Mare z Easttown
powrót do forum 1 sezonu

Nie rzuca mnie na kolana struktura serialu, która sukcesywnie wprzęga weń nowe wątki, łączące silne poszlaki z kolejnymi postaciami. Z czasem ogląda się takie twory trochę jak za młodu Scoobie Doo - z założeniem, że żaden z 2-3 najmocniej podejrzanych nie okaże się złoczyńcą. Będzie nim raczej jakaś postać, która mimochodem przetoczyła się przez ekran, nie mogąc wzbudzić większych podejrzeń.

Być może taka huśtawka emocji, prokurowanych świadomie przez twórców, zapewnia większości widzów pożądane emocje, zapewniając sukces tak budowanym serialom. Mnie to jednak cieszy bardzo umiarkowanie. Bo szybko dochodzę do wniosku, że Dylan ani jego partnerka raczej nie są winni, mimo że zachowują się szalenie podejrzanie. Siobhan, mimo wyraźnego deficytu równowagi emocjonalnej, też nie będzie winną, bo została w serialu dyżurną lesbijką, co ściąga z niej podejrzenie. Idąc tym tropem - może ksiądz? Ale to też odpada, bo jego nerwowość i wyrzucany rowerek po prostu zbyt wcześnie pojawia się w serialu.

ocenił(a) serial na 6
_Struna_

W pewnym momencie serial pozwala nam przepracować wątek nowy - całkiem obiecujący. Że nasza zabita, potrzebując przecież pieniędzy jako samotna matka, oferowała przypadkowym mężczyznom swoje wdzięki i zetknęła się z zabójcą. Ale prowadzenie fabuły raźnie ów wątek zamyka, bez większej przyczyny. Choć przecież, skoro ogłaszała się na jednej stronie, mogła też próbować na inne sposoby i trafić w ten sposób na niewłaściwego typa. Ale my jako widzowie, wiemy już, że tam mamy nie szukać, bo twórcy, podrzucający nam sukcesywnie nowe tropy, niektóre z nich szybko zamykają. I mamy wierzyć, że ten został zamknięty.

Zostają nam zatem jakieś przypadkowe podejrzenia. Np. Billy jako jakiś taki chłoptaś bez przyporządkowania. Albo jakieś bardziej odważne tropy, rodzące się właśnie poniekąd "z braku laku". Bo skoro widzimy postać i nie wzbudza podejrzeń, to może właśnie ją powinniśmy podejrzewać? Kiedy w filmie zaczynam przyjmować takie rozumowanie, wiem już, że przekroczono pewną rubież powagi.

ocenił(a) serial na 6
_Struna_

Pomyślałem o byłym mężu naszej bohaterki, o mężu jej przyjaciółki i wreszcie o pisarzu - kochasiu. Wciąż mając na względzie możliwość wystąpienia w roli podejrzanego dowolnego przypadkowego osobnika - ekspedienta ze stacji benzynowej, trenera, ogrodnika, chłopaka jej przyjaciółki etc.

Ale przecież samo to, że film prowadzony jest tak, że na danym etapie każdy jest potencjalnym podejrzanym, może poza osobami nazbyt wiekowymi, już jakoś świadczy o miałkości dzieła! Zresztą były mąż Mare przez pewien czas uchodzi za potencjalnie zamieszanego. Sądzę, że niewiele brakowało, by nasza bohaterka, żegnając się z przystojnym pisarzem, dostrzegła w jego bagażu ozdobnego kolta, z którego ten ze swadą by się wytłumaczył, sugerując że to dar od jakiegoś czytelnika albo spadek po ojcu. Całe szczęście, że realizatorzy nie zdecydowali się na tak drastycznie mało poważny zabieg.

ocenił(a) serial na 6
_Struna_

Obyczajowość tego serialu jest w moim mniemaniu tak samo jego wartością jak i obciążeniem. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że wątki obyczajowe zostały zarysowane znacznie lepiej niż te kryminalne. W bardzo przekonujący i soczysty sposób mogliśmy przyglądać się życiu wybranych postaci w tej niewielkiej mieścinie. Cóż z tego, jeśli głównym motywem zarysowania tych wątków wydaje się być chęć ukazania tego jak nasza bohaterka sukcesywnie pokonuje buzujące w niej traumy z przeszłości? Owszem, dostrzegłem w niej narastającą przemianę. Ale niestety nie mam pojęcia dzięki czemu się ona dokonała! Może świadczy to jakoś o deficytach mojej spostrzegawczości, ale ani jej psychoterapia ani utrata siłą doklejonego partnera policyjnego ani rozmowy z matką, córką czy byłym mężem w moim oglądzie po prostu nie były na tyle spektakularne, by ta przemiana miała zachodzić. A zatem jest tu też trochę tak jak z poziomem kryminalnym. Spoglądam, widzę jeden motyw, drugi, widzę jakiś postęp, mówię sobie: "aha" i w taki sposób przechodzę od odcinka do odcinka.

A w finale serialu ogarnia mnie pewien dyskomfort. Mimowolnie zachwycam się kreacją Julianne Nicholson i z lekka irytuję zarówno przemianą naszej bohaterki jak i samym rozwiązaniem intrygi. Już pół biedy, że chyba nikt nie mógłby odgadnąć tego kto jest zabójcą. Ale postępowanie rodziców tego młodziana dla mnie zakrawa o jakieś kuriozum. Moja wiedza o amerykańskim systemie penitencjarnym jest bliska zeru. Ale i tak nie jestem w stanie pojąć co mogło kierować tymi ludźmi.

Brat miałby chcieć zabić brata, ot tak, po prostu? Czyżby jeden drugim aż tak bardzo gardził? A może były między nimi jakieś zatargi? Wreszcie - po cóż ojciec miałby brać na siebie winę, grożącą gigantyczną karą? Wyobrażam sobie, że nieletniemu można co najwyżej zafundować tymczasowy pobyt w ośrodku wychowawczym, podczas gdy dorosłego czekałaby długoletnia odsiadka. Wydaje mi się, że w naszej kulturze ochrona dzieci jest na tyle mocno rozbudowana, że kara dla dzieciaka za morderstwo bez wątpienia będzie zabawną namiastką kary za to samo dla dorosłego człowieka. Cały ten wątek pozostaje dla mnie ekstremalnie niejasny.

ocenił(a) serial na 6
_Struna_

Reasumując. Serial w moim odczuciu jest naprawdę dobry. Ładnie zarysowano społeczność lokalną i klimat miasteczka oraz osobiste perypetie głównej bohaterki. Ale już np. narkomanka bliska utopienia dziecka czy córka wchodząca w intymne relacje z dwiema różnymi paniami - to już były wątki zupełnie zbędne. Psychoterapia - element potraktowany zupełnie po łebkach. Sądzę, że służący wyłącznie temu, by zasygnalizować, że mamy do czynienia z jakimś procesem zmiany. Dylan dręczący przyjaciółkę zabitej, grożący jej bronią - istne kuriozum. Podobnie zreszta jak postrzelenie go przez ojca dziewczyny. Murzyn, który poturbował matkę porwanej, usiłując wymusić od niej pieniądze - kolejne kuriozum. Już nie wspomnę o jej pomyśle wzięcia z sobą jakichś podartych gazet zamiast banknotów. Jeśli matka, nie chcąc ryzykować życia córki, nie informuje policji, to już tym bardziej, nie powinna chyba ryzykować w taki sposób. Wątek z porwanymi i śmiercią policjanta? Chyba z lekka zbyt mocny, mało realistyczny. Stworzony wyłącznie po to, by znowu skorygować optykę, zmienić dynamikę filmu. Wydaje się, że ogromny wysiłek włożono w działania stricte instrumentalne, służące nieustannemu zwodzeniu widza. Zdecydowanie niedopracowano elementy kluczowe - przemiany głównej bohaterki i finału filmu. Szkoda, że z tak dobrą materią zdołano uczynić tak niewiele.

ocenił(a) serial na 6
_Struna_

PS.
O ile sam serial ciągle ewokuje aktywność analityczną widza, o tyle końcowe zdarzenia niejako wymuszają bierność. Owszem, całkiem realistyczne wydaje mi się, że rozwiązaniom wielu spraw służą nierzadko przypadki. Mare przypadkowo dowiaduje się, że napotkana kobieta już nie sypia z tym konkretnym mężczyzną. I przypadkiem jest, że starszy mężczyzna, tracący pamięć, decyduje się do niej zadzwonić. Ale widz w żaden sposób nie mógł przecież odgadnąć, że rozkraczone, nagie ciało dziewczyny pozostawione w takim miejscu to ofiara trzynastolatka, krytego przez własnego ojca i jego brata. I że gdyby nie obecność Mare, któryś z nich zapewne straciłby życie na skutek aktywności drugiego. To naprawdę wszystko nie przydaje atrakcyjności temu serialowi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones