Czekałem na ten serial, ale po zwiastunie i pierwszym odcinku nie powiedziałbym, że tak się wciągnę w tę historię. Udana produkcja Canal+ po której też widać, że jest i budżet i poświęcony czas. Ciekawa fabuła, trochę śmiechu, dobrze dobrana obsada (choć były też słabe punkty), sporo nawiązań do wcześniejszych produkcji Machulskiego (ostatnia scena to już w ogóle mnie zaskoczyła) i muzyka, która wpada w ucho. Nie jest to może coś tak przełomowego w polskich serialach jak chociażby "Belfer", "Wataha" czy "Ślepnąć od Świateł", ale ja tam się dobrze bawiłem przy tych dziesięciu odcinkach.

Najlepsze postaci? Stefan i Komendant Mirek Płoszaj. Grzegorz Przybył i Mirosław Haniszewski stworzyli przezabawne kreacje i każda scena z nimi kradnie serial. Mój the best of to kampania wyborcza Stefana i jego hasło, sceny po demolce w mieszkaniu ("My to miasto roz****alamy do fundamentów i to Ty Stefan jesteś kierownikiem tej rozbiórki"), dialog Stefana z Alonzo ("Mówisz do przyszłego prezydenta") czy ucieczka Płoszaja z towarem ("teraz to sobie mogę kupić dwie żony"). Za te role ocena dla serialu idzie u mnie o punkcik do góry. Bardzo przekonujący w głównych rolach był także Piotr Grabowski. Dużym plusem w ogóle było to, że postawiono na twarze, które nie grają w co drugim serialu jakie ostatnio wyprodukowano.

Ciekawe jakie są szanse na drugi sezon? Furtki są, ale za to już nie ma Stefana (choć tutaj akurat absurdalność wielu scen mogłaby spowodować, że jednak przeżył). Chętnie zobaczę dalsze przygody tych "Kilerów Trzech" i Płoszaja w rosyjskiej eksklawie.