUo e1qz4rgp.gif

marian_85

Poczytaj sobie od wpisu Dannyego z 13.09.2013

"Co ja się tutaj dowiaduję? Planujecie zamach na Anabellę? Przecież jest taka słodka, bezbronna i niewinna. Wstydźcie się."
(Anabella, to kura - ulubienica Crowleya)

http://www.filmweb.pl/serial/Nie+z+tego+%C5%9Bwiata-2005-225833/discussion/Lu%C5 %BAne+rozmowy+wok%C3%B3%C5%82+Supernatural+%E2%80%93+czyli+o+wszystkim+i+o+niczy m.%C2%A0,2127670?page=16

Bobby nie takich cudów dokonuje jak kankan na stole ;P

Jest tego znacznie więcej, tylko jest porozsiewane po innych "Luźnych rozmowach" i "Anabellach"

ocenił(a) serial na 8
evo_33

Hi hi, wiem , widziałam wątek. jednakże jest różnica między "luźną, radosną twórczością" a autentyczną grozą prawdziwego, słodko - pierdzącego finału, któremu TB przetarło jak mniemam szlaki :(

marian_85

No tak wchodzisz do Nieba i słyszysz od Piotrka "TY TU URZĄDZISZ!"
- W końcu twórcy zafundowali każdemu "My Personal Heaven" ;P
dokładnie w "jakości" IKEA

ocenił(a) serial na 8
evo_33

Aaaa :D Padłam! Cudne!

ocenił(a) serial na 7
Dworsky0

Szczerze, uczucia mam dosyć mieszane. Znów odniesienie do relacji braci, jak w "Thinmanie". Nie przepadam za takim zabiegiem, ta cała braterska relacja, ich angstowanie i boczenie się na siebie jest moim zdaniem sztucznie napompowane i rozdęte do granic możliwości. Plis, ile można wałkować ich relację na wszystkie strony.
Niby było znów polowanie, ale historyjka sióstr była prosta i służyła tylko pokazaniu braci w innym świetle. No trudno. Lepsze takie polowanie niż żadne. Kate podjęła trudną i jedyną słuszną decyzję. Czy ma to przełożenie na relację braci? Chyba nie do końca, Kate nie mogła uleczyć siostry, a Sam mógł uleczyć brata i dlatego do końca nie porzucił nadziei. Jak wiemy, bracia ratują siebie za wszelką cenę - może w tym sezonie przestaną wreszcie umierać na zmianę i nie będą musieli podejmować tak dramatycznych decyzji. Może relacja sióstr też da im do myślenia i przestaną mieć taką obsesję na swoim punkcie.
Dobrze, że Sam i Dean w tym odcinku trochę rozmawiali, ale wciąż za mało. Dean nadal za dużo wszystko w sobie dusi. Dean wyraźnie nie jest w formie, nie pogodził się ze swoim zdemonieniem, nie jest gotowy na polowania, wyciągał broń nie w porę i nie myślał jasno. Jeśli jego Znamię się "obudzi" to może się zrobić nieciekawie. Szkoda, że Dean nie może się pozbyć tego poczucia winy, nie ma przecież powodu, żeby tak się czuć. Sam był opiekuńczy w tym odcinku, miła odmiana, ale starszemu bratu chyba to nie do końca pasuje.

Fajnie, że wróciła Kate. Dobrze, że pamiętają o dawnych postaciach. I super, że nie było wkurzającego Castiela, Hanny i cukierkowego Crowleya. Trochę jak w pierwszych sezonach, ale nie do końca, bo Winchesterowie są ponurzy, zgorzkniali i nawet to polowanie nie jest tak fajne jak kiedyś. Jeśli twórcy chcieli nam przekazać, że serial poszedł w inną stronę i nie ma już powrotu do tego co było, to... nie podoba mi się to. Winchesterowie, którym co chwilę świat wali się na głowy, którzy tracą tą fajną, przyjacielską więź i w zamian dostają jakiejś ponurej, wzajemnej obsesji i którzy w magiczny sposób stracili zdolność rozmawiania i rozumienia jeden drugiego... To już nie jest w połowie tak fajne jak było kiedyś. Plus beznadziejny wątek anielski i coraz gorszy demoniczny i robi się całkiem słabo.

Najbardziej podobała mi się scenka nad jeziorem, taka chwila luzu, którego im brakuje :) I zastanawia mnie mocno, w jaki sposób pozbędą się Znamienia. Chyba czas już na pojawienie się Kaina.

Ogólnie, nie było źle, ale szału ni ma. Obejrzę później jeszcze raz, może bardziej mi się spodoba ^^
I też niepokoi mnie kolejny odcinek - dopiero 11 listopada, tydzień przerwy przez wybory w USA!

ocenił(a) serial na 8
Aura_de_Montalais1

Hmmm… wydaje mi się, ze jednak w tym odcinku bracia nie boczyli się na siebie aż tak bardzo ( a przynajmniej nie tak jak np. w pierwszym sezonie, gdzie w sumie „kłócili się o lizaka”), raczej, o dziwo, próbowali porozumieć. Już nie wystarczały im odpowiedzi w stylu „ Daj spokój , men, wszystko gra, czuje się zajebiście”, tylko jednak próbowali drążyć temat. Aczkolwiek fakt, pogaduchy w Impalii to motyw mający dekadę i jak na razie do niczego sensownego w konsekwencji jeszcze nigdy nie doprowadził (choć i tak lubię).
Zgoda, Kate nie mogła uratować siostry, ale i my nie do końca wiemy na ile Dean jest uleczony i czy w ogóle.
Lecz tym bardziej okrutne było postępowanie braci, którzy pozwolili jej wierzyć w coś zgoła odwrotnego –powiedzieli Kate dokładnie to, co sami chcieliby usłyszeć w tej sytuacji.
Zresztą bracia na miejscu Kate do ostatniej chwili chcieliby sytuację „naprawić” i „znaleźć jakieś rozwiązanie” bo w końcu tak zawsze postępują. Gdyby chodziło o ich siostrę to prędzej by ją uwięzili nawet i na stulecia do momentu gdy nie znajdą jakiegoś lekarstwa, niż zabili.
Też mam nadzieję, że w końcu scenarzyści dadzą im trochę luzu – tak naprawdę zbawienne dla fabuły byłoby gdyby bohaterowie w końcu mogli ustawić od nowa kompas moralny i znaleźć własną ścieżkę i własne powody, dla których chcą robić to co robią .

> Przydałaby się jakaś terapia dla Łowców! ( że też twórcy na to jeszcze nie wpadli, to byłby cudowny zapychacz z motywem hunterskiego AA z pacjentami, którzy stracili nadzieję i sens swojej pracy, jednocześnie będących uzależnionym od … zabijania :*** DO WANT! Szczególnie, ze już dawno nie widzieliśmy innych Łowców )


Innymi słowy – zgadzam się, byłoby super gdyby wciąż bracia znajdywali trochę radości i wiary w tym czym się zajmują, nie tylko nihilistyczne zblazowanie na zasadzie „bo inaczej nie umiem”. Myślę, że byłoby super gdyby mieli możliwość przemyśleć wszystko raz jeszcze – tylko tu wypatruję możliwości powrotu do tego co było ( choć wiadomo, ze tak zupełnie to się nie da, w żaden, nawet magiczny sposób, chyba , ze Cas wymaże braciom pamięć).

ocenił(a) serial na 8
Aura_de_Montalais1

A kolejny odcinek mnie niepokoi chyba dlatego , że pomysł wydaje się mega fajny, tytuł ( Fan Fiction) obiecuje wiele, łącznie z kolejnym wątkiem opartym o burzenie czwartej ściany ( co ja akurat bardzo lubię, szczególnie w wykonaniu SPN), dodatkowo odcinek "rocznicowy". Właśnie to zwiększa niebotycznie kwestię moich oczekiwań ( i te całe 2 tygodnie przerwy), a może nie powinno.

ocenił(a) serial na 9
Dworsky0

Aż jestem zdziwiony tym co sam powiem bo zazwyczaj w wypadku filmów/seriali jestem raczej "mało krytyczny".

Ten odcinek to tragedia i koszmar. Już dawno nie przewijałem w żadnym serialu odcinka ani filmu. Tutaj miałem ochotę robić to w 75% czasu odcinka ( ale twardo obejrzałem przewijając może z 10 minut ). Beznadziejnie nudny wątek z tą nijaką dziewczyną. Rozmowy braci setny raz o tym samym - jak to na przemian nie są na coś gotowi po uprzednio przebytej traumie. Czasem słuchając tego mam ochotę rzucić cały serial w cholerę. W dodatku mam rażenie jakby to wszystko było posklejane z wątków, które już widzieliśmy.

