PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=304524}

Welcome to the N.H.K.

NHK ni Yōkoso!
8,1 1 943
oceny
8,1 10 1 1943
NHK ni Yōkoso
powrót do forum serialu NHK ni Yōkoso!

Arcydzieło

ocenił(a) serial na 10

Czy jest ktoś w stanie wskazać anime (może być też zwykły serial czy też film) tak genialny i o tak mocnej dawce emocjonalnej jak "Welcome to the NHK"? Byłbym bardzo wdzięczny, gdyż od czasu gdy oglądałem to anime nie natrafiłem jeszcze na nic, co by mogło się z nim równać.

ocenił(a) serial na 9
hisnameisking

Clannad (szczególnie druga seria).

hisnameisking

Nie powiedziałbym, że NHK porusza jakoś szczególnie emocje. Trochę pożartują, trochę się powygłupiają. Generalnie produkcja bazuje raczej na dwóch uczuciach: zażenowaniu i wstręcie, które przeżywa główny bohater - a cała reszta, z sadystyczną rozkoszą mu to wypomina. :P Zapewne osoby, zagrywające się 16h na dobę w gry MMORPG mogłyby się poczuć bardziej związane z bohaterem, utożsamić z jego problemami lub chociaż współdzielić z nim podobne. Do mnie bohater w ogóle nie przemówił. Nie to, że byłbym skłonny uprawiać chłopską mentalność furmana z wioski: "niech on się w końcu ogarnie", bo Hikikomori to bardzo poważne zaburzenie zachowania z komponentem silnego lęku społecznego, ale z pewnością traktowałem tą pozycję raczej jako ciekawostkę obyczajową, ilustrującą dość realistycznie powszednią rzeczywistość XXI-wiecznej Japonii.

Co do "dawek emocjonalnych", o ile NHK wypadałby gdzieś pomiędzy 6 a 7 w moim prywatnym rankingu (za dużo śmieszków, gagów i za dużo wygłupów,, by traktować tą pozycję grobowo na serio; za dużo też skrótów myślowych a analiza bohatera - choć dużo się w jego życiu dzieje, a jego lęk/naiwność/bezrefleksyjność i kompulsywność ukazane są z godną pochwały konsekwencją - pod względem psychologicznym jest jednak bardzo powierzchowna, by dostawać do rasowej melodramy... już bardziej dramatyczna była starsza o rok koleżanka Satou - Hitomi). Pod względem zupełnie subiektywnych rekomendacji można polecić "Michiko to Hatchin" jako przykład szerszego spektrum emocjonalnego: ekscytacji, obrzydzenia, pogardy, żalu, smutku, rozbawienia, melancholii, rozmantyzmu i ogólnej goryczy - bo serial potrafi być brudnym, odartym z moralności sukinsynem. Pod względem tematycznym pozycja ta jest adresowana raczej do dorosłego widza, podczas gdy NHK - raczej do starszej młodzieży.

Melancholijne i dołujące:
U mnie byłyby to: "Serial Experiments Lain", "Blue Submarine no. 6" i uznawane za jedno z bardziej przygnębiających, aż wolno się rozkręcające - "Texhnolyze". Niebywale wprawnym i świadczącym o wysokim rzemiośle dziełem, są także "Millenium Actress" (smutne), "Garden of Words" (melancholijne), "5 centimeters per second" (smutne), "Perfect Blue" (dołująco-refleksyjne) i "Graveyard of Fireflies" (mega dołujące, wredne). Cały czas przymierzam się do "Memories" - Katsuhiro Otomo oraz do "Ziemia kiedyś nam obiecana" - Makoto Shinkai'a - być może wpiszą się w tą kategorię (zwłaszcza ten drugi autor lubuje się w tego typu klimatach).

Traumatyczne:
Za przykład czegoś bardziej w kierunku histerii i rozpaczy, można polecić "End of Evangelion" 10/10 - po niespełna dekadzie, gdy na niego natrafiłem, nadal uważam, że końcówka tej kinówki jest na niezagrożonej pozycji 1. w Top 5 najbardziej traumatycznie zwieńczonych fabuł. "Gra o Tron" przy Evangelionie przypomina gagi Monty Pythona. :P Aby jednak efekt został osiągnięty, NIEZBĘDNE jest przebrnięcie przez cały 26 odcinkowy serial (choć dwa ostatnie raczej niewiele wniosą. Osoby wtajemniczone w produkcję Neon Genesis Evangelion wiedzą, że autor sam przechodził psychoterapię w nurcie psychodynamicznym, ze sporym udziałem motywów chrześcijańskich, co też przełożyło się na jego napstrzone abstrakcjonizmem wizje symboliczne - czasem trudne do rozczytania dla laika lub Strusia Pędziwiatra, któremu ucieka uwaga i rączka, w trakcie seansu ;) ;) ). Substytutem dla oryginalnej serii nie mogą być kinowe skróty pod szyldem "You're(not)..." - część 1.0/1.11, część 2.0/2.22 i część 3.0/3.33 - bo te są przygotowywane raczej do fanów, którzy znają serię. W przeciwnym wypadku epickie zakończenie Evangeliona nie przyniesie spodziewanego rezultatu, bo widz nawet nie wczuje się w postaci, nie polubi ich i nie... No właśnie. :P (Nie dokończę by nie spoilerować). Samo z resztą zakończenie Neon Genesis Evangelion, zarówno to nieoficjalne - 24 odcinek, jak i dokręcony po długim czasie 25 i 26, są dość parszywe, mogą więc podchodzić pod emocje melancholijno-depresyjne z akapitu powyżej. Ponoć "Atak tytanów" jest w tej kategorii godnym rywalem.

Rzucające powiew zadumy:
Z filozoficznych i poruszających refleksyjnością, byłyby - oczywiście: "Ghost in the Shell" (1!, dwójka już w mniejszym stopniu) - które okaże się tym cenniejsze, im ktoś wskazuje większą tendencję własną do rozważań nad naturą rzeczywistości czy ontologicznej marności; oraz "Battle Angel Alita" - choć bardzo krótkie. Może w pewnym stopniu "Metropolis", "Wilcze dzieci" (wiem, wiem... to ostatnie jest raczej smutne, a końcówka wzruszająca, ale we mnie wzbudziło też mnóstwo zadumy).

Humor:
Z komedii nic nie polecę. Nie przepadam za nimi, a emocje które wywołują uważam za zbyt krótkotrwałe, by mogły zapadać w pamięć chociażby na kilkanaście dni. Podobno "One Punch Man" jest niezłym, a nie skretyniałym, przykładem humoru. Nie wiem, nie widziałem jeszcze - same opinie fanów nie mogą być wszak uznawane za obiektywny wyznacznik jakości.

Sercowo-uczuciowe:
Jeśli chodzi o romanso-dramaty, za anime perfekcyjne obfitujące w poruszenie akustyczne, melodramatyczne, romantyczne i ukwiecone humorem, będzie dla mnie NANA - 10/10, pod względem końcówki podobnie rozklejająca co "Michiko to Hatchin" - choć obydwa rozumiane raczej w kategoriach wzruszenia niż smutku i rozpaczy egzystencjalnej.

Akcji, sensacji:
Jak w przypadku komedii, efekt który wywołują jest raczej krótkotrwały. "Akira" w momentach bardziej dynamicznych akcji, byłaby chyba wzorcem dobrej cyberpunkowej-sensacji, choć ma przeploty filozoficzne i smuciaste, więc trudno ją wpasować jednoznacznie w tą właśnie kategorię. Pozostaje więc do wyboru. Może jakiś "Hellsing", "Berserk" albo "Afro Samurai"? "Darker than Black" jest moim zdaniem nazbyt infantylizujący bohaterów - wyczuwać w nim tą specyfikę groteskowej półprzymykającej oko japońskiej kultury, która poza granicami Wyspy Słońca nie robi już takiego wrażenia dostojeństwa, smuty, powagi i brudu, jak chociażby IMHO arcydzieła pokroju "Ghost in the Shell".

Monumentalne:
Kategoria bonusowa, do której wrzuciłbym baśniowe-fantasy "Mononoke Hime" (muzyka, grafika, pejzaż i atmosfera), "Nausicaä of the Valley of the Wind" czy "Howl's Moving Castle". Szczególnie zaś ta pierwsza pozycja porusza legendarnością, mistycyzmem i swego rodzaju nieprzewidywalną grozą.



To te anime, które moim zdaniem są szeroko lub bardziej specyficznie poruszające pod względem emocjonalnym. Nie wliczam tu rzecz jasna anime wspaniałych, rewelacyjnych, bardzo dobrych i innych, które tak oceniłem, ale moim zdaniem nie spełniały kryteriów, które poruszasz w swojej wypowiedzi.

Winter_Midnight

Na samym "Welcome to the NHK" się sparzyłem. O ile na miano zaskarbiającej sobie większą uwagę zasługuje końcówka przedostatniego odcinka 23 (te napisy, wchodzące na ekran od razu wnoszą więcej literackiego artyzmu i dramy w serię) oraz odcinek ostatni, a muzyka momentami była ogromnie wciągająca (OST jest wprost najeżone bardzo dobrymi utworami), o tyle cała seria mnie rozczarowała.

Okazała się śmieszna (bo i bohater należy raczej do "najgorszego sortu Polaków" jak mawiał wódz KC PZPR), zabawna i beztoska - o wiele częściej niż bym tego oczekiwał. Spodziewałem się w jego miejsce raczej kopa w mostek i jakiejś fali katatonicznej, druzgoczącej martwicy, samobójstw, dramatu, tragedii. Jasne, są momenty smutnawe, ale nie w sensie "gotyckim" - melancholijno-świdrujące w artystycznym tego wyrazie - ku idei lub na wskroś oczekiwaniom - tylko po prostu smutne, bo coś się komuś nie udało. Spotkałem się z opinią na amerykańskim forum, że NHK to będzie najsmutniejsza rzecz w moim życiu... nooo nie wiem... zachowania masturbacyjne 22-latka z tendencją do uzależnień i naiwnym postrzeganiem świata jako roju spisków, jest raczej groteską, czymś pokroju kina moralnego, niż "najsmutniejszą rzeczą w moim życiu". Tu wracam do mojego wstępu z poprzedniego posta: gość, który to pisał przyznał się, że sam spędzał większość swojej doby na MMORPG czy tam, nie wiem, Battle.net - gromiąc się w bitwach na SCV i Drone'y między anonimowymi uczestnikami potyczek StarCrafta II. Ja do takich nigdy nie należałem i raczej NHK pchnęłoby mnie do tego, by wyjść pobiegać - czego z zasady raczej nie czynię - aniżeli podupaść w jakąś refleksję nad swoim żywotem. :)

Plusem jest to, że, NIE SPOILERUJĄC, fabuła NHK to zdecydowanie nie bajka, gdzie wszystko się każdemu uda, a końcową sceną będzie kadr ze zdjęcia grupowego, na którym się wszyscy uśmiechają.

Porównując jednak "Welcome to the NHK" do scen końcowych z "Texhnolyze", albo zakończeń poszczególnych historii postaci w "Michiko to Hatchin", a nawet takiej, niby niepozornej NANY - nieporównywanie bardziej lajtowej, niż NANA w wersji mangowej, w której się dzieje jeszcze pochmurniej - to NHK plasowałoby się raczej w kategoriach umilającego wieczór relaksu, niż czegoś po czym zużyjesz wszystkie chusteczki, papier toaletowy, zapas papieru toaletowego, osmarkasz bluzę ze stosu z ubraniami, podeprzesz się awaryjnie spodniami - w których nadal siedzisz - a na koniec zostaniesz w samych majtkach, bez skrawka wolnego materiału w promieniu najbliższych 12 m.

ocenił(a) serial na 10
Winter_Midnight

Jestem pod wrażeniem Twojej rozległej wiedzy na temat anime, i serdecznie dziękuję, że się ze mną nią podzieliłeś. Napisanie takiej długości tekstu z pewnością było bardzo czasochłonne, toteż tym bardziej jestem wdzięczny. Mam nadzieję, że na ten poradnik trafi wielu ludzi, podobnych mi, szukających mocnych emocji. Szczerze mówiąc, nie wiem czy będę w stanie obejrzeć przynajmniej połowę z tego co tutaj poleciłeś i skomentowałeś, jednak jestem pewien że czekają mnie ciekawe seanse. Ponadto tytuły większości z powyższych anime widzę po raz pierwszy (może wynika to z mojego nikłego jednak doświadczenia w temacie- oglądałem w życiu około kilkunastu serii, może mniej), ale tak czy siak szukając po internecie czegoś w tej tematyce nie natrafiałem na te anime. To zdecydowanie nadaje unikalności Twojemu komentarzowi i czuję się jakbyś przekazał mi jakąś tajemną wiedzę o legendarnych seriach anime xD. Co do "Welcome to the NHK": nie prowadzę stylu życia takiego jak Satou, nie jestem hikikomori, nie jestem nawet fanatykiem gier, jednak mam pewne wspólne cechy z nim. Prawdopodobnie z tego powodu poczułem z nim pewną więź i szczerze kibicowałem mu w jego historii, chciałem żeby wyszedł na prostą, znalazł szczęście i prawdziwych przyjaciół. Przez to czułem smutek gdy mu się coś nie udawało, gdy znowu popadał w lęki, samotność, a genialny soundtrack (szczególnie poruszające mnie Hitori Bocchi) doprawiał tę miksturę, wywołując silne emocje. Wątki humorystyczne były dla mnie wplecione w odpowiedni sposób i nie uważam żeby było ich za dużo. To że z Satou można było się pośmiać, a potem mu współczuć stworzyło specyficzną atmosferę świata "Welcome to the NHK", atmosferę do której chce się wracać, żeby poczuć ją jeszcze raz. Na koniec jeszcze raz chcę podziękować i wyrazić podziw- sypanie tytułami anime wybrane tematy z pewnością jest czymś co mało kto potrafi. Pozdrawiam.

hisnameisking

Czyli coś w tym jest, że NHK będzie trafiało szczególnie do osób podzielających tryb życia głównego bohatera.
W pełni przyjmuję Twoją argumentację, dlaczego byłaś ZA.


Co się zaś tyczy mojego posta, nie chciałbym aby zaistniała taka sytuacja, że choć faktycznie kosztowało mnie to trochę czasu, ktoś z czytających uzna, iż objawiam tu jakiś jedynie słuszny kanon - i tego należy się trzymać, by być "znawcą". Ja się nie poczuwam mentorem, a fakt że ślepy traf sprawił, iż się urodziłem tych kilkanaście lat wcześniej od statystycznego współczesnego widza, więc dane mi było dłużej nasiąkać tematyką, o niczym szczególnym nie świadczy. Mam nadzieję, że jest najzupełniej jasne, iż nie pisałem tego by się pysznić, stroić do lustra, przechwalać i wywyższać nad kimś, kto być może inaczej spędza czas wolny. Po drugie, sam się czuję jak dziecko zagubione na bagnach, ponieważ mój rozwój anime sięga głównie lat 80-90 i początku 2000. Współczesne tytuły, są mi w podobnym stopniu dalekie, zagadkowe i obce. ;) Nie da się fizycznie poznać wszystkiego, nie na wszystko ma się też ochotę.

Twoja reakcja na mój komentarz: przychylna i z otwartą głową, na domiar umiejętność dyskutowania o gustach (w miejsce spierania się o nie) tylko mnie utwierdziło, że warto było przysiąść z wieczora i coś napisać. Widziałem Twój komentarz już parę miesięcy temu, ale postanowiłem się nie wypowiadać, dopóki sam nie skończę tego tytułu.

Gdybyś miał problemy ze znalezieniem któregoś anime (niektóre funkcjonują tylko pod japońskimi nazwami), to daj znać.
Tym bardziej daj znać, gdy najdzie Cię ochota by o jakimś tytule podyskutować - przychylić się ku czemuś, wobec czego ja mam raczej ambiwalentne odczucia, oraz wyrazić swój sceptycyzm czy dystans wobec czegoś, ku czemu ja się bardziej przychylam. To normalne, że ludzie mają różne sposoby odbioru danej treści, różne preferencje tematyczne, gust, sentymenty... Jeśli, oprócz dzielenia się swoją pasją do anime z innymi, swoimi wrażeniami odnośnie konkretnych tytułów i nadal równie otwartą, zaciekawioną postawą, zechcesz napominać również swoim rozmówcom - od czasu do czasu - że dyskutowanie o zróżnicowanych indywidualnie odbiorach danego utworu jest cenniejsze niż płowa walka o nie, to MÓJ CEL ZOSTANIE PRAWDZIWIE OSIĄGNIĘTY.

Winter_Midnight

Tryb życia / wspólne cechy (ucięło mi tą drugą opcję po ukośniku).

ocenił(a) serial na 10
Winter_Midnight

Wydaje mi się, że jesteś kimś, dla kogo anime to coś więcej niż japońskie kreskówki, czasem smutne czasem wesołe, ale właściwie nic nie wnoszące. Wyciskasz z nich wszystko co jest do wyciśnięcia, dochodzisz do właściwego sensu i wartości. Bardzo cenne są dla mnie wskazówki i rady od kogoś takiego. Szczególnie ta na temat indywidualnego i niepowtarzalnego dla każdego interpretowania dzieł. Czasem spieram się z kolegami o wartość jakiegoś filmu i polega to mniej więcej na tym, że się przekrzykujemy: jeden mówi że to najlepszy film jaki widział, a drugi mu mówi żeby się opamiętał i nie gadał takich bzdur, bo ten film jest najgorszy. Jak wskazałeś takie rozmowy do niczego nie prowadzą, poza powstaniem niepotrzebnej niezgody, więc postaram się ich unikać- po prostu zapytać rozmówce z jakiego powodu coś mu się podobało lub nie i samemu przedstawić swoje spojrzenie na ten temat. Jeśli chodzi o anime to właściwie aktualnie jest u mnie na dalszym planie ze względu na naukę, inne zainteresowania, ale gdy będę miał jakieś spostrzeżenia, pytania na ten temat już wiem gdzie się mogę zwrócić :) co jest bardzo miłe z Twojej strony i doceniam to, w końcu bezinteresowność jest niestety czymś coraz rzadszym.

ocenił(a) serial na 9
hisnameisking

Jeśli podobało Ci się NHK ni Yokoso, to koniecznie obejrzyj następujące Anime:
- Kotonoha no Niwa http://www.filmweb.pl/film/Kotonoha+no+Niwa-2013-676403
- Byōsoku 5 Centimeter http://www.filmweb.pl/film/5+centymetr%C3%B3w+na+sekund%C4%99-2007-349500
- Toki wo kakeru shôjo http://www.filmweb.pl/film/O+dziewczynie+skacz%C4%85cej+przez+czas-2006-405527

A po dzieła tych twórców sięgam w ciemno:
- Mamoru Hosoda http://www.filmweb.pl/person/Mamoru+Hosoda-61592
- Makoto Shinkai http://www.filmweb.pl/person/Makoto+Shinkai-292469

ocenił(a) serial na 7
hisnameisking

Wg. mojej definicji arcydzieła, musi to być coś, co jest doskonałe pod każdym względem, absolutnie bezbłędne. I niestety czuję się oszukany przez nieprawdopodobnie wysokie oceny redakcji Tanuki-Anime, które to skłoniły mnie do obejrzenia. Największą wadą tej serii jest postać głównego bohatera, w którego twórcy upchnęli zbyt wiele, czyniąc go śmietnikiem do którego wyrzuca się wszystkie wady narodowe. Anime traci przez to na wiarygodności.

Co więcej dopuszczano się również powtórzeń. [---spoiler---]W połowie serii na przykładzie brata przewodniczącej czarno na białym dostaliśmy receptę na wyjście ze stanu hikikomori i w końcówce ponownie podano nam tę samą prawdę objawioną. Podobnie nie rozumiem, dlaczego po rozbudowanym wątku samobójczym w połowie serii, powrócono do niego na jej zakończenie. Co gorsza, zastosowano ten sam schemat, czyli główny bohater chce żyć i ratuje innych tylko po to, by za chwilę podjąć próbę odebrania sobie życia i być ratowanym przez osoby, które chwilę wcześniej sam ratował. Do mnie to nie trafiało.[---koniec spoilerów---]

Jaką naukę/wnioski można wyciągnąć z tej serii? Ja tu dostrzegam przede wszystkim dwie rzeczy: pierwsza, to że jak nam się nie powodzi, to sami jesteśmy sobie winni, a druga, to że życie nie rozpieszcza i aby wybrnąć z dołka nie wystarczy podjąć się jakiejś pracy czy nawiązać kontaktów z innymi ludźmi. W zasadzie to nie wyjaśniono co należy zrobić by żyć, a jedynie pokazano co zrobić by trwać.

Z bardziej emocjonalnych serii poleciłbym anime NANA i niezekranizowany dalszy ciąg w postaci mangi. To bardzo depresyjna historia młodych ludzi mających swoje marzenia i ich zderzenie z rzeczywistością. Postacie są stworzone bardzo dokładnie i łatwiej znaleźć bohatera, w którym będziemy się utożsamiać, lub przynajmniej wątki z ich życia, które były podobne do naszych.

ocenił(a) serial na 7
hisnameisking

"Yojouhan shinwa taikei" jest genialne.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones