Nie z tego świata (2005-2020)
Nie z tego świata: Sezon 10 Nie z tego świata sezon 10, odcinek 3
odcinek Nie z tego świata (2005-2020)

Soul Survivor

43m
8,1 1 301
ocen
8,1 10 1 1301
Nie z tego świata
powrót do forum s10e3

s10e03

ocenił(a) serial na 10

no szlag mnie zaraz trafi... jak mogli tak po prostu wyleczyć Deana i co nikt nie musiał się poświęcić serio? nie pamiętam już jak było z Crowleyem ale chyba Sam miał umrzeć tak? teraz wyleczył Deana w taki sam sposób i 0 reakcji?? no litości !!! odcinek na " - " Cass ma na powrót łaskę, Hannah nudna jak zawsze, nawet Crowley staje się jakoś ludzki, tęskni za bromance z Deanem, pomaga Castielowi - no przecież to król piekła. Kolejny nowy wątek robi mi nadzieję, że żółtooki jednak nie zabił ich matki tylko ta laska, którą widzieliśmy na koniec, chyba że to była łowczyni bo w sumie kołki mieli kolesie na suficie...

ocenił(a) serial na 9
Dworsky0

Sama nie zabijały egzorcyzmy nad Crowleyem, a czar związany z próbami, które miały zamknąć wrota piekieł. Więc tutaj nie ma żadnego problemu można kogoś odemonić bez narażania własnego zdrowia.

Ale odcinek faktycznie słaby. Zmarnowali potencjał tematu Deanmona. Całość nudna, bez tempa i energii. I te wkurzające retrospekcje...
Dwa plusy: Gość, który chciał zastąpić Deana i zostać nowym skrzydłowym Crowleya ("lubię panie i klasyczny rok" hahaha) i sceny na korytarzu w bunkrze jak ze lśnienia.

Wyluzowana ruda z końcówki to raczej demon., kołki kołkami, ale żeby kogoś tak do sufitu przybić potrzebna jest telekineza.

Zauważyliście, że przez większość odcina była kompletna cisza w tle? Zero muzyki :(

użytkownik usunięty
zagraj_w_to

prawda jest taka, że serial się wypala i zamiast z klasą odejść, to oni niszczą go. Lepiej jak serial ma mniej sezonów ale lepszych niż 20 a z tego ponad połowa gorszych. W obecnym sezonie jest to widoczne, wątek deana, który miał być nadzieja na odbudowanie serialu i powiewem świeżości umarł. Fabuła aniołów dno, a wątek demonów ile można w kółko wałkować, To co dobre niech się nigdy nie kończy ale jak ma się psuć to nie ale PRAWDĄ JEST TAKA, że stacje TV MAJĄ gdzieś seriale, jak politycy ludzi, tylko kasa się liczy. Póki serial daje kasę jest, niema kasy to usuwamy.

ocenił(a) serial na 9

Powinni skończyć na 5/6 sezonie, byłoby idealnie. Wyleczenie Deana mnie załamało, bo wreszcie była jakaś poważna szansa na to, że coś w SPN znów ruszy (odc 10x02 jeden z lepszych w ciągu ostatnich 3-4 lat), a tu po 2 odcinkach powrót na stare tory. To samo było z Casem w 9 sezonie, miał być człowiekiem no i był... 5 odcinków...

ocenił(a) serial na 10
zagraj_w_to

Gdy Dean rozbijał drzwi młotkiem, czekałem tylko na tekst z jego ust w stylu "Here's Johnny !" :D. Jeżeli chodzi o motyw z rudą na końcu, nie mam pojęcia kto to może być, trzeba troszkę poczekać. Ogółem odcinek dupy nie urywa, wiadomo, że nie powróci stary klimat, nie liczcie na to, i nie bądźcie zbytnio wybredni. Czy to Lost, czy to Dexter, czy też Prison Break - każdy z tych seriali w ostatnich sezonach był coraz gorszy, myślę, że prawdziwy fan nie będzie wybrzydzał.

ocenił(a) serial na 8
Dworsky0

Odcinek ogólnie bardzo nierówny - świetne, pojedyncze motywy poprzeplatane z wielką nudą, a momentami spora konsternacją i niekompetencją.

PLUSY
1. Załozenie odcinka było bardzo ciekawe - w końcu wszystko rozgrywało się o kwestię emocji i tego jak afektują nasze życie , jak wpływają na jasnosć oglądu i decyzje jakie podejmujemy. W sumie bohaterowie nieco się pootwierali przed nami - widzami. W moim odczuciu bardzo na plus.
2. Podobał mi się cały wywód Deana w stosunku do Sama. Deanmon to w gruncie rzeczy była ciemna strona Deana podkręcona do maksimum, więc i spora część tego co powiedział to zapewne w jakimś stopniu jego prawdziwe odczucia. Tym samym daje to możliwośc spojrzeć na postać z nieco innej perspektywy ( np. fakt obwiniania brata o śmierć matki - w sumie bardzo ludzkie uczucie, które w innej sytuacji, głęboko skrywane, zapewne nigdy nie zostałoby nam wyjawione, a jakby nie patrzeć, jednak definiuje mocno relację braci)
3. Gość , który chciał stać się zastępcą Deana :D
4. Ostatnia scena z tą tajemniczą kobietą - bardzo fajny, czysto horrorowy zabieg
5. Scena otwarcia również ładna, klimatyczna
5. No i oczywiście - bezbłędne motywy ze Lśnienia :D

MINUSY
1. Uzdrowienie Deana - zdecydowanie za szybko, szczególnie po tym co naobiecywał Deanmon pod koniec poprzedniego epizodu. Nie łudziłam się w prawdzie, że będzie to trwało pół sezonu, ale spokojnie mogli przeciągnąć ten motyw uzdrawiania przynajmniej do następnego odcinka co nadałoby mu więcej dramatyzmu ( z drugiej strony nie wiem, czy przeżyłabym jeszcze kilka odcinków oglądania Casa i Hanki w podróży)
2. Serio? Przez trzy odcinki męczyliśmy się z podróżą Casa i Haneczki tylko po to, by ten dosłownie wpadł do chłopaków "na chwilę" i wyszedł, bo laska czeka w samochodzie? A Sam męczył mu dupę i ciągnął chorego przez pół kraju, tylko po to by na sekundę zatrudnić go w roli opiekunki? WTF, chłopaki, nie no, zajebista przyjaźń, nie mam pytań.
3. Wyleczony Cas - uzdrowienie Deana, uzdrowienie Casa....no way! Aż dziwne, ze Bóg w tym odcinku jednak nie powrócił , bo takie cuda się wydarzyły ( no chyba, ze Bóg jest kobietą - tą z ostatniej sceny - ilość cudów wyczerpana na najbliższe 100 sezonów;))
4. Cały wątek Hanki i Casa to jeden wielki porzyg mdłości, głównie przez to, ze dawno nie było tak nijakiej i irytującej jednocześnie bohaterki i aktorki chyba w żadnym serialu

NIEKOMPETENCJE
1. Ciasto w pokoju Deana - skoro Deana nie było kilka dobrych miesięcy, to jak to możliwe, ze ciasto, które Sam znajduje w jego pokoju, wygląda jak nowe?! Bardziej powinno wyglądać tak:
http://x0.cdn02.imgwykop.pl/c0834752/01tkWjT_756yctVY4DEICv1iPsLxgtd5an2QUC9S,wa t600.jpg?author=marcobolo&auth=bb0eeff8056f7600dfb080e8f43bc90d
Chyba, ze oni w USA wszystko faszerują chemią rodem z McDonalda, gdzie frytki i po 10 latach zachowują pierwsza świeżość, czy też to moc sprawcza bunkru?
2. Hanka ma wyrzuty wobec Sama, który kazał wyruszyć Casowi w tak długą drogę, podczas gdy ten niemal umiera, przy czym sama przecież wyciągnęła go na o wiele trudniejszą misję!

KONSTERNACJA
1. Podteksty romantyczne na linii Hanki i Casa - ej serio, co to ma być? Między bohaterami i aktorami jest tyle chemii co wody na Marsie. Każdy z resztą byłby lepszy od Hanki. Nawet gdyby Cas miał namiętny romans z przydrożnym znakiem drogowym byłoby to znacznie bardziej porywające.
2. Crowley - przyznam, ze podobnie jak niektórzy myślałam, ze Crowley chciał jednak wykiwac w jakiś sposób Sama, dlatego oddał mu Deana i zabrał Ostrze, a tu nie. Okazuje się, ze Dean to jednak absolutna tró loff, szczególnie w swej ludzkiej postaci, więc i Crowley staje się coraz bardziej ludzki, a moze nawet więcej niż ludzki, bo dobroć, empatia i bezinteresowaność nagle przepełnia go bardziej niż Sama, Deana i Castiela razem wziętych. Mógłby z tego płynąć ciekawy morał, że świat jest tak zepsuty i zły, że jakoby nawet i piekło jest lepsze od nieba i ludzkości. Tylko, ze nie. Nie w takiej formie przynajmniej.

ocenił(a) serial na 10
marian_85

"3. Wyleczony Cas - uzdrowienie Deana, uzdrowienie Casa....no way!"
Ej, mnie się to podobało :D Znaczy ogólnie uważam, że Deana wyleczyli o wiele za łatwo, ale podoba mi się, że Cas i Dean są dla siebie lustrzanymi odbiciami. Nowa łaska w końcu zacznie słabnąć, więc Znamię też się jeszcze obudzi. Jestem ciekawa, jak teraz sobie obaj z tym poradzą, gdy wiedzą, czym to wszystko grozi.

Co do Crowleya, myślę że specjalnie póki co się nie wychyla. Czeka aż Dean znowu zacznie umierać z powodu braku zabijania, a przecież to on ma Ostrze. Teraz jednak będzie ostrożniejszy i od razu podporządkuje sobie Deana.
No ale to nie zmienia faktu, że biedny Crowley się zabujał w Deanie jak Hanna w Castielu :P Ta sytuacja robi się coraz bardziej absurdalna, to już nawet nie jest podtekst :P

ocenił(a) serial na 8
deathmaster

A mi się wydaje, że tych analogii między Deanem i Casem jest zdecydowanie zbyt dużo i są troszkę łopatologiczne ( choćby samo rozpoczęcie seozonu, które obaj zaczęli bez bielizny). Dlatego jednoczesne ucinanie obu wątków ciągnących się przez ostatnie 3 odcinki trochę popsuło dynamikę, na zasadzie - ok, kończmy to szybko panowie i przejdźmy do standardowych motywów. Mogli ten wątek po prostu nieco rozbić w czasie. A tak to pierwsze 3 epizody wyglądają nioczym osobna etiuda we wnętrzu seoznu. Aczkolwiek to oczywiście tylko moje zdanie :)
Jeśli chodzi o Crowleya - mam nadzieję, że jeszcze pokaże pazurki. Bo jednak cyniczny, podstępny Król Piekieł, który mimo wszystko, chcąc nie chcąc, spełnił całkiem sporo dobrych uczynków ( w myśl cytatu z Mistrza i Małgorzaty "Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro") był świetną przeciwwagą dla bohaterów, którzy w imię czasem bardzo chwalebnych wartości, często zachowywali się jak zwyczajne gnojki :) Więc niech Crowley i sobie robi dobre uczynki, ale nie musi się z tym tak otwarcie obnosić, bo to zupełnie do niego nie pasuje.

Nom, zgodzę się, "daydreaming" Crowleya był wręcz przesadzony, szczególnie, że przypominał sobie nagiego Deana leżącego w jego łóżku.. ekh..ekh..@_@

ocenił(a) serial na 10
marian_85

Crowley coś mi się widzi w tym sezonie albo zginie albo go całkowicie oddemonią. Osobiście wolałabym śmierć, bo nie chcę żeby go wybielali jak Meg w ostatnich chwilach życia.

"Nom, zgodzę się, "daydreaming" Crowleya był wręcz przesadzony, szczególnie, że przypominał sobie nagiego Deana leżącego w jego łóżku.. ekh..ekh..@_@"
Nadal nie jestem pewna, co to dokładnie miało oznaczać. Czy Crowley wspominał zdradę Deana, przespanie się w jego łóżku czy nagi tors :D

ocenił(a) serial na 8
deathmaster

Obawiam się, ze wszystko jednocześnie ;D

ocenił(a) serial na 10
marian_85

"Podteksty romantyczne na linii Hanki i Casa - ej serio, co to ma być? Między bohaterami i aktorami jest tyle chemii co wody na Marsie. "

Naukowcy uwazają ze na Marsie pod powierzchnią są całe pokłady wody...;)

ocenił(a) serial na 8
czaro2435

Bardzo głęboko pod powierzchnią i potrzeba przebycia wielu lat świetlnych by je odkryć , co może nie nastąpić za naszego życia ;D Ponad to - wciąż nie ma na to wystarczających dowodów. Dokładnie tak samo jak w tym przypadku :D

ocenił(a) serial na 10
marian_85

Odleglosc od Ziemii do Marsa w zaleznosci od połozenia planet wzgledem siebie to 56-401 milionów km

a 1 rok swietlny to około 9,5 BILIONA km...


upierdliwy jestem co nie;) hehe

ocenił(a) serial na 8
czaro2435

Tylko sie zastanawiam co próbujesz udowodnić punktując na szybko napisaną metaforkę. Chyba wszyscy załąpali o co chodzi i mniej więcej taki był cel.

Dworsky0

Odcinek d.. nie urwał. Trochę się dłużej wypowiem na temat odcinka i sezonu względem całokształtu.

1. Męczy mnie ciągłe opieranie serialu o relację braci. Co sezon wprowadzany jest wątek tego, że sobie czegoś nie dopowiedzieli lub zrobili, lub ogólnie ciągle przydarza im się coś nadboskiego. Jak wszyscy sieraczej zgodza punkt kulminacyjny relacji braci powinien mieć miejsce i zakończyć się w sezonie piątym.

2. Wyleczenie Deana za szybko i bez jakichś skutków ubocznych. Miałem nadzieję, że jakaś demoniczna cząstka jednak w nim zostanie, albo że będzie udawał dawnego Deana.
3. Motyw Hannah i Castiela mi nie przeszkadza. Castiel raczej nic nie czuje do niej. a ona po prostu coś odwali mysląc,że dla miłości warto (np. uwolnienie Metatrona).
4. Od piątego sezonu scenarzyści nie mają pomysłu co zrobić z serialem dodatkowo wybijając lub usuwając z ekranu najlepsze postacie. Np. Bobby Ellen i Jo (naprawdę myślałem, że chociaż ją zostawią dla Deana i byłaby to świetna para). Ostatnio nawet śmierć się nie pojawia. Natomiast mamy Dick'a - sztuczny uśmiech Leviatana, który z Leviatanem ma mało wspólnego. Niewykorzystany motyw Ewy i czyśćca. Oraz karzeł Metatron, który tylko irytował.
Aaa i przepraszam bardzo serial zniszczyli, gdy okazało się,że Bóg ma wszystkich w dupie i nic sobie nie robi i zmniejszając jego rolę w ten sposób,że można być bogiem tylko trzeba mieć odpowiedni poziom mocy anielskiej (Castiel 6. sezon).

5. Crowley. Męczy mnie przedłuzanie/niezdecydowanie wątku Crowleya - banawet demony mają tego dość. Biurokrata, żartowniś, nostalgic. I to naprawdę ma być król piekła. Brakuje mi czasów Azazela i Alistaira. byli o wiele bardziej potęzni istraszni niż teraźniejszy król piekła. Już Abbadon dał mi nadzieje na lepszy sezon... a tak uśmiercili ją.Niech się Crowley zdecyduje kim jest i po co jest.

6. Nowa postać. Nie wiem kto to, szczerze mało mnie wzruszyła zważywszy, że każdy demon potrafi telekinezę. Osobiście się wkurzyłem, że zamiast rozwinąc wątki postaci od dziewiątego sezonu, znów po trzecim odcinku wprowadzją kogoś nowego, który i tak nic pewnie nie wniesie i zrobią 11 sezon. To nie CSI tylko supernatural.

To wszystk,sorry za rozpisanie.

DarkAnghelus

Też tęsknię, za tymi groźnymi, mocarnymi demonami. Crowley odkąd zabrał się za "prowadzenie Piekła" owo Piekło zdegradował do koszmaru Franca Kafki (sceny kolejkowe) pomieszanego z Rumburakiem z "Arabelli" (sceny tronowe). Niestety im mniej wiadomo o Piekle i o Niebie tym lepiej. Przynajmniej można sobie pofantazjować. W "Supernatural" strasznie się z biegiem czasu spauperyzowały. Migawka z Deanem w "zielonej, łańcuchowej nadprzestrzeni" kończąca sezon 3 była bajerancka w stosunku do "sali pałacowej" Crowleya. Ostatnie podrygi "nieziemskiej mocy i tajemnicy" zostały uśmiercone wraz z Naomi, której machinacje i plany dotąd pozostają zagadką. Dalej nie wiadomo po co prowadziła swoją policyjno-wywiadowczą działalność i czy przed kimś odpowiadała. Karzeł Mietek, który wyglądał na tajnego współpracownika "Samego Boga", okazał się niedopieszczonym kujonkiem z zapędami nawet nie na Hitlerka, a "boskiego" celebrytę. Co prawda zwiastuny tego, że Anioły to kupa gnojków bez planu, były widoczne od samego zarania ich obecności w serii. Już na początku potężny Rafael żalił się, że chce Apokalipsy, bo ma dość, więc najlepiej wszystkim "pierdyknąć"! To się nazywa dalekosiężny i skomplikowany plan. I tak im wszystkim zostało, czego najlepszym przykładem jest "oryginalna" Hannah, a przed nią nie grzeszący rozumem Bartłomiej (Kurde, własnymi "rencami" musiał się z Casem pojedynkować, strateg jeden). Marian 85 w innym wątku słusznie zauważyła, że ludziom przyszło funkcjonować w bezbożnym uniwersum, gdzie Bóg dawno opuścił budynek, a śmierć nie niesie ukojenia, ani niebiańskiej nagrody z 2 dziweic i 70 ździr, tylko jakiś matrix, lub piekło z którego wyciągnie cię byle "taksówkarz", a ci na dole i na górze oraz Lewiatany w czyśćcu, to zgraja "korporacyjnych" bubków.

Cass kiedyś wspominał, że to ciągłe wskrzeszanie jest karą, a nie nagrodą, bo za każdym razem jest coraz gorzej. Nie wiem czy pod tę kategorię nie należałoby też podciągnąć nieustającego "uzdrawiania" i wtłaczania, we wcześniejsze foremki. Po wielu perturbacjach bracia wylądowali poniekąd w punkcie wyjścia. Dean jest znowu "opiekuńczym starszym bratem", a Sam to ten "grzeczny kujon"...Różnica jednak jest, bo Sam musi się pójść napić w ramach "relaksu" po ciężkim półroczu. Coś się jednak zmienia w tym rozciągniętym na raty "Dniu Świstaka".

ocenił(a) serial na 8
evo_33

:)
Machinacje Naomi zostały wprowadzone chyba po to, by postać Casa znajdowała się jak najdalej od głównego plotu, a także, abyśmy my, na sam koniec, mogli przekonać się, że nawet po praniu mózgu Cas nie jest w stanie zabić Deana ( co później mamy jeszcze raz powtórzone w scenie, gdzie teoretycznie Castiel przekłada ludzkość ponad interes aniołów, ale nie oszukujmy się – to nie przypadkowy człowiek został ponad te anioły przedłożony).
Jakby nie patrzeć Casa umieszczano już w tak wielu miejscach poza głównym rozwojem akcji i w tak wielu stanach ( jednostkowe misje, spisek z Crowleyem, amnezja, psychiatryk, szaleństwo, Czyściec, wypędzenie przez Deana z powodu Gadriela, podróż z Hanną etc. ), że w następnej kolejności spodziewać możemy sie wprowadzenia UFO tylko dlatego, by mogło go uprowadzić na pół sezonu.