Jestem typem osoby, która lubi wracać do najlepszych filmów/seriali wielokrotnie. ( Dextera oglądam aktualnie 3-ci raz, mimo słabego zakończenia ). Zaś co do SN to jestem już pewien, że nie mam do czego wracać ( chyba, że do pierwszych sezonów ale preferuję oglądanie całości ). .

Generalnie serial był naprawdę rewelacyjny w momencie kiedy bracia jeździli i łapali się różnych zleceń, pomiędzy nimi przeżuwali hamburgery ( no dobra, Dean bo sam preferuje zieleninę :P ), było sporo odpowiedniego humoru. Potem wkroczył jakiś dramat, "wielkie" wątki, które przez swoją wielkość mało mnie interesują i masa innych nieciekawych rzeczy ( jak te nudne rozmowy jak to jest źle ).

I to nie tak, że musi być masa akcji czy humoru. Po prostu od paru sezonów z mojej perspektywy serial coraz bardziej się stacza. Zaś w tym sezonie osiągnęło to już stopień kiedy na SN nawet szczególnie nie czekam i oglądam z przyzwyczajenia :/.

ocenił(a) serial na 9
Alt3ir

Kilknęłam tu, ale odpowiadam ogólnie: jest Dean, jest okejka :) Pewnie, że odgrzewane kluski, ale czego się spodziewać po 10 latach? Ja tam jestem wierna i się delektuję detalami - tu była fajna muza. No i nie było Cashanki, hura :D

ocenił(a) serial na 10
tapcia_filmweb

aż odpaliłem żeby sprawdzić i powiem coś w tym jest :'(

ocenił(a) serial na 8
tapcia_filmweb

Brak Cashanki zawsze na propsie!

ocenił(a) serial na 9
Dworsky0

W pierwszej chwili po obejrzeniu odcinak pomyślałam, że może być. Fajnie, że scenarzyści dali nam odpocząć od wątku anielskiego. Dobrze, że rozwiązują niedomknięte epizody, bo cały czas liczę na ponowne pojawienie się antychrysta. Lubię rozmowy braci w impali, choć nie po to oglądam SPN, żeby robić bohaterom głębokie analizy psychologiczne.

Przed napisaniem komentarza chciałam obejrzeć promo kolejnego odcinka i przez pomyłkę odpaliłam film dla odcinka 5x10, zamiast 10x05. Polecam. Łezka mi się zakręciła w oku, dostałam gęsiej skórki i krzyknęłam z przerażenia. Te 30 sekund było lepsze od dwóch ostatnich sezonów razem wziętych.

Jest źle Proszę Państwa. Bardzo źle. Mimo wszystko nie potrafię przestać oglądać SPN. To trochę uzależnieni a trochę tak jakby porzucić starego niedołężnego psa. Mam nadzieję, że po tym sezonie stacja uśpi Supernatural. Oszczędzi nam i bohaterom cierpienia.

ocenił(a) serial na 10
zagraj_w_to

aż odpaliłem żeby sprawdzić i powiem coś w tym jest :'(

ocenił(a) serial na 8
Dworsky0

Odcinek. Nawiązanie do braci podobne jak w ''Thinman'' z Ghostfacersami ale nie takie tragiczne.To po prostu zwyczajny zapychacz, który tam od czasu do czasu nudą zadął po bokach - mało akcji, za to dużo gadaniny. A gdy człowiek wynudzony zostaje, to czepia się szczegółów.
Ogólnie pisząc, szału nie było, ale ostatecznie może zostać. Widywałam gorsze. A tu jakiś pozytyw można znaleźć.

Dobrze, że przynajmniej na jeden odcinek można było odpocząć od Castiela/Haneczki i jakże nudnego wątku anielskiego <ziewnięcie>

Sięgnięto po postać, która pojawiła się wcześniej. Była kobietą i nie zginęła! Surprise .

Bracia, Impala, polowanie (jako takie ale było).

Widać, że Dean nadal wszystko w sobie trzyma. Ale braciszkowie rozmawiali otwarcie – na tyle ile w ogóle oni mogą. A to już dużo. Wczasy nad wodą i zielona, przenośna lodówka, pełna piwa. ''Brotherly bonding'' again. Jest nadzieja, że przestaną kiedyś angstować.

Kate i Tasha. Taka sobie historyjka, co miała nam pokazać ''podobieństwo'' do relacji braci.
Ach tak. Gdzieś już to widziałam...

No nic. Trzeba zakotwiczyć w porcie oczekujących na 11 listopad.

ocenił(a) serial na 10
Lexa17

no niby tak ale np na kolejny zapychacz czekam z niecierpliwoscia ten z okazji 200 odcinka :) widać od razu z promo, że bedzie pełen humoru a nie jakiś taki nijaki

ocenił(a) serial na 8
Dworsky0

Ja w ramach powtórki obejrzałam "French mistake" , bo wydawało mi się, ze coś podobnego się tu święci ( to ten epizod, w którym Sam i Dean wysłani są w ramach dywersji do innego wymiaru, gdzie jako Jensen i Jared grają w serialu Supernatural) i szczerze mówiąc cięzko będzie ten odcinek w jakikolwiek sposób przebić ( szczególnie motyw z tweetującym Mishą).

ocenił(a) serial na 7
marian_85

Nie, to raczej będzie coś trochę innego...

Zgodzę się z postem Thjorgard, brakuje ostatnio w serialu równoważenia wątków i napięcia. Postać Abaddon nie została do końca wykorzystana, choć w sumie wiadomo było od povczątku, że zginie, a istotniejsze było tu Znamię Kainowe. Mimo to uważam, że z wątku można było więcej wycisnąć - np. fajny był ten odcinek, gdy Sam dowiedział się że Ruda zabiera ludziom dusze. Brakowało ięcej takich historii, czegoś, co się działo w tle. Teraz też tego brakuje, no ale to dopiero początek i może intrygi się jeszcze zagęszcżą ^^

ocenił(a) serial na 8
Aura_de_Montalais1

Jasne, ze fabularnie zapewne będzie to coś innego. Chodziło mi raczej o kwestię burzenia czwartej ściany.

ocenił(a) serial na 10
marian_85

Kilka osób, które miało okazję zobaczyć już ten odcinek twierdzi, że jest naprawdę genialny. Nie wiem jak to jest z burzeniem czwartej ściany, bo nie mogli dużo o tym mówić, ale Wincest i Destiel są wspomniane. Poza tym pewnie będzie przedstawianie postaci nieco prześmiewczo, uwypuklając ich typowe zachowania i wady.

ocenił(a) serial na 8
deathmaster

W sumie to nie mogę się doczekać , stąd moje duże wymagania :D

Btw. mała dygresja od tematu - w międzyczasie, z racji oczekiwania na kolejny odcinek, obejrzałam sobie w końcu mockument Mishy o SPN :D
Ty zapewnie widziałaś, ale nie wiem czy ktoś to udostepniał tu na forum, więc rzucam linkiem:
https://www.youtube.com/watch?v=P3zpyAXE3L4

Cudowny, szczególnie tekst:
"Kiedy oglądasz show, ciężko powiedzieć czy to Jared Padalecki gra Sama Winchestera, czy też Sam Winchester gra Sama Winchestera"
Albo sceny wycięte z Jaredem na końcu:
" Cięzko być w innym kraju. To najtrudniejsza częśc tej pracy. Język jest inny, drzewa są inne... tablice rejestracyjne na samochodach są inne" ;D
No i end credits: Jared "Blue Steel" Padalceki LOL
Jensen słuchajacy klasyki, ćwiczący jogę, będący weganem i czytajacy poezję ( "o wiele więcej niż wam się wydaje , ze czyta") zmiażdżył system, podobnie jak płaszcze Mishy stosowane do różnych ujęć, czy też jego malutka przyczepa oraz fakt, ze producent nie powierzyłby mu nawet przesunięcia stołu :*

ocenił(a) serial na 10
marian_85

Mockument był naprawdę świetny. Z tego powodu liczę, że w 11 sezonie dadzą Mishy napisać jakiś scenariusz, choć bardzo w to wątpię. Ale pewnie coś znowu wyreżyseruje :)

ocenił(a) serial na 8
deathmaster

Odcinek napisany przez Mishę mógłby być naprawdę nieziemski ;D

Dworsky0

Jestem zawiedziony aktualnym poziomem serialu. Widzę jeden poważny problem. Brak umiejętności równoważenia wątków w odcinkach. Jest tak chyba od 8 sezonu.Same główne wątki nie są złe ale czemu jest tak sztywny podział, wątek na odcinek. Nie jest to tak, że bracia są zajęci jedną sprawą a pozostałe postacie jak nasz król piekieł, Castiel czy Hanka-Sranka stoją w miejscu jak kołki i nic nie robią czekając aż Winchsterowie skończą ubijać potwora odcinka. Kompletny brak budowania dalszych planów i postaci drugoplanowych. Wątki się nie mieszają rujnując tym, budowanie historii jako całości. Najbardziej mnie to bolało przy prowadzeniu postaci Abadon. Pojawiała się na chwile co kilka odcinków. Nie było czuć, że coś knuje. Coś tam pogadała ale jej czyny były tylko chwilowe nie miały prawie żadnego wpływu na dziejącą się w odcinkach akcje. Mogłaby wystąpić prawie w każdym odcinku robiąc chociaż małe rzeczy, wpływające na wybory bohaterów. Tyczy się to aktualnie wszystkich postaci drugoplanowych. Producenci mają dosyć szeroki wachlarz ciekawych postaci. Wykorzystują zbudowane przez kilka sezonów bohaterów tak jakby występowali na szkolnym apelu. Jeden mówi a reszta stoi czekając aż tamten skończy. Producenci powinni wymienić scenarzystów i to w podskokach!

użytkownik usunięty
Dworsky0

a ja mam pytanie dotyczące tekstu Deana z początku odcinka, gdy rozmawiają z lokalnym sheriffem:

-It's tough to say. What with ice caps, logging... bitcoins... Obama

Wszyscy boki zrywają, a mi jakoś umyka sens tej wypowiedzi. Ktoś wyjaśni?

Amerykanie ostatnio winą za wszystkie nieszczęścia naturalnie i nienaturalne obarczają Obamę.

Supernatural viki:

The reference to Obama relates to the tendency of many people to blame president Obama for anything that goes wrong - from bad weather to werewolf attacks apparently.

Odniesienie do Obamy odnosi się do skłonności wielu ludzi do obwiniania prezydenta Obamy o wszystko, co jest nie tak - od złej pogody do ataków wilkołaka.

użytkownik usunięty
evo_33

faktycznie ;) dzieki

Dworsky0

Jest już odcinek z napisami ?

Dworsky0

nie byl to zly odcinek :) fajnie ze bracia probuja szczerze pogadac tylko cos niezrecznie im to idzie

mania19

Mi się podobało to w odcinku, że był normalny - jakaś sprawa, rozwiązanie i spoczko :)

Dworsky0

4 jeszcze nie obejrzałem, ale już dawno pogrzebałem serial. Twórcy się wypalili. Jeszcze przed spoilami obstawiałem wątek Demon Deana na krótki, max 6 odcinków, tu zrobili 3. Wątek niebios straszny i nudny. Czemu mnie nie dziwi że są zbuntowane anioły? No przecież Crowley musi kogoś mordować dla jego łaski by Cass sobie pożył dłużej. Cass stał się wiecznie markotnym dzieckiem z miną jakby miał ciągłą biegunkę. Jak przypominam sobie jak postać weszła do serialu i przeszła drogę z poważnego anioła do takiego ludzkiego to aż żal człowieka bierze. Crowley ma kłopoty w piekle. No rzeczywiście, genialny pomysł. A Sam był skur.... bo zmusił gościa do zawarcia paktu. NO FUc.... way. Jakby bracia nic a nic nie mieli na sumieniu, gdy Dean niby ,,zmarł" w 3 sezonie za sprawą Trickstera to Sam na pewno robił gorsze rzeczy. Oczywiście zaraz mnie ktoś pojedzie że serial jest genialny nadal, ale niestety 3-4 dobre odcinki na sezon nie sprawiają że cały sezon jest dobry. Przede wszystkim brakuje mi postaci z jajem. Został tylko Crowley, ale on też się kiedyś wypali. No w końcu ile można oglądać 1 bohatera bez obstawy? Na to chwilę może wrócić Kain, może pojawić się Śmierć. Matka Crowleya to powtórka z Abaddona jak nic. 10 sezon powinien być ostatnim. Dopięcie spraw w piekle i w niebie, odnalezienie Boga i odpowiedzi, pojednanie pomiędzy Lucyferem i Michałem ( chciałbym zobaczyć taką wersję, w sumie serial opiera się na braterskich relacjach) Cass dokonujący wyboru czy zostaje aniołem czy człowiekiem i prowadzi wtedy życie z Hanną, a Sam i Dean w nagrodę trafiają do nieba, gdzie spotykają swoich rodziców i przyjaciół, na koniec Chuck czy był bogiem czy nie pisze taka była historia Winchesterów. Było boleśnie, było strasznie, ale było też dobrze. Ostatecznie siła braterstwa zwyciężyła. KONIEC.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones