Oglądnąłem przed chwilą i o jezu ależ to był szit. Ma dokładnie wszystkie cechy słabego ostatniego odcinka serialu MCU tylko że był gorszy nawet od WV. Zamiast pójść w zgłębianie bohaterów co wyszło im świetnie w poprzednim odcinku to dostaliśmy CGI naparzanke z hu hu fioletowymi kolorkami. Choreografii tam nawet nie ma, zapowiadanej brutalności też próżno szukać. Z fabułą lecimy szybciej niż Sokół w hiperprzestrzeni bo oczywiście musieli to wszystko upchnąć w 6 odcinkach i 35 minutach w finale (XD!). Nie satysfakcjonujące domknięcie wątków a raczej ich nie domknięcie. Ale za to dostaliśmy kaiju i parę scen ze Star Wars (Qui-Gon i Obi-Wan vs Maul oraz Rey vs Sidious). Także każdy znajdzie coś dla siebie.