PS. E tam, moim zdaniem sporo się zmieniło, bracia zdążyli już chyba złamac wszystkie zasady jakie początkowo im przyświecały na czele z mizianiem się półsłówkami z Królem Piekieł ( są zdolni do coraz większych kompromisów i coraz bardziej cyniczni i peni hipokryzji).
Biedny Bobby przewraca się w grobie, zaś jego dusza rozrywa się zapewne w agonii na kawałki. Na jego miejscu z nerwów bym zmartwychwstała.

ocenił(a) serial na 8
Dworsky0

Całkiem ekscytujący odcinek, ale jestem głęboko rozczarowana brakiem fazy przejściowej między Deamonem, a Deanczłowiekiem. Tak przy okazji, scenarzyści chyba zapomnieli jak się leczy demona, bo zabrakło dotyku, który leczy, znaczy tego przyłożenia dłoni do ust.

Plus, ktoś tu się chyba naczytał tumblrowych teorii o demonach, które mają w sobie już tyle poświęconej ludzkiej krwi, że mogą wyleźć z pentagramu.

PS. A teraz wyobraźcie sobie tego biednego Cole'a, gdy po tej traumatycznej walce i długich tygodniach wertowania demonologicznych książek okaże się, że woda święcona i pentagramy na Deana nie działają XD

ocenił(a) serial na 9
Phea

Serio sie cieszylem na 10 sezon...a tu, im dalej tym gorzej ;/
- Hanke Crowley mógł by zabić wtedy, po cholere ona jest, to ja nie wiem. (ciekawe czy aktorce fani piszą że jest do bani ;p )
- Crowley się zrobil mdły..
- A co do Deana to mi sie zdaje ze on jednak nie został do konca wyleczony..
- No i ta na koncu typiarka..moze to Lucyfer ?

ocenił(a) serial na 8
Don_Jaras

Crowley nie miał powodu, by zabić Hannę. Z jakiegoś powodu chciał, by Castiel pomógł Samowi oddemonić Deana - zabijając mu koleżankę tylko by się Casowi naraził i tyle.

ocenił(a) serial na 9
Phea

No i co z tego, skoro Cass i tak poszedł by pomagać Samowi .. A potem by się jakoś rozwiązało sprawę z Crowleyem

ocenił(a) serial na 8
Don_Jaras

Ta, pomógłby i najprawdopodobniej zginął. Sam nie wiedział w jak złym stanie jest Castiel. Po tym, jak go poturbowała anielica, to już praktycznie konał. Gdyby Crowley nie załatwił mu łaski, wykitowałby przed końcem odcinka.

ocenił(a) serial na 9
Dworsky0


1.Postać Deana-demona była jedną z najlepiej zagranych ról w serialu. Takiego Demona naprawdę można było się bać. Prawdziwa maszyna do zabijania, zero skrupułów. Dlatego idiotycznie Dean został wyleczony już na początku sezonu.

2. Wiem, ze to serial o braciach, ale jest zdecydowanie za mało Casa..

3. Cas i Meg - tam była chemia. Cas i Hanna.. bez komentarza.

4. Crowley.. miękka klucha się z niego zrobiła. Król Piekieł powinien robić wrażenie, a tak nie jest. Zabijanie demonów nie zrobiło na mnie wrażenia. Przydałby się nowy czarny charakter, ktoś pokroju Lucyfera! I tu..

5. Tajemnicza ruda(znowu ruda!) kobieta. Hmm.. pewnie jakiś demon, bo nic innego to nie może być.

6. Oby tylko Cas odzyskał łaskę bez ponownego wprowadzania do gry Metatrona..

7. Marzy mi się by w SPN pojawił się tak oficjalnie BÓG :)

Podsumowanie: Odcinek dobrze zrobiony. Uleczenie Deana to bardzo kiepski pomysł..

ocenił(a) serial na 10
Dworsky0

Ja nie wiem jak wy wszyscy oglądacie ten serial. Zawsze tak było że wątek który kończył jeden sezon był rozwiązywany w pierwszych odcinkach kolejnego sezonu po to żeby przejść do wątku kolejnego, właściwego dla nowego sezonu to chyba jasne. Dla tego serial jest podzielony na sezony a nie mamy odcinka 1568 jak w klanie.
Proponuje wstrzymać się z oceną owego ozdrowienia Deana bo to jeszcze nic pewnego i nie sądźcie dnia przed zachodem słońca.
Serial jest zajebisty i każdy sezon jest inny w tym tkwi jego piękno, a jak komuś się nudzi niech sobie modę na sukces ogląda i przestanie marudzić.
Tyle w temacie.

ocenił(a) serial na 9
romangraff

Niby racja, było tak, ale tym razem Dean demon miał w sobie mega potencjał i na jego bazie mogli pociągnąć cały sezon. On mógł był głównym czarnym charakterem. Być może coś fajnego zaplanowali, ale ten odcinek, dla mnie, był najgorszy i najnudniejszy ze wszystkich jakie do tej pory powstały. Jedyny plus za motyw z lśnienia.

ocenił(a) serial na 10
Asmodea

No wlasnie, ja np miałem takie wyobrazenie typu ze przez połowe sezonu Dean by był luzakiem jak facet na imprezie, ktory ma wszystko gdzies, a z czasem sie zaczyna jeszcze bardziej demonizowac do tego stopnia ze w drugiej polowie sezonu jest juz meega mroczny, ostry i przy tym staje sie tak potezny ze nikt ani w piekle ani w niebie nie ma z nim szans w bezposredniej walce... Obwołuje się A New King of Hell, Crowley przylatuje do Sama i Casa o pomoc bo mu się Dean "wymknął z pod kontroli", a Dean jako new king of hell mowi The Hell is mine. Now, I want Haven... i losy wszystkich bohaterów łączą się w tym momencie ze sobą, Sam, Cass i Crowley muszą połaczyc sily zeby zatrzymac Deana ktory jest juz w tym momencie bezwzględną i mroczną maszyną do zabijania. A kiedy wydaje się, ze już nic go nie zatrzyma i ze jest juz pewny ze wygrał, a "kazdy widz sam nie wierzy w to co widzi", nagle okazuje się, ze trojka starych bohaterow uknuła iscie Crowley'owski podstęp i zwabiła Deana w pułapkę, a następnie Sam go ulecza i wszyscy zyją długo i szczesliwie;)

hmm kurde, wyszła nawet ciekawa fabuła na cały sezon, chyba zostane rezyserem:) hehe

ocenił(a) serial na 9
czaro2435

Zgłoś się :P Bardzo ciekawy pomysł! Ja bardziej sobie tylko wyobrażałam, że Sam połączy się z tym chłopakiem, któremu Dean zabił ojca i razem będą go ścigać. Ale twoja propozycja lepsza :)

ocenił(a) serial na 10
Asmodea

hehe dzieki;)

ocenił(a) serial na 10
romangraff

Fakt, że uleczenie było dziecinnie proste i nie wyglądało jak leczenie Crowleya oraz to, że ekipa zapewnia, że między braćmi wszystko w będzie w porządku na bank wskazuje na to, że jeszcze coś gorszego się wydarzy, najpewniej w okolicach dziewiątego odcinka. Tak jest zawsze, tak było z Samem bez duszy, który zaczął po jej odzyskaniu popadać w obłęd i tak samo było z Gadrielem, który zwiał w samowym wdzianku. Wszystko pięknie ładnie, a potem wszystko się wali. Dean może i wydaje się być wyleczony, ale na pewno mu do tego daleko i to nie dlatego, że nadal ma Znamię.

deathmaster

wgl sorry ze tak zbaczam z tematu, ale są już napisy ? czy tak sobie ogladacie bo umiecie ang? :P

ocenił(a) serial na 10
Rudzia95

Na Hataku chyba jeszcze napisów nie ma, ale może gdzieś indziej są. Niestety jako że ich nie potrzebuję, nie bardzo wiem gdzie można by ich szukać :P

ocenił(a) serial na 10
deathmaster

Hej, sorki ze nie na temat, Ty nie jestes czasem z Płocka...?

ocenił(a) serial na 10
czaro2435

Nope, ze stolycy jestem :)

ocenił(a) serial na 10
deathmaster

O to tez blisko, kto by pomyslal, swiat jest mały...
Chociaz tak naprawdę to Cię pomyliłem z moją starą kolezanką z ktorą nie mam juz kontaktu, była fanką supernatural, wiec dobrze wiedziała o co biega w serialu, a jak napisałas ze nie potrzebujesz napisów zeby oglądac nowe odcinki to tak własnie skojarzyłem, ze ona przeciez tez biegle znała angielski i tak sobie pomyslałem, ze byłyby niezle jaja jak bysmy gadali tu na forum i nagle okazało by się ze my się znamy... Akurat ta kolezanka była własnie z Płocka. Tylko ze jak juz wysłałem do Ciebie ta wiadomosc z pytaniem skąd jestes to przypomniało mi się ze kiedys prowadzilismy zawzięte dyskusje na forum Teen Wolf a ta kolezanka nie bardzo lubiła ten serial wiec watpie zeby sie udzielała na jego forum, wiec skojarzyłem ze jednak sie pomyliłem;/

ocenił(a) serial na 10
Dworsky0

ja sie ciesze ze jest znow czlowiekiem ;]

ocenił(a) serial na 9
Dworsky0

ZA JAKIE GRZECHY WYLECZYLI DEAN'A JUŻ W TRZECIM ODCINKU. Po co, dlaczego. Dlaczego SPN konsekwentnie strzela sobie w stopy, kolana, wszystko, decydując się na tak złe rozwiązania fabularne! Demon!Dean to było to, co mogło dodać temu serialowi troszeczkę świeżości. To co mówił jak Sam mu wstrzykiwał krew, o tym, że ojciec im zrobił pranie mózgu, o tym, że Mary by żyła, gdyby nie Sam to jest, niestety, ale czysta prawda! Zobaczyć Deana mówiącego takie rzeczy, super, bo to znaczy, że gdzieś tam pod tą całą warstwą martwiącego się o wszystko typa kryje się poważny, tłumiony żal i świadomość, że wszystko co się wydarzyło to tak naprawdę nie jego wina. Dean się wreszcie o nic nie obwiniał... No i jaka była szansa na zobaczenie interakcji między Casem a Deanem (anioł - demon). Oni to wszystko zaprzepaszczają, Chryste. Jedyne co mi się podobało, to kwestia Castiela o tym, że tylko ludzie mogą poczuć prawdziwe szczęście, ale też tylko ludzie mogą czuć tak straszny ból. O Crowleyu już nie wspominam, bo mnie ta postać już męczy (chociaż go uwielbiałam). Ruda na końcu odcinka przypomina mi Abaddona, ale wiadomo, że to nie to. Zła jestem i tyle po tym odcinku. Mam tylko nadzieje, że znamię kaina da o sobie znać i Dean znowu zacznie szaleć.

ocenił(a) serial na 9
Dworsky0

Ja najbardziej żałuję, że z całego "wątku anielskiego" - trwającego przecież od 4 sezonu, na końcu została jedna para - chyba w zamierzeniu "kochanków"!!! i kurdupel Metatron. Tyle było potężnych aniołów, nawet w ostatnim sezonie - Gadriel, o archaniołach nie wspominając - ale NIE - na końcu jest najbardziej drętwe love story - jakie można sobie wyobrazić. Jak to się stało, że z wątku wojen anielskich z 6 sezonu - pozostały same zgliszcza?? Nigdy nie pomyślałabym, że zatęsknię za Naomi!

Bardzo lubię ten serial - ale czuję się zawiedziona. Dlaczego scenarzyści nie widzą, że Team Free Will - to jeden z fajniejszych wątków tego serialu. Dlaczego Cass nie może normalnie współpracować z braćmi? Dlaczego Anioły nie są potężne?? Dlaczego Król Piekła - to mięczak?? Dlaczego wreszcie nie ma jakiegoś wątku przewodniego? Minął 3 odcinek!!

ocenił(a) serial na 9
Dworsky0

Mam nadzieje że to całe expresowe leczenie odbije im sie szybko i Dean znów będzie Deanmonem..bo jak nie to ..pomysle o zrobieniu sobie przerwy..bo zostać to zostane do konca ;(

ocenił(a) serial na 10
Dworsky0

Nie wiem dlaczego wszyscy przeżywają tak bardzo, że Dean został wyleczony.. myśląc logicznie jego wyleczenie było za proste i pewnie zaczną się schody później.

Moim zdaniem na duży minus w 10 sezonie jest brak mocy u aniołów - takiej jaką miały, gdy pojawiły w serialu...

No i patrząc na trailer następnego odcinka, przypominają się stare czasy - Saving people, hunting things. The family business :)

Dworsky0

Deanmon to było najlepsze co mogło spotkać ten serial po tylu sezonach, a oni rezygnują z tego po 3 odcinkach, fatalnie to widzę.

Mou

świetny odcinek! i bardzo się ciesze, że Dean jest człowiekiem a nie demonem ;) kompletnie Was nie rozumiem.....

ocenił(a) serial na 10
Leo_Wyatt

no dokładnie ;]

Mou

Tak wszyscy wierzą w to że uleczony, ja mam bardziej wrażenie że się jakoś uśpił i pewnie się wybudzi :D

Dworsky0

No cóż, jeśli mam być szczery to jestem strasznie rozczarowany. Świetne rozpoczęcie sezonu, Dean ukazany jako prawdziwy hardcorowy demon, tego strasznie mi brakowało zważywszy na początki serialu, gdzie Demony ukazane było jako bardzo potężne jednostki. Im dalej jednak tym gorzej a mam niestety, bardzo nieprzyjemne wrażenie, że po zakończeniu 4/5 sezonu Twórcy nie mają kompletnie żadnego pomysłu co dalej. W końcu bracia już wcześniej zmierzyli się z najpotężniejszymi istotami (Lucek, Michał czy też Cass z niesamowitym poziomem mocy). Ale wracajac do odcinka - Strasznie nie podoba mi się rozwiązanie wątku Dean'a. Po pierwszych dwóch odcinkach, miałem szczere nadzieje na poprowadzenie wątku w którym nasz demon zyskuję coraz większą władze.. Wiecie co mam na myśli? Nowe, brutalniejsze piekło w którym na tronie zasiada Winchester, przy tym podczas próby uratowania go, zginie kilka postaci (np; Cass, uwielbiam tą postać, ale chętnie zobaczyłbym jego śmierć z rąk Dean'a i przy tym desperacką próbę uratowania świata, przed morderczym, potężnym demonem jakim się stał. Ponownie uwolnienie z klatki Lucyfera, Sam który zgadza się na przejęcie jego ciała i ostateczna, nieunikniona konfrontacja między braćmi, w której śmierć poniósłby Sammy. I co dalej? Dean stojąc nad ciałem swego brata - podobnie jak Kain, zrozumiałby jak wiele stracił, jak straszny błąd popełnił. W ostatnich scenach ostatniego odcinka, pojawiłby się sam Bóg z tekstem typu: "To od zawsze tak miało się skończyć, Dean. Byliście na to przygotowani, walka między wami i śmierć jednego z was była nieunikniona." Na co Dean odpowiedziałby, nie wiem coś w stylu "Pieprzyć przeznaczenie, nie jest ono z góry ustalone", na co Bóg odpowiedziałby krótko - "To wasza ostatnia szansa, więcej razy nie będę ingerował w wasze przeznaczenie. Udowodnij mi, że naprawdę potrafisz je zmienić". Po tych słowach, akcja cofnęłaby się do początku 3/4 sezonu (nie pamiętam dokładnie, wątek jeźdzców apokalipsy). Co jednak miałby oznaczać wcześniejsze, boskie słowa? To, że wszystko to już raz miało swoje miejsce i ostatni raz cofana jest pętla czasu w której Bóg, niczym sadysta obserwuje starania braci, znając doskonale jego zakończenie, lecz wciąż wierząc i kochając swoich ukochanych ludzi, daje im ostatnią szanse.... Kurczę, troszkę się rozpisałem :D Ale naprawdę, po prostu miałem nadzieje, na mocny wątek, poświęcenie, śmierć... Mam jednak nadzieje, że nie wszystko jeszcze stracone :D

ocenił(a) serial na 8
Kriegen

Ale właśnie chodzi o to, ze tam nie ma żadnego losu, żadnego większego planu. Nawet przecież groźna Apokalipsa okazała się w konsekwencji nic nieznaczącą burdą pomiędzy znudzonymi i zakompleksionymi aniołkami, a Plan Dziejów w wykonaniu Metatrona sprytną zagrywką jednostkowego psychopaty. Po prostu - nobody cares about the people, to tylko oni myślą ( no i Cas), że są jakoś szczególnie wyjątkowi.
Zgodze się, ze level mocy powinien się zwiększyć u wszystkich , bo zaczynam podejrzewać, ze produkcja nie ma $$$ na efekty specjalne.
Z tym wybijaniem głównych bohaterów to poleciałeś trochę G. R. R. Martinem ;D
Co do Boga - myślę, że może się jeszcze pojawić i pewnie i on okaże się jakimś zwyrodnialcem, także nie wszystko stracone.

marian_85

Po prostu, przypomniał mi się wątek z "Biblią Winchesterów" i fakt, że byli oni wybrani/wybierani przez Boga i opisywali dzieje naszych braci. Niestety głowy nie dam sobie uciąć, bo cholibka pamięć już nie ta sama :) Ale sam fakt, że opisywani oni byli na "zbawców" tego świata, powinien prędzej czy później powrócić. Jak Noe zbudował swoją Arkę czy też wątek Mojżesza w biblii - wszystko miało swój plan i tak dalej. Dlatego im dłużej nad tym myślę, tym bardziej po prostu brakuje mi właśnie tego klimatu. Po zakończonym wątku z Luckiem, jedyny który tak naprawdę sprawiał mi frajdę podczas oglądania, był ten o Castielu i jego "boskiej mocy". Świetna rozmowa między nim a Śmiercią.
Wracając jednak do Twojego postu - "Nobody cares about the people" jak wcześniej wspomniałem, wydaje mi się, że wszystko to wciąż jest częścią jednego, wielkiego planu (a może prędzej sadystycznej zabawy Boga? Lucyfer chyba coś wspomniał o tym, że on sam w sobie jest Sadystą i nikim więcej, nie pamiętam jednak dokładnie kto ;/ ). Dlatego, po tak świetnie rozpoczętym wątku z Dean'em miałem nadzieje, na mocne wejście w klimat z prawdziwym Badassem którego obecnie serii brakuje. (Leviatany? Proszę ich lider został, w mojej oczywiście opinii strasznie słabo przedstawiony. Najlepiej chyba prezentował się Żółtooki demon, wyrafinowany i przede wszystkim, świetnie zagrany. Ewa? Jak dla mnie, był niewykorzystany wątek.)
A teraz? Mieliśmy Dean'a, pierwszego z krwi i kości demona od.. 3/4 sezonów? Silny, groźny i przede wszystkim nieobliczalny (ah to upokorzenie Piekielnego Króla). Coś jednak mi mówi, że powróci prędzej czy później, jeśli Dean znów zginie, w końcu nie pozbyli się jego znamienia.

ocenił(a) serial na 8
Kriegen

O! To jest świetny trop - Dean odradzający się jako demon po każdej swojej śmierci ( no i jak pięknie siedzi w samej fabule!) stałoby się niemal wątkiem symbolicznym w takim ujęciu :)). Brawo.
A czy przypadkiem z prorokami to nie było tak, że byli oni jakąś sprytną cześcią planu Metatrona? W końcu ktoś był mu potrzebny do odczytania tabliczek i nakręcenia odpowiednio sytuacji pod względem fabularnym ( w końcu Metatron sam się określał "pisarzem" w rozumieniu demiurga losów na ziemi). Aczkolwiek to dupek z przerostem ego więc cięzko oceniać.
"For fear of another prophet coming along and becoming another threat, Metatron tells Gadreel that he has made it so no other prophets will be activated after Kevin Tran's death.(...) Following Kevin's death, Metatron has 'flipped a switch' in Heaven to prevent a new Prophet being called who might threaten his current agenda."
Z drugiej strony była kiedyś taka teoria, ze Bogiem jest Chuck ( ten który pisał właśnie Biblię WInchesterów - na marginesie jest to jeden z najlepszych wątków w TV ever moim zdaniem).
Wznioskuję, że teoria powstała za sprawą tego cytatu:
"Well, there's only one explanation. Obviously I'm a god... I'm definitely a god. A cruel, cruel, capricious god." ( – Chuck Shurley, 4.18 The Monster at the End of This Book)
W takim ujęciu wypadałoby na to, ze okrutny, sadystyczny bóg najpierw łudził Winchesterów ( nie ważne czy Chuck czy Metatron czy nawet ktokolwiek inny), ze jest jakiś odgórny, Wielki Plan,a potem im to odebrał pokazując, że wszystko to, cały wszechświat, to zabawka w rękach maniakalnych, znudzonych egoistów. Szczerze mówiąc taki bóg dobrze pasuje do tego uniwersum. Szczególnie, ze jeśli stworzył anioły bezpośrednio jako swoje dzieci - mozemy zakładać, że wiele się od nich nie różni. Tym sposobem w odniesieniu do stworzenia samej ludzkości , która obdarzona jest empatią, nieco mi przypomina psychopatycznego Hannibala Lectera zafascynowanego ponadprzeciętną możliwością odczuwania Willa Grahama i testującego go na wszelkie sposoby pod tym względem, gdyż sam epmatii nie jest w stanie odczuwać.


ocenił(a) serial na 8
Kriegen

Co do Castiela stajacego się Bogiem - to był dobry motyw, zresztą sam pomysł z lewiatanami tez nie był głupi i pojawiło się tam kilka faktycznie rewelacyjnych wątków, ale niestety sezon 7 wraz z początkiem 8 był baaardzo źle napisany. Wydaje mi się, że zmieniono wtedy chyba głównego scenarzystę, ale na szczęście produkcja zorientowała się w porę, że zbłądzili, choć po czymś takim wiadomo, cięzko się podnieść. Castiel jest najlepszy jak bywa właśnie okrutny, trochę brakuje mi tej jego epickości w mordowaniu ziomali z nieba.
Mi osobiscie brakuje używania mocy zarówno przez demony jak i anioły, ale też eksploatowania nowych rejonów. Skoro juz o Niebie i o Piekle i o Czyścu wiemy całkiem sporo warto byłoby może poruszyć wątek, którego równiez nigdy nie rozwiązano - gdzie np. po "odesłaniu" idą anioły? Bo z tego co się orientuje nikt tego nie wie. Czy ich "ostateczna śmierć" jest ostateczna, czy tez istnieje jakiś inny krag piekieł/nieba innego ustrojstwa. Przydałby się w ogóle jakiś nowy gatunek nadnaturalnego shitu, z którym bracia niekoniecznie wiedzieliby jak walczyć ( a najlepiej kilka, żeby nie był to wątek rozciągnięty na cały sezon jak w przypadku lewiatanów).
Mimo wszytko mi się serial wciąż bardzo podoba, mam nadzieję, ze twórcy wyjdą obronną ręką z tego co sobie założyli. Nie ma co oceniać po 3 odcinkach, bo zarówno otwarcie jak i 2 odcinek - były rewelacyjne, dopiero w tym tygodniu były pewne mielizny, ale też nie przesadzałabym z krytyką.


ocenił(a) serial na 10
marian_85

W sumie jak by nie liczyc watku DemonDeana to by mogł sie pojawic nowy rodzaj aniolów np Serafiny czy jacys, ktorzy by pokazali ta aure potegi i tajemnicy aniołów jak to było w 4 sezonie. Np pojawiaja sie Serafiny ktore sa mega potezne i nie maja tego smiesznego blaszanego mieczyka ze soba bo go nie potrzebuja, załatwiaja sprawe swoja mocą, a w pojedynku zaden z obecnych starych aniołów nie ma z nimi szans, bo nawet ten smieszny mieczyk nie jest w stanie zabic Serafina, potem okazuje sie ze Serafiny to gwardia ochronna samego Boga, cos w stylu "boscy pretorianie" i dlatego sa tak potezni, potężniejsi nawet od Archanioów, a skoro oni pojawiaja sie na Ziemii, tzn ze zwiastuja przybycie samego Boga...

ocenił(a) serial na 8
czaro2435

Pomysł z Serafinami jest mega dobry, szczególnie, że zarówno Niebo jak i Piekło są w totalnej rozsypce.
Gdyby więc Bóg chciał zaprowadzić porządek właśnie w tych zdewastowanych sferach to wysłałby do tego prawdopodobnie Serafiny właśnie.
A znając uniwersum SPN pewnie i tu okazałoby się, że to jakies bezwględne stworzenia. Ewentualnie możemy niemal z całą pewnością zakładać, że skoro wszędzie zapanował chaos, jakiś nadprzyrodzony gatunek będzie chciał przejąć władze nad tym całym grajdołkiem gdyż nadarzyła się niezła ku temu okazja.

marian_85

Dzięki :) W sumie, pociągnięcie wątku właśnie w ten sposób, czyli ponowne stawanie się Dean'a demonem po śmierci, dałoby ładną furteczkę dla twórców, jeśli chodzi o poprowadzenie tego sezonu. Z drugiej jednak strony, im dłużej nad tym myślę, tym bardziej ten pomysł mi się nie podoba. Dlaczego? Dostalibyśmy pierwszą, naprawdę nieśmiertelną istotę w tym uniwersum. Dean zawsze, ale to zawsze miałby kolejne życie, kolejną szansę. W końcu Sammy nie pozwoliłby swojemu kochanemu braciszkowi być demonem, a co za tym idzie twórcy zrobiliby długą i zbędą pętlę, aż do momentu pozbycia się przez Dean'a jego znamienia. Nie ukrywam jednak, że z wielką chęcią zobaczyłbym zmagania młodszego Winchestera z samym sobą, z jego bezradnością w sprawię jego brata. Mam nadzieje, że jeśli Dean znów powróci jako demon, to tym razem całkowicie pozbędą się jego demonicznej strony, a co za tym idzie jego znamienia, ale poprowadziłbym ten wątek znacznie dłużej (7-10 odcinków). Ciekawi mnie strasznie, kim, czym jest nasza rudowłosa piękność pojawiająca się pod koniec 3 odcinka. Gdzieś już na tym forum czytałem teorie, jakoby miałabyć ona szefową naszego starego znajomego, żółtookiego demona. Czy tak jest, zobaczymy. Jeśli tak, to osoba która na to wpadła ma odemnie dużego, zimnego lecha :)
Chuck, nasz wspaniały pisarz i znawca historii i życia Winchesterów, jest właśnie tą postacią, która wciąż trzyma mnie przy tym, że jednak wszystko to musi mieć jakiś swój plan, który choć odwlekł się w czasie, prędzej czy później musi skończyć się tak, jak zostało przewidziane. Przy okazji, dziękuje za przypomnienie mi jak zwał się ten prorok, kompletnie jego imię wyleciało mi z głowy :) Cytat który wstawiłeś/aś (Tu przepraszam, ale "marian_85" kojarzy mi się z męskim imieniem, jednak w pewnym zdaniu użyłeś/aś słowa "przesadzałabym" i nie jestem pewny, czy była to jedynie literówka) odnośnie słów Chacka, może być jak najbardziej trafny. A wtedy, w pewnym sensie mój wcześniejszy wpis o "złym bogu" i tej całej pętli, miałby jakiś tam sens, o ile nie jest to jedynie teoria, ale tego prawdopodobnie nie dowiemy się nigdy, chociaż liczę na więcej wątków i nawiązań do poprzednich sezonów.
Jeśli chodzi o wielki plan Metatrona i proroków, to jeśli mnie pamięć nie myli to Chuck był znacznie wcześniej i to on informował Winchesterów o ich przeznaczeniu, a sam nasz potulny, zdradziecki i "wspaniały" Metatron dopóki, dopóty nie został odnaleziony przez braci, nie miał kompletnego pojęcia o tym co dzieje się na świecie. Po prostu, ukrył się przed Archaniołami i całym tym bajzlem jakie miało miejsce w niebie, przez strach? Co prawda o swoim przeznaczeniu, wcześniej próbowali ich przekonać zarówno Lucyfer jak i Michał, ale to Chuck sam też, próbował ich uświadomić z tym, że jedyne co mogą zrobić, to przesunąć ten wątek w czasie, ale każda istota na ziemi ma swoją małą rolę do odegrania w teatrzyku kukiełek, sterowanym przez Boga.
Jeśli chodzi o wątek Leviatanów, być może źle się wyraziłem. Nie uznaję go za całkowicie zły, ba był nawet całkiem przyjemny, jeśli chodzi o samych przedstawicieli tejże rasy i ich "sposobu" na życie. Nie spodobał jednak mi się ich główny przywódca, który w oczywiście, tylko i wyłącznie w mojej opinii, został bardzo słabo przedstawiony i ukazany w serii, a sceny z jego udziałem, bardziej mnie przynudzały. Bo o ile plan i tak dalej, by przeżyć, zdobyć władzę i to wszystko, mieli świetny (karmienie ludzi i robienie z nich kompletnych debili? Why not!) to sama postać "przyszłego władcy świata" była dla mnie, co najwyżej średnia, żeby nie powiedzieć, że słaba. Świetnie jednak został ukazany, właśnie Castiel ze swoją mocą. To był ktoś! Żadna, kompletnie żadna postać do tego czasu ukazana w serii, nie byłaby w stanie z nim konkurować. Nawet wielki Michał czy też Lucyfer, wydawali się być przy nim zaledwie robaczkami, które mógłby zdeptać w każdej chwili. Jedynym wyjątkiem od tej reguły, byłaby sama śmierć. Ale akurat z nim, żadna istota w tym uniwersum nie miałaby prawa się mierzyć, dla niego najpotężniejsze istoty ukazane do tego czasu w serii, byli co najwyżej dziećmi, bawiącymi się pod nieobecność ojca. I tu znów, wspominam świetnie przedstawioną rozmowę między Śmiercią a Castielem, aż szkoda, że nie mieliśmy okazji zobaczyć do czego jest zdolny nasz czwarty jeździec apokalipsy :D
Zdecydowanie zgadzam się z Tobą, jeśli chodzi o brak używania, wykorzystywania mocy przez Aniołów i Demonów. Pamiętam początki serii, gdzie byle jaki demon rzucał Sam'em i Dean'em jak workiem kartofli, obijał i bawił się z nimi. A obecnie? Dean sam, SAM własnoręcznie zabija 3/4 demonów będąc człowiekiem i nawet się nie zmęczył! (Wątek z Cain'em w jego domu). Tego mi troszkę brakuje, poczucia strachu i kibicowania postaci podczas ich starć (Próba zabicia Żółtookiego).
Jeśli chodzi o Anioły, gdzie trafiają po śmierci.. To nie jest z nimi przypadkiem tak jak z demonami? Całkowicie zabity demon, nie trafia do piekła, tylko zostaje unicestwiony na wieki, wieków amen. (Wątek z 3 odcinka, w którym jeden z demonów popełnia samobójstwo w piekle, ponieważ nie chcę żyć w takim świecie, jaki proponuje im Crowley).I jeśli dobrze zrozumiałem, to odesłany Anioł trafia do nieba, a w momencie w którym Metatron zamknął niebiańskie wrota, odesłanie Anioła oznaczało jego definitywną śmierć. Tu jednak, jak wcześniej wspomniałem, mogę się mylić :) Tak więc, chętnie zobaczyłbym kolejny rodzaj przeciwnika. Ba, zaproponowana przez czaro2435 koncepcja Serafinów, wydaje mi się naprawdę fajnym pomysłem. Sam pomysł, jak wcześniej wspomniałem wydaje mi się świetny, oni ukazaliby całkowicie, jednostronną rzeź niewiniątek. Istna, chodząca broń atomowa o nieograniczonym zasięgu, heh. Szczerze, brakuje mi ukazania tej anielskiej mocy, przed którymi każdy demon uciekał gdzie pieprz rośnie. A teraz? Demony z nielimitowanym dostępem do Anielskiej broni, zabijające ich bez problemu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones