PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=560177}
7,5 12 770
ocen
7,5 10 1 12770
6,9 8
ocen krytyków
Mildred Pierce
powrót do forum serialu Mildred Pierce

Jestem już po obejrzeniu wszystkich odcinków i zastanawiam się jakie (i czy w ogóle??) Mildred popełniła błędy w wychowaniu Vedy? Czy Veda stała się taka przez swoją matke a może po prostu była "urodzoną" socjopatką? (Czy w ogóle można urodzic się już ze skłonnościami socjopatycznymi??). Sama nie mam jakiejś konkretnej teorii, osobiście sądzę, że Mildred była całkiem dobrą matką, ujmijmy to w ten sposób, że była WYSTARCZAJĄCO dobra matką dla obydwu swoich córek. Oczywiscie nie ustrzegła się pewnych błędów min zbytnio pobłażała córce. Potrafiła się też zapomnieć kiedy wdawała się w romanse z mężczyznami i obowiązki macierzyńskie schodziły na drugi plan i z grubsza to chyba tyle takich wiekszych "grzechów" które mi się nasuwają na myśl.

A może Mildred za mocno kochała córkę? Chciała jej dać wszystko i w ten sposób nauczyła ją jak brać nic nie dając w zamian? Jestem bardzo ciekawa Waszych teorii :-)

ocenił(a) serial na 8

Veda... Do ostatniej minuty filmu-serialu miałam nadzieję, że okaże trochę serca, zmieni się. Nie mam pojęcia co Mildred mogła zrobić źle, jej miłość do córki była miłością bezgraniczną. Ślepo zapatrzona w talent swojej córki nie dostrzegła, że dziewczyna staje się powoli okrutna, egoistyczna. Świadomość bycia "wyjątkową", "wybraną" tak bardzo wpłynął na obraz postrzegania świata, że zatraciła się w tym.
Ale snobizm ma jakieś granice, a w tym przypadku, granica została przekroczona jeszcze w dzieciństwie.

Mildred nie jest winna temu, na co wyrosła Veda, chociaż mogła ten proces powstrzymać. Dla mnie taką sceną przełomową była ta, kiedy 14-letnia Veda odpala papierosa i sączy jadowite słowa w stronę matki, obrzydliwe i okrutne. A Mildred jej zaraz pianino kupuje, bo czuje że córka jest tak okrutna z jej winy, że nie dostała tego co chciała.
I myślę, że Veda zaczęła nienawidzić matki kiedy zmarła Ray - chyba tylko dwa razy w odcinkach wypomniała matce że jej wtedy nie było, ale tutaj chyba tkwi zarodek tej nienawiści.
A winny zepsuciu Vedy jest głównie Monty - kiedy ją "dorwał" Veda była jeszcze dzieckiem, ale jego zachowanie i to co jej mówił, zbyt wcześnie po prostu, zniszczyły w niej tą niewinność i dobroć. Chociaż wykazywała skłonności socjopatyczne już wcześniej (akcja z fartuszkiem matki, szokujące że 12 czy 13 letnie dziecko wpada na taki pomysł).

ja uważam, że żeby być taką osobą jak Veda, trzeba jednak mieć predyspozycje. Mildred nie zawiniła, fakt faktem, że mogła trzymać córkę krócej, ale jej ślepa miłość, a już zwłaszcza, kiedy zmarła Ray i Veda została jej jedynym dzieckiem sprawiła, że Mildred tak ją rozpuszczała. Jednak zamiast dostrzec trud matki, jaki ta wkładała w to, żeby zapewnić Vedzie życie na wysokim poziomie, córka tylko ją wykorzystywała. To dwie zupełnie różne postacie, Mildred bezgranicznie kochająca Vedę miała do niej słabość, Veda łatwo mogła ją złamać. Ale tylko ktoś ze skłonnościami do takiego okrucieństwa był w stanie tak się zachowywać. Moim zdaniem Veda była po prostu złym człowiekiem. Od początku mnie irytowała, już jako mała dziewczynka. Te jej gadki, protekcjonalny ton, "Yes, mother, no mother", wyjątkowo denerwująca postać. Do tego stopnia, że miałam nadzieję, że naprawdę ten głos straci i skończy na bruku.

użytkownik usunięty

Zgadzam się z wieloma rzeczami o których piszecie. mnsw - też mam wrażenie, że w Vedzie od początku tkwił taki pierwiastek zła. Przejawiała skłonności do znęcania się nad matką jeszcze zanim ta poznała Mont'yego (choć zgadzam się, że i on przyczynił się do jej dalszego zepsucia ale o tym później). Dla mnie najbardziej irytującą była scena jak Mildred tłumaczy Vedzie że podjęłą pracę kelnerki a Veda kpi z niej i wyśmiewa. Mildred zrobiłaby wszystko dla swoich córek, harowała jak wół za przeproszeniem, żeby te mogły dalej żyć na wysokim poziomie, żeby miały nianię i nowe fatałaszki. Roztoczyła nad nimi parasol ochronny, za wszelką cenę chciała im oszczędzić przykrych doświadczeń. Veda zaś miała się za arystokratkę. Z całą świadomością korzystała z wszystkich dóbr które jej matka zapewniała ale nią samą pogardzała. W ogóle mam wrażenie, Veda czuje do matki głównie pogardę- przez całe życie.
Veda jest również urodzoną manipulatorką. Zauważcie, że w pierwszej scenie widzimy ją jako grzeczną, rozgarniętą dziewczynkę i odpowiedzialną starszą siostrę. Tymczasem Veda jest nad wiek dojrzała i tylko powierzchownie czarująca bo środku świadomie kalkuluje i hoduje sadystyczne skłonności.
Mildred zgubiła słabość do córki. Nawet jeśli Veda doprowadziłą ją na skraj wściekłości nie mogła się na nią długo gniewać. W pewnym momencie Mildred przestaje nad nią panować. Scena kiedy Mildred przerzuca przez kolano nastoletnią Vedę i daje jej klapsy może niektórych śmieszyć ale jest bardzo wymowna. Mildred po prostu czuje się totalnie bezradna i nie ma już żadnych innych środków za pomocą których mogłaby przemówić córce do głowy.
Veda i Monty- duet nie od parady. Monty- również urodzony manipulator a do tego próżniak i leń mający się za arystokratę- coś mi to przypomina...Stał się dla Vedy takim mentalnym ojcem, nie użyłabym wyrażenia że Vidę zepsuł bo ona już była zepsuta. Ale wziął czynny udział w jej "edukacji", pod jego wpływem stała się jeszcze bardziej wyrachowana.

Mildred na pewno ostro przesadziła z chuchaniem i dmuchaniem na Vidę. Obecnie byłaby takim synonimem matki, która pędzi do szkoły kiedy dziecko dostało trójkę i mówi "ależ to niemożliwe, Vidzia wszystko potrafi świetnie, sama ją przepytywałam" ;-)

Tak, ale normalne dziecko by pod opieką takiej matki pozostało normalne, ale Veda od dziecka miała zadatki na socjopatkę więc ta dobroć i pobłażliwość matki były tylko akceleratorem tych zachowań. Mildred popełniła błąd nie wyznaczając dziecku granic, a scena kiedy ją bije to akt desperacji bo nie była w stanie już nic innego zrobić, a było już za późno na "naprostowanie" córki.
Matczyna miłość i inne problemy przysłoniły Mildred obraz tego co działo się z jej córką, chyba tak naprawdę zdała sobie sprawę z tego kiedy Veda udawała ciążę dla pieniędzy, ale i to nie było wystarczające.
Wbrew pozorom, Mildred to matka jakich dzisiaj wiele - nadopiekuńcza, zbyt miękka i nieumiejąca konsekwentnie egzekwować granic postawionych dziecku. A kiedy złe ziarno padnie na podatny grunt to rośnie w najlepsze, niestety ;)

użytkownik usunięty
alioth89

Fakt- Mildred to matka jakich wiele. A co myślicie o ostatniej scenie? SPOILER SPOILER SPOILER ;-)) Mildred zeszła się ostatecznie ze swoim byłym mężem (co jest wg mnie dobrym zakończeniem z wielu względów ale to już inny temat) i kiedy Veda przyjeżdża się "pożegnać" jej rodzice mają kolejne olśnienie (podobnie jak w przypadku tej udawanej ciąży). Mildred kolejny raz domyśla się, że utrata głosu to była tylko zagrywka Vidy. Mildred wykrzykuje jej, żeby nigdy nie wracała oraz "ja też Cię nie potrzebuję". Po wszystkim Berd mówi do Mildred "do diabła z nią", Mildred powtarza jego słowa ale jej mimika...Myślicie, że Mildred nauczyła się czegoś czy do końca życia będzie na skinienie swojej córki kiedy ta kiwnie palcem?

Myślę że z Bertem u boku da radę oprzeć się kolejnym absurdom Vedy :) On jest bardziej asertywny i w końcu Mildred nie będzie czuła się osamotniona i słaba.

ocenił(a) serial na 9

Popieram moje poprzedniczki, Mildred była zbyt dobrą matką; Vida już od wczesnego dzieciństwa miała w sobie coś antypatycznego, po latach stała się odrażająca. I czułam, że będzie miała romans z Montym, ponieważ wiele ich łączyło-już od dawna istniała między nimi nić porozumienia, mieli podobne cechy charakteru (egzaltowani, interesowni, zarozumiali), nawet wypowiadali się w podobny sposób. Poza tym jeszcze przed pierwszym rozstaniem Mildred i Monty'ego Vida daje matce do zrozumienia, co tak naprawdę myśli o niej kochanek-córka występuje przeciwko matce i podziela jego zdanie. Mildred nie jest przecież damą, a tylko prostą kobietą "z kuchni"...
Najbardziej uderzającym elementem w relacjach Mildred-Vida jest pogarda, którą córka żywi do matki. Wszystko, co jest związane z Mildred nie jest godne szacunku-począwszy od Glendale, poprzez pracę kelnerki, zarzucania "odziedziczenia" po matce braku talentu, wypominanie jej romansów, twierdzenie, że przyczyną ślubu Mildred i Berta była ciąża panny młodej (w odcinku 5 upewniamy się, że tak nie było i że Mildred i Bert naprawdę się kochali), na prowadzeniu trzech restauracji kończąc. Tak, to ostatnie jest również powodem do wstydu, ponieważ restauracje były pełne jedzenia, tłuszczu i przykrego-zdaniem Vidy-zapachu.
Vida sprawiła matce największy ból, jaki może sprawić dziecko- wzgardziła jej miłością nie oferując nic w zamian, wzgardziła Mildred jako człowiekiem i odebrała jej drugiego męża.

ocenił(a) serial na 7

Postać Vedy była od pierwszego kadru tak dla mnie irytująca, że ledwie mogłam usiedzieć przed ekranem i życzyłam jej jak najgorzej :x Relacja matka-córka była eweidentnie toksyczna, typowy układ ofiara-kat: Mildred - słaba, bezradna, kochająca w niedojrzały sposób, z wiecznym poczuciem winy, ciągle za wszystko przepraszająca, Veda - dominująca, rozdająca karty, wyrachowana, pełna pogardy dla matczynej słabości. Może dziewczynka z natury miała skłonności do socjopatycznych zachowań, a może zepsuła ją postawa matka, która nie umiała bronić swoich racji w stanowczy sposób, nie potrafiła być autorytetem, bo sama była przekonana o własnej niedoskonałości (motyw z pracą - przecież to Mildred wstydziła się zawodu kelnerki, zachowanie Vedy w tym temacie było w gruncie rzeczy wtórne). Nie mogłam patrzeć na te sceny, kiedy Mildred w jednej chwili krzyczała na córkę, a za chwilę płakała i ją przytulała, raz wyrzucała ją z domu, a za moment błagała o powrót - zero konsekwencji, pewnie pedagog mógłby coś powiedziec na temat takich metod wychowawczych. Także trudno powiedzieć, kto tu zawinił, myslę, że to po prostu fatalna kompilacja cech tych dwóch osobowości.

co za bzdura nikt nie rodzi się zły,na to jakcy jesteśmy najwiekszy wpływ mają rodzice czyli wychowanie oraz seria zdarzeń w naszym zyciu

glass2000

a kto napisał, że (w tym konkretnym przypadku) Veda urodziła się zła? Moim zdaniem po prostu miała predyspozycje do pewnych zachowań. Tak jak z dobrego domu czasem wyjdzie socjopata, morderca, psychol, tak i z rodziny patologicznej może wyjść człowiek mądry, inteligentny, mimo, że środowisko w jakim przebywał, zdecydowanie sprowadzało na złą drogę. Czasem człowiek po prostu jest podatny na pewne zachowania, a czasem nie. Veda była małą, krnąbrną dziewczynką, która nie umiała docenić starań matki. i może Mildred faktycznie zbyt jej pobłażała, ale nie jest dla mnie normalne, że w takiej rodzinie, w jakiej dorastała Veda (nawet po rozwodzie rodzice względnie żyli w zgodzie, Veda miała kontakt z ojcem), mógł się zrodzić taki potwór, jakim ona się stała. i nic jej nie tłumaczy, ani sposób wychowywania przez rodziców, ani wydarzenia w jej życiu (po tragicznej śmierci siostry raczej miała wsparcie w rodzinie, nie została z tym sama, a wręcz wszystko, co Mildred robiła, było z myślą o jedynej córce).

ocenił(a) serial na 9

Myślę, że pomimo iż wiele cech naszego charakteru jest zapisane w genach, to to jak wyglądają relacje pomiędzy członkami rodziny, przyzwyczajenia panujące w domu czy też stan majątkowy, społeczny mają ogromny wpływ na kształtowanie się charakteru dziecka. Mówicie, że Mildred nie zawiniła, ja myślę raczej, że 'dolała oliwy do ognia'. Veda od początku pokazywała swoje prawdziwe 'ja', Mildred natomiast czując bezradność (również z braku oparcia w mężu) krzyczała bądź karała córkę za chwilę dając jej to czego pragnie,a nawet więcej. Rozpuściła ją, co moim zdaniem pozwoliło jej okrutnemu, jak dla mnie wręcz odrażającemu charakterowi rozwijać się. Następnym etapem był Monty połączony ze śmiercią Ray. Monty przyczynił się do ukształtowania Vedy również, zaczynając od jego zbyt odważnych rozmów z nią po fakt (to już jest trochę może teoria z sufitu) że Veda jak to często w przypadku znanych osób i młodych dziewczynek była w nim zauroczona i zapewne wewnątrz siebie nie do końca mogła się pogodzić z romansem jej matki i Montyego, nie pomijając obwiniania matki o śmierć Ray. Itd, itd. Aż dochodzimy do zdrady Montyego, ale o tym już krótko :) zaniedbanie ze strony Mildred było wyraźnie zaznaczone w filmie, więc zdrada, zdrada właśnie z Vedą nie była zaskoczeniem, ale... jako, że Monty był próżnym, egoistycznym i pysznym człowiekiem zamiast próby zwrócenia uwagi na problem zaniedbania ze strony żony (co zapewne i tak by nie poskutkowało), próby odciągnięcia Mildred od nieustannego zdobywania przychylności Vedy, wolał odciąć się od niej jeszcze bardziej i 'zbratać' z taką samą jak on. W ten sposób to widzę.

ocenił(a) serial na 7
leodicapriodepp

od początku wyczuwałam romans pomiędzy Vedą i Montym... co do relacji matka - córka padło już tu wiele opinii pod którymi mogę się podpisać

Zgadzam się z Waszymi poglądami, ale mi nasuwa się jeszcze jeden. Mianowicie Mildred chciała, żeby jej córka była nadzwyczajna, szlachetna, nietuzinkowa i miała ogromny talent w jakieś dziedzinie (była po prostu kimś), czego Mildred nie udało się nigdy osiągnąć. Sama w którymś odcinku powiedziała, że okazała się zwykłą, przeciętną osobą, a Veda jest taka jaką ona chciałaby być. Mildred uwielbiała ją właśnie za tą "szlachetność", za to, że była damą, a przynajmniej na początku tak się wydawało. To chciała w niej widzieć , dlatego jej ciągle pobłażała.

ocenił(a) serial na 9
Mrs_Freedom

A tak naprawdę szlachetną osobą była sama Mildred, jej talent kulinarny i do zarządzania restauracjami okazał się nie do przecenienia, ona sama jednak nie umiała siebie docenić, dla swojej córki i splendoru straciła to, co ciężką pracą udało się jej osiągnąć. Veda miała talent, ale była osobą zepsutą, bezwartościową.

Ogólnie zdaje mi się, że ten serial odpowiada na pytanie czym są więzi rodzinne, czy są nierozerwalne jak to się przyjęło uważać. Mamy na początku serialu rozwód Mildred z Bertem, rozstaje się dwoje ludzi, obcych dla siebie jeśli chodzi o pokrewieństwo, jednak dwoje którzy wybrali siebie by stworzyć więź. Na końcu rozstanie matki z córką, krew z krwi, tego człowieka jako najbliższego sobie nie wybraliśmy świadomie, jako ukształtowanego "tworu", a stworzyliśmy i zobowiązaliśmy się w ten sposób do zapewnienia mu godnych warunków życiowych. Czy jednak ta więź najbardziej zdawałoby się bliska z możliwych jest nierozerwalna i czy oznacza ona, że czynem moralnie godnym potępienia jest wyrzeknąć się jej? Więź Berta i Mildred została odtworzona, więź córki z matką raczej na zawsze unicestwiona przez podłe zachowanie Vedy - "To hell with her." jak powiedział Bert na samym końcu, by dodać Mildred otuchy, to manifest właśnie tego, że obydwoje rodziców, dawców życia i inicjatorów tej więzi wyrzekło się jej. Niezależnie od tego jak bardzo wydaje się być to obrazoburcze, że dwójka rodziców wyrzeka się swojego dziecka, zrywa z nim więź, to jednak widz nie jest w stanie ocenić postępowania rodziców jako postępowania złego - to co zrobiła Veda uzasadnia ich decyzje. Ogólna konstatacja po seansie "Mildred Pierce" jest więc taka, że nawet najsilniejszą, najbardziej intymną i uświęconą więź czyn moralnie podły może złamać i unicestwić.

ocenił(a) serial na 7
jouziou

Miałam dokładnie taką myśl w głowie po ostatnim odcinku. Mildred się w końcu otrząsnęła jak usłyszała, że ojciec mówi tak o własnej córce, i jak bardzo podłą osobą jest Veda, że Bert coś takiego powiedział. Najważniejsze, że mieli siebie, ale jakim trzeba być potworem żeby tak potraktować wlasną matkę. Dla mnie nanbardziej obrzydliwym był moment, SPOJLER SPOJER SPOOOOJLEEEEEER kiedy Veda zapalając papierosa w łóżku męża swojej właśniej matki spojrzała na nią w taki sposób, że mialam ochotę rzucić czymś w laptopa. Jak Mildred SPOJLER ZNOWUUUU zaczęła ją dusić to miałam nadzieję, że zobi to porządnie. Ehh, dawno nikt nie wzbudził we mnie ta negatywnych emocji, wszystkich na raz

ocenił(a) serial na 6

Tak to się kończy, gdy niedowartościowana matka szuka uznania dla swoich osiągnięć i czynów u córki. Mała Veda wyczuła ta słabość i postanowiła wycisnąć Mildred jak cytrynę (jest taki moment gdy Mildred mówi do niej: chciałam, żebyś była ze mnie dumna).

Myślę też, że żadne dziecko się takie nie rodzi, po prostu zostało nauczone takich zachowań przez rodziców.

Pierwszy poważny błąd zrobiła wg mnie w sytuacji z fartuszkiem i służącą - zamiast pokazac swej córce, że jest dumna ze swojej pracy i że dzieki temu stać ją na utrzymanie domu i lekcje muzyki, Mildred stchórzyła ( a Veda z pewnością wiedziała, że ten fartuch nie jest dla służącej tylko dla jej matki). Powinna wtedy zatargać tą smarkulę do restauracji, że by przez kilka godzin popracowała jak matka i żeby te jej delikatne fortepianowe paluszki zobaczyły ile trzeba wysiłku i pracy na jej zachcianki. (wiadomo, że dawniej podchodzono do pracy dzieci bardziej liberalnie)

Do pogardy Vedy na pewno przyczynił się Monty - zabierał ją przecież do Nowego jorku, na wyścigi - pokazał życie kobiet z wyższych sfer - a one na pewno nie były kelnerkami. Mała Veda porównywała swój dom na przedmieściach do rezydencji i powoli rósł w niej gniew i wstyd za to skąd pochodzi i za matkę - robotnicę.

Mogliby bardziej skupić się i rozwinąć wątek matka- córka-ojciec- Monty, a pomijając, np. młodszą córkę i Willego.

ocenił(a) serial na 6
panna_migotka87

Zapomniałam dodać: ostatnia scena, gdy mildred biegnie za samochodem. Miałam wrażenie, że zaraz otworzy drzwi samochodu, wyciągnie Vedę na zewnątrz i zacznie ją błagać, żeby została.

To przecież rodzice powinni pokazywać dzieciom co jest ważne i wartościowe w życiu. Przytaczam scenę na przyjęciu ślubnym Mildred w nowym domu: ona czekała tylko na Vedę i na jej pochwałę dotycząca rezydencji - Mildred chciała sobie zasłużyć na aprobatę Vedy - ten dom wcale nie był jej potrzebny.

ocenił(a) serial na 9
panna_migotka87

W mojej ocenie Mildred skrywała w sobie kompleks niższości, który Veda niejako "odziedziczyła" po matce.
Do tego u Vedy doszła jeszcze duża dawka narcyzmu.
Mildred starała się za wszelką cenę kupić miłość córki, a skutki takiego postępowania mogły być tylko odwrotne od zamierzonych.
Dynamika tej toksycznej trudnej relacji została w serialu pokazana z doskonałym realizmem.

ocenił(a) serial na 7
panna_migotka87

Amen. Podpisuję się obiema rękoma.
Czytam inne komentarze i włos mi się jeży na głowie.

ocenił(a) serial na 6
panna_migotka87

Kompleks niższości u matki, Monty który rozpuszcza Vidę, brak ojca i uwaga lania które dostawała ( nie, nie bronię Vidy). Te ostatnie tylko utwierdzały ją w nienawiści do matki.
Mildred od początku nie akceptowała córki, chciała w niej widzieć osobę, którą sama nie była. Tak, to jest brak akceptacji. Zamiast rozmów z córką były lania i nerwy matki. Ta nie miała czasu zajmować się odpowiednio córką : praca, mężczyźni.
Nadopiekuńczość to pierwszy przejaw subtelnej agresji ze strony UWAGA matki. Drugi mega poważny błąd – lanie, dawanie w twarz. Trzeci brak konsekwencji zamiast zagonić córkę do pracy, żeby np. pomagała w restauracji pozwalała jej balować. Kolejny błąd z udawaną ciążą – powinna przy rodzicach chłopaka i samym chłopaku ją zdemaskować. Albo próbować rozmawiać z córką np. w obecności ojca. Gdzie był wtedy ojciec ?
To wszystko to też brak konsekwencji. Kolejny błąd – nadopiekuńczość w trudnych dla Widy chwilach -czyli UWAGA znów subtelne ataki ze strony matki. Moim zdaniem Wida miała ogromne pretensje do matki już w momencie odejścia ojca. Tylko czemu nie miała ich do ojca ? Hmmm. Potem ojciec brał bardzo mało udział w wychowaniu córki. Kolejne pretensje a nawet nienawiść mamy po śmierci siostry. Ogólnie piękny przepis na wyhodowanie pod własnym dachem potwora. Pięknie to ujął nauczyciel muzyki Widy w historii o wężu.

ocenił(a) serial na 7
panna_migotka87

Zgadzam się. Ta relacja była nierówna. Poczucie wartości Mildred było zależne od jej córki i ona sprytnie to wykorzystywała. Mildred nie traktowała jej jak córki, Veda zajmowała niewłaściwe miejsce w tej relacji. Ale Mildred na to pozwalała. Pomysł zabrania jej do restauracji, by doświadczyła pracy świetny! Dokładnie tak powinna postąpić dobra matka w takiej sytuacji.

ocenił(a) serial na 8

Witam! To i ja się wypowiem na temat swoich odczuć, bo serial wywołał u mnie ogrom emocji...

Przede wszystkim uważam, że Mildred była wspaniałą matką... Od początku starała się dogodzić swoim dzieciom jak tylko mogła. Serial rozpoczyna się w momencie, kiedy mąż postanawia opuścić dom, pokrzywdzona żona nie wypowiada się źle na temat ojca dziewczynek oraz nie utrudnia mu kontaktu. Później (jedynie dla swoich córek) podejmuje pracę, którą sama gardzi - wielkie poświęcenie z jej strony. Otwiera restaurację, idzie wszystkim coraz lepiej - ale dla córki to wciąż za mało. Jedynym błędem jaki popełniła Mildred może wydawać się romans z żigolakiem... Poderwał ją w knajpie - a ta, samotna i zmęczona codziennością poddała się pokusie i jak przyznała sama "zakochała". Zaczęła płacić mu aby przy niej trwał - to tylko pokazuje jak samotna i nieszczęśliwa była pomimo rozkręcającej się kariery. Dodatkowo cierpi po stracie malutkiej córeczki... Za to Vedy jest okropnym dzieckiem od samego początku. Trzy razy w filmie okazała matce "dobroć". Mając 11 lat domyślała się na temat romansu ojca (trochę dziwne jak na swój wiek), komentuje, że kochanka ojca należy do klasy średniej... Już tutaj widzimy czym gardzi: wszystkim co przeciętne. Chociaż doskonale wie, że nie posiada talentu do grania, ciągnie to... Bazuje na bezgranicznej miłości matki oraz swoim wielkim ego.... Nie ma skrupułów aby przeszukiwać rzeczy matki, upokarzać ją na każdym kroku. Pomysł z restauracją popierała, a przynajmniej na tamtą chwilę wydawał jej się całkiem dochodowym interesem... Nie dostając pianina na święta urządza furię, jest na tyle bezczelna by zapalić papierosa, później uderzyć własną matkę... Potrafi szantażować zamożną rodzinę tylko dla pieniędzy, udawać ciążę... Niczego nie robi z dobrego serca, jedynie dla korzyści - nawet piosenka w operze to jedna wielka gra... Na koniec wdaje się w romans z własnym ojczymem... Nie dlatego, że go kochała, dlatego aby zniszczyć matkę. Żałuję, że nie straciła głosu, a żigolak jej nie zostawił dla pierwszej lepszej... Powinna skończyć jako kelnerka. Fajnie, że Mildred zeszła się z pierwszym mężem, chociaż stało się to zdecydowanie zbyt późno :( Bardzo smutna historia kobiety, która kocha bezgranicznie swoje dziecko, pomimo tego, że jest potworem...

ocenił(a) serial na 6

Już wiem co było z Mildred nie tak!!! Ona była współuzależniona!!!

ocenił(a) serial na 8
panna_migotka87

Dla mnie Veda to rozwydrzona wredna suka, tyle w temacie :)

ocenił(a) serial na 7

Najważniejszego etapu życia Very (czasu gdy kształtują się zręby osobowości) nie mamy pokazanego w filmie. Stąd moim zdaniem nie ma sensu mówić o tym, które czyny jej matki mogły mieć wpływ na to kim się stała.
Moim zdaniem wszystko zadziało się dużo wcześniej. Poznajemy Verę w wieku 11 lat, i już wtedy widać w niej to wszystko co z w całej okazałości ujawniło się w jej dorosłości.
Inna sprawa, że to tylko film - postać Very nie musi być idealnie spójna i nawet nie musi być możliwym, aby całość relacji między matką a córką mogła mieć miejsce w rzeczywistości.

ocenił(a) serial na 6

Matka była toksyczna, niestety. Otoczyła Veidę parasolem, wmówiła jej i sobie jaka jest wspaniała i stworzona do "wyższych" celów, aż dziecko uwierzyło (chyba w 1. odcinku Veida na ganku słyszała jak Mildred tak o niej mówiła). Co mnie najbardziej uderzyło to to, że po śmierci młodszej córki, owszem, jakiś smutek był, co jednak nie przeszkodziło w otwarciu knajpy i generalnie temat jakby umarł. Z kolei gdy Veida się wyniosła z domu (dorosła rura) matka rozpacza po niej miesiącami, choć wie, że żadna krzywda jej się nie dzieje. Śpi w jej łożku, wystaje pod jej domem, nie może się kupić na pracy.. Patologia. Nie dziwne, że Veida chciała się wyrwać od nadopiekuńczej matki. To, że sama była zimną ską i nie doceniała tego, co ma to osobna kwestia. Ale to Mildred ubzdurała sobie, że córce TRZEBA nieba uchylić.

ocenił(a) serial na 9
galateaa

Widać, że sam/sama nie masz dziecka. Ja też nie mam, ale potrafię się wczuć w miłość matki do córki. Rozpaczała po niej gdy ją wyrzuciła (w przypływie gniewu każdy z nas gada głupoty), bo chciała mieć z nią kontakt. Gdy opuszcza Cię osoba, którą kochasz to cierpisz, bo jej nie widujesz. To chyba normalne? Tak samo normalne jest to, że chcesz by Twoje dziecko osiągnęło więcej niż Ty. Nie sądzę żeby matka była toksyczna, była może nadopiekuńcza, ale nie toksyczna. Gdyby winą każdej takiej matki były takie wredne suki, to wiele ich by było na świecie. No przyznać się, kto ma tutaj nadopiekuńczą matkę? ;) Patrząc na zachowanie Vedy to jest to niezła patologia. Sądzę, że ona była niezdolna do miłości, Monty'ego też chyba nie kochała, tylko wykorzystała by mocniej zranić matkę. Cały czas żałuje, że jednak nie straciła głosu...

ocenił(a) serial na 7
galateaa

Z mojego życia - możesz się starać, dbać, uczyć, dawać wolność wyboru, ale i obowiązki, ale i tak jakieś zbłąkane geny dojdą do głosu.
Tak jest z moim synem - brak empatii, zero słuchania, zanik wartości i cyniczne postępowanie. Nie popełniłam błędów Vedy, ale życie - swoje. Tu nie ma wzoru ani pewnika ...

ocenił(a) serial na 7
galateaa

To, że po wyprowadzce Vedy Mildrwd rozpaczała bardziej, niż po śmierci małej, to nie jest takie dziwne. Po prostu przelała na nią wszystkie uczucia, można to wytłumaczyć. Natomiast zgadzam się, że była fatalną matką, skupiając się na zapewnieniu dzieciom przede wszystkim materialnych rzeczy, spełnianiu zachcianek, a pomijając wychowanie i zwykłą bliskość. Strasznie mnie to od początku irytowało. Nie biję swoich dzieci, jestem absolutnie przeciwna karom cielesnym, ale małą Vedę nie raz miałam ochotę... potrząsnąć.

Dla mnie Veda to taka wersja 2.0 samej Mildred. Zimniejsza, bardziej wyrachowana, bardziej bezwzględna. I też myślę, że przez to podobieństwo i pielęgnowanie tych cech w Vedzie przez samą Mildred (eskalowanie ich do maksimum), toksyczność tej miłości była tak silna. Scena pocałunku w usta (w której Mildred całuje dorosłą Vedę, która śpi), nie była dla mnie zwyczajnym pocałunkiem kochającej matki. Przypomniało mi to całowanie swojego oblicza w lustrze, swojej wzmocnionej wersji. Oto Mildred, reinkarnowana w ciele młodej, przepięknej dziewczyny, która ma całe życie przed sobą. Która stoi wyżej w hierarchii nad innymi, mimo że nie ma ani szlachetnego pochodzenia, ani pieniędzy. za to ma zaszczepione przeświadczenie o swojej lepszości i własnej wyjątkowości, ,,nieskalane" pracą fizyczną. Myślę, że nie bez powodu Veda jest też wizualnie podobna do matki. Nie wiem, skąd tak pozytywny odbiór tej postaci. w jednej z pierwszych scen, kiedy mąż Mildred zdaje raport z zadań, które zrobił, krytykuje go. Tak, wiem, że ma świadomość tego, że mąż ją zdradza i ma prawo być wściekła, ale ja mam wrażenie, że to taki ,,smaczek", który jest sprzedawany widzowi z innego powodu. Mildred też ma się za lepszą od innych. W końcu zgina kark i podejmuje pracę, ale mam wrażenie, że to właśnie to wydarzenie jest kluczowe dla wypaczenia relacji matka- córka. w tym momencie Veda ma się stać ucieleśnieniem niespełnionych wizji matki. Sama Veda mówi w pewnym momencie do matki, żeby nie udawała niewiniątka, bo zawsze brała co chciała i wykorzystywała mężczyzn (którzy także wykorzystywali ją, więc relacja była podwójnie wypaczona). ten ,,przyjaciel" męża- nie była to relacja ani uczuciowa, ani pełna pożądania. był jej potrzebny na pewnym etapie i świetnie się potem przysłużył dla rozkręcenia biznesu, po czym został odstawiony na rzecz Monty'ego. Myślę, że sam Monty też był potrzebny Mildred dlatego, że był iluzją życia, które chciała mieć. Niestety zepsuł się dość szybko- wpadł w długi i miał problem z alkoholem. Ale ten wielki powrót do niego na końcu- przecież to też nie był zryw uczuć! tylko element planu, żeby utkać ,,idealne warunki", żeby zwabić Vede (Veda powiedziała matce, że Monty nigdy się z nią nie ożeni, więc co za triumf!). był puzzlem do złożenia, razem z domem i blichtrem. Jak tylko Veda została zwabiona, Monty poszedł w odstawkę. Skończyło się tak, że Veda, ten twór ukształtowany na obraz i podobieństwo Mildred, jej własnymi rękami (a właściwie wizji Mildred na temat jej samej), wymknął się spod kontroli i ewoluował w skrajność. Jedna z ostatnich scen, Jak Veda siada przed lustrem, naga, pręży się w swej fizycznej idealności. Dla mnie to było bardzo wymowne. Jakby mówiła Mildred ,,Zobacz, co stworzyłaś. Przerosłam Cię, pokonałam Cię mój Stwórco. to ja mam nad Tobą władzę". Chciałabym zaznaczyć, że nie uważam, że Mildred jest ,,czarnym charakterem", ale widzę jej złe wybory, które według mnie wcale nie były podyktowane szlachetnością charakteru, ani wielką, czystą matczyną miłością.

ocenił(a) serial na 8
malaga510

Bardzo dobre spostrzeżenie, niełatwe do zauważenia, gdy człowiek tak skupia się na współczuciu dla matki i złości do jej dziecka.

malaga510

Świetnie napisane, zgadzam się z kazdym wnioskiem..

ocenił(a) serial na 7
malaga510

Też mi się podoba taka interpretacja. Myślę, że jest dużo prawdy w tym.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones