Obejrzałam wszystkie odcinki i jestem rozczarowana. Z serialu o bohaterze o ciekawej osobowości zrobili serial o nieprawdopodobnych przypadkach Johna L.

Serio.

Jedno spojrzenie wystarczy Lutherowi, żeby wiedzieć kto zabił, kiedy ma kłopoty z nikąd pojawia się Alice Morgan i go ratuje. Wszyscy giną, a im dalej w las tym więcej zbędnego gadania, które nic nie wprowadza. Dodatkowo scenarzyści mieli chyba tylko jeden pomysł na plot, bo dodawali Lutherowi kobiety (w różnym wieku, ale jednak), żeby głupio podbić stawkę.

Jestem trochę zła na to, że zniszczyli tak dobrze zapowiadający się serial...