W powieści Fanny, główna bohaterka zadziobywana i strofowana przez ciotkę pastorową, milcząc cierpliwie znosi wszystkie afronty, a równocześnie ukrywa uczucie, jakim darzy swojego kuzyna, Edmunda. Co nie znaczy jednak, że ona sama nie ma żadnego własnego zdania ani emocji, ani odczuć. Czytelnik wie o tym, co Fanny czuje.
W tej ekranizacji jednak nie poznajemy żadnego nastawienia Fanny, nie widzimy go tak samo, jak nie widzą go jej kuzyni czy jej wuj.
Wiek i uroda odtwórców ról jest też nie całkiem odpowiednia. Fanny to zaledwie 18-latka, w książce - po wyjeździe jej kuzynek - jest uznawana przez Crawforda za piękną. Piękną miała być też Maria jej starsza kuzynka. Ustępującą urodą Marii, ale też piękną miała być też druga z kuzynek, Julia. Piękną i młodą, zaledwie 20-letnią miała być panna Crawford.
Jedynym dobrze dobranym aktorem jest odtwórca roli pana Crawforda i świetnie oddał tę postać. Przy takim uśmieszku trudno się dziwić, że Fanny mu nie jest w stanie zaufać.
Serial wiernie oddaje treść powieści, ale nie oddaje nastroju, ani charakteru Fanny.
Przez to jest mdły i trudno odczuć, o co w nim chodzi.