Już poprzednie 2 sezony pokazały nam, że Asriel i Marisa są okropnymi ludźmi i nie ma szans, żebyśmy im kibicowali. Lyra nie ma szczęśliwej rodziny. Ale tutaj, w tym sezonie każdy odcinek pokazuje nam, jak jeszcze bardziej możemy ich znielubić. Całkowicie pozbawia mnie to ochoty śledzenia i kibicowania im. Nieważne, czy tak też jest w książkach. Kiedyś było dla mnie ważne, jak Asriel zamierza walczyć ze Zwierzchnością, ale teraz widzę opętanego nienawiścią łgarza bez moralności. Zaś Marisa jest najohydniejszą manipulatorką, jaką kiedykolwiek widziałem i za każdym razem, jak przegrywa bitwę, miałem nadzieję na większą karę.
A teraz Lyra, która robi rzeczy i mówi rzeczy, które każe jej scenariusz. Na dodatek te rozmowy Lyry są miernie zagrane przez Dafne! Śledzenie ich wątków i oglądanie ich jest cholernie irytujące