Czytam sobie to forum i co jakiś czas widzę komentarze, że serial jest bardzo stronniczy. Stronniczość można zarzucić wtedy, gdy jakieś zjawisko, z natury swej niejednoznaczne, jest opisane / pokazane tylko z jednej strony. Gdy zostają całkowicie pominięte jedne aspekty, a uwypuklone inne. Kiedy obraz jakiejś sytuacji, osoby czy zjawiska jest fałszywy z powodu pominięcia pewnych faktów. Otóż taka sytuacja nie ma miejsca w tym serialu.

Serial skupia się na osobie Rogera Ailesa, a Roger Ailes był apodyktycznym megalomanem i wykorzystującym swą władzę seksmaniakiem. W obrzydliwy sposób zaspokajał swoje żądze, wykorzystując swoją pozycję. Zbudował od podstaw Fox News i tego mu przecież nikt nie odbiera, ale też trzeba jasno powiedzieć, że zbudował tę telewizję, manipulując, naginając fakty, stosując nieuczciwe zagrania czy wręcz kłamiąc. Jasne, to się opłaciło, bo najwyraźniej tego łaknęła publika, która łykała te fake newsy jak gęś kluski. I to jest w tym wszystkim najsmutniejsze.

Ailes przez lata molestował swoje pracownice, stosując znane od wieków sztuczki - kij i marchewkę, zastraszenie, pozycję autorytetu i władzy. Robił to z rozmysłem, przez lata czując się absolutnie bezkarny. To też są fakty. Gdzie tu stronniczość?

Mam wrażenie, że niektórzy - dla których najwyraźniej Ailes jest kimś w rodzaju guru - nie uznaliby jego winy nawet, gdyby ta wina ugryzła ich w tyłek. Zupełnie jak żona Ailesa, ale o ile u zdradzanej przez lata żony ten mechanizm upartego zaprzeczania faktom można jakoś zrozumieć, o tyle polskich apologetów tego obrzydliwego typa - wcale